20 lat Teatru Dnia Niepowszedniego w Brzegu

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Fragment spektaklu "Cudowny powrót zaginionych bezpowrotnie”.
Fragment spektaklu "Cudowny powrót zaginionych bezpowrotnie”.
TDN jest dla młodych ludzi sposobem na oderwanie się od codzienności.

Dwadzieścia lat temu Dorota Herman spotkała na przejściu dla pieszych przy ul. Piastowskiej Janusza Wójcika, ówczesnego dyrektora Brzeskiego Centrum Kultury.

- Zapytał co słychać, a ja odpowiedziałam, że właśnie straciłam pracę w Szkole Podstawowej nr 6 - wspomina pani Dorota. - A że widział nasze szkolne spektakle, to poprosił, żebym przyszła do BCK-u i nazajutrz zostałam zatrudniona!

Dzięki temu dom kultury zyskał wykształconego i pełnego zapału instruktora teatralnego, bez którego trudno sobie wyobrazić ostatnie 20 lat w brzeskiej kulturze.

Pani Dorota szybko wzięła się do pracy i nowo założony Teatr Dnia Niepowszedniego 21 listopada dał pierwszy spektakl poetycki zatytułowany "Eurydyka".

W kolejnych latach TDN przygotował kilkadziesiąt premier, wystawiając adaptacje tekstów Mrożka, Gombrowicza czy Walczaka, a przez teatr przewinęły się setki młodych ludzi, którzy stawiali tu pierwsze aktorskie kroki.

- Na początku miałam same dziewczyny, a chłopaków musiałam wyszukiwać - wspomina pani Dorota. - Pamiętam, że ktoś podpowiedział mi pewnego ucznia pierwszej klasy w I LO. Weszłam na lekcję i poprosiłam go, żeby przyszedł nazajutrz na próbę. To był Patryk Steczek, dziś zawodowy aktor, jeden z dwóch (obok Wojciecha Stachury), którzy zaczynali w TDN.

Jak podkreśla reżyserka, teatr nie miał wielkich ambicji artystycznych, wynoszących na szczyty festiwali, choć nagrody też się zdarzały. - Chodziło o to, żeby młodzi ludzie mogli rozwijać swoje zainteresowania i przełamywać lęki związane z publicznym występem - mówi założycielka teatru.

Okazją do jubileuszowego spotkania będzie występ Agnieszki Kołodyńskiej, która 22 listopada pokaże w klubie Brzeska Scena swoje "Symptomy". A na wiosnę TDN szykuje kolejną premierę, poświęconą aktorskiej pracy, na podstawie "Ślubów panieńskich". - Kiedyś porwałam się na "Iwonę, księżniczkę Burgunda" - jak oceniła moja mama - jak z motyką na księżyc. Teraz próbuję Fredry - z jeszcze mniejszą motyką na większy księżyc - śmieje się reżyserka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska