Tym samym nasi szczypiorniści zaprezentowali się własnym kibicom odwrotnie niż w pierwszym meczu sezonu z MKS-em Wieluń. Wtedy to bowiem przyzwoicie wypadli przed przerwą, natomiast katastrofalnie w drugich 30 minutach.
Teraz ich postawy ani przez moment nie można było opisywać w tak mocnych słowach, jednak na półmetku rywalizacji z Forzą zdecydowanie nie mieli powodów do optymizmu.
- Przed przerwą oba zespoły poszły na wymianę ciosów - komentował Łukasz Morzyk, trener ASPR-u. - Niemal wszystkie rzuty rywali znajdowały drogę do bramki, podczas gdy nasza skuteczność była nieco niższa. Dlatego praktycznie przez cały czas goniliśmy wynik przegrywaliśmy 14-17.
Po kilku minutach oddechu w szatni, szczypiorniści z Zawadzkiego wyraźnie jednak odzyskali wigor. Sygnał do rozpoczęcia pogoni dał im świetnie dysponowany prawy rozgrywający Patryk Całujek. Zakończył on zawody ze znakomitym dorobkiem 10 bramek i to właśnie głównie za sprawą jego zagrań w 49. minucie ASPR prowadziła już 26:22.
- To był chyba najlepszy występ w życiu Patryka - podkreślał z uśmiechem Morzyk. - Śmialiśmy się zresztą, że on również nie pamięta siebie w tak świetnej dyspozycji.
Bardzo ważną rolę w wygranej zawadczan odegrał jednak również ich bramkarz Damian Zając. Był on jedynym golkiperem w kadrze swojej drużyny na to spotkanie. Do przerwy szło mu niezbyt dobrze, ale w drugiej odsłonie przeszedł prawdziwą metamorfozę i długimi fragmentami był dla zawodników z Wrocławia zaporą nie do przejścia. Dzięki temu ASPR utrzymał czterobramkową przewagę aż do ostatniego gwizdka.
ASPR Zawadzkie - Forza Wrocław 29-25 (14-17)
ASPR: Zając - Całujek 10, Zagórowicz 6, Migała 5, Wacławczyk 3, Danysz 2, Kubillas 2, Ścigaj 1, Hentschel, M. Morzyk, Krygowski. Trener Łukasz Morzyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?