25 rocznica obrony Województwa Opolskiego - refleksje Bolesława Bezega

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Informacja o projekcie likwidacji 49 województw pojawiła się w pierwszych dniach 1998 r., kiedy to rząd Jerzego Buzka zapowiedział nowy podział administracyjny Polski, a z przecieków dowiedzieliśmy się, że trwa dyskusja nad liczbą województw, ale preferowane jest 12. Opolskiego wśród tych 12 nie było, co mocno zbulwersowało ówczesne regionalne elity polityczne, ale też i zwykłych mieszkańców Opolszczyzny.
Informacja o projekcie likwidacji 49 województw pojawiła się w pierwszych dniach 1998 r., kiedy to rząd Jerzego Buzka zapowiedział nowy podział administracyjny Polski, a z przecieków dowiedzieliśmy się, że trwa dyskusja nad liczbą województw, ale preferowane jest 12. Opolskiego wśród tych 12 nie było, co mocno zbulwersowało ówczesne regionalne elity polityczne, ale też i zwykłych mieszkańców Opolszczyzny. Tadeusz Kwaśniewski/archiwum
Obywatelski Komitet Obrony Opolszczyzny: dziesiątki wieców, setki publikacji, tysiące ulotek, ludzki Łańcuch Nadziei od krańca do krańca województwa, a nawet najazd kilkudziesięciu autokarów Opolan na Warszawę.

Reforma administracyjna, która weszła w życie 1 stycznia 1999 r. była jedną z czterech wielkich reform rządu Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności. W dużym uproszczeniu: środowiska tworzące dziś Prawo i Sprawiedliwość miały swój istotny udział w AWS, zaś dzisiejszy trzon Platformy Obywatelskiej to dawna Unia Wolności.

W roku 1998 koalicja Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności dokonała reformy polskiego samorządu i administracji rządowej, w efekcie której z 49 województw utworzono 16, przywrócono ponad 300 samorządowych powiatów i powołano samorządy wojewódzkie. Przy okazji odchudzono administrację rządową na poziomie wojewódzkim, przekazując wiele z dotychczasowych kompetencji wojewodów powołanym wówczas marszałkom, ale także powiatom i gminom. Tyle ogólnego begrandu historycznego, bo w szczegółach sprawa nie była taka prosta.

Informacja o projekcie likwidacji 49 województw pojawiła się w pierwszych dniach 1998 r., kiedy to rząd Jerzego Buzka zapowiedział nowy podział administracyjny Polski, a z przecieków dowiedzieliśmy się, że trwa dyskusja nad liczbą województw, ale preferowane jest 12. Opolskiego wśród tych 12 nie było, co mocno zbulwersowało ówczesne regionalne elity polityczne, ale też i zwykłych mieszkańców Opolszczyzny.

Z tego niezadowolenia narodził się Obywatelski Komitet Obrony Opolszczyzny, którego naturalnym liderem stał się dawny działacz „Solidarności”, a wówczas pełnomocnik Wojewody Opolskiego ds. prywatyzacji Janusz Wójcik. To on wymyślił, by ruch na rzecz obrony województwa miał charakter happeningowo-kulturalno-piknikowy i był to strzał w dziesiątkę. Kto inny być może wyciągnąłby ze złomowisk stare bunkry, powołał ludową milicję, ustawił szlabany i ogłosił secesję. Na szczęście Janusz Wójcik był wyważonym i doświadczonym życiowo człowiekiem i to on nadał ton dalszym działaniom, tonując wszelkie konfrontacyjne inicjatywy, a takich także wówczas nie brakowało.

Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że zastępcą Janusza Wójcika w sztabie OKOOP-u był sprawny organizator hm. Mirosław Mandryga, wówczas komendant Opolskiej Chorągwi ZHP, dzięki któremu podczas wszystkich akcji w obronie województwa, nigdy nie zabrakło młodzieży w harcerskich mundurach. To była dla nich wielka lekcja wychowania obywatelskiego.

Dla kogoś kto jak ja, był zwolennikiem ówczesnego rządu, decyzja poparcia dla OKOOP-u nie była wcale sprawą łatwą. Wiadomo było, że dla kogoś z „sercem po prawej stronie” rząd AWS-UW tak, a rządy SLD-PSL w żadnym wypadku. Tymczasem OKOOP w pierwszej kolejności przyciągnął do siebie intelektualistów tych raczej lewicowych, a w kolejnej działaczy mniejszości niemieckiej. Dla jednych OKOOP stał się wyrazem przekonań tożsamościowych, dla innych okazją do walki z rządem. Jest jakaś historyczna klamra w tym, że liderów OKOOP-u dziś mogliśmy zobaczyć wśród kontestatorów dzisiejszego rządu podczas lokalnych obchodów rocznicy częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r., które przerodziły się w wiec niezadowolenia z aktualnych rządów. Dla kogoś, kto popierał rząd, ale równocześnie całym sercem chciał utrzymania Województwa Opolskiego pozostawała trudna ścieżka codziennego podejmowania tej decyzji od nowa.

Sprawę, jak zresztą zawsze, ułatwiała arogancja polityków z poziomu centralnego. Problem w tym, że w rządzie AWS-UW bardzo mało było ludzi mających jako takie pojęcie o Śląsku, a o Opolszczyźnie to w zasadzie wcale. Nawet dziś moi przyjaciele Warszawiacy potrafią mnie załamać gdy wygłaszają swoje opinie o naszym regionie. Do anegdoty urosła opowieść jednego z moich opolskich przyjaciół, jak to się kiedyś zdziwił jego brat z Lublina, gdy podczas odwiedzin w naszym regionie zobaczył, że w Opolu można przejść po moście na drugą stronę Odry bez okazywania paszportu. Jednak 25 lat temu taki poziom świadomości o Śląsku był w Polsce centralnej wcale nie rzadki.

Województwo Opolskie powstało w roku 1950. Ktoś przytomny we władzach zorientował się, że nijak Śląskowi Opolskiemu do „Czarnego”. Na Opolszczyźnie spotkali się rdzenni mieszkańcy tej ziemi - Ślązacy, którzy dzięki pozytywnej weryfikacji (jako potomkowie polskiej mniejszości z okresu międzywojennego) uniknęli wysiedlenia po II wojnie światowej do Niemiec, z przesiedleńcami z obszarów II Rzeczpospolitej, które przypadły Związkowi Sowieckiemu, oraz osadnikami z Polski centralnej, którzy na Ziemiach Odzyskanych szukali szansy na lepsze życie i karierę. Zupełnie inaczej jest na Śląsku Dolnym, gdzie ludność została całkowicie wymieniona, a termin mniejszości narodowe odnosi się raczej do Ukraińców, czy Łemków. Zupełnie inaczej jest na Śląsku Górnym, gdzie Ślązacy stanowią żywioł dominujący, a wśród nich opcja polska 25 lat temu wydawała się nie być jeszcze zagrożoną, bo wiadomo - tradycje międzywojennego Województwa Śląskiego w II RP.

Na tym tle struktura społeczna województwa opolskiego była konglomeratem zwyczajnie trudnym. Ileż to ja się nasłuchałem o nauczycielach drących się na dzieci posługujące się gwarą: „Mów po polsku!” Ba, sam byłem świadkiem takich sytuacji. Rzucają jakieś dziewczę spod Kielc na podopolską wieś i każą jej krzewić piękną mowę polską, a tu „synki się pytają czy mogą iść do haźla”.

W ciągu tego prawie półwiecza (1950-1998) mieszkańcy Opolszczyzny przeszli wspólnie długą drogę, od otwartej wrogości, poprzez szukanie wspólnych osnów tożsamościowych, wśród których pierwszorzędną rolę odegrała religia katolicka, przez tolerancję i wzajemny szacunek, aż po współpracę i przenikanie się środowisk w mieszanych małżeństwach. Na Opolszczyźnie nie tak łatwo zwerbować gorące umysły do pójścia pod jakieś biura czy komitety i rzucania kamieniami albo butelkami z benzyną. Nikt już tego nie pamięta, ale w DNA zbiorowej pamięci są zaszyte takie obrazki sprzed stu lat i pamięć o tym jak się to skończyło. Opolski Ślązak nie tak łatwo daje się ponieść emocjom jak jego kuzyn z kopalni, choć obaj w niedzielę na obiad jedzą rosół i kluski z roladą i modrą kapustą.

Opolski Ślązak, albo lepiej - Opolanin zasługuje na to by szanowano jego odrębność, jego mądrość życiową, jego skłonność do porządku, jego społeczny konserwatyzm, jego piękną gwarę, w której zachowały się zwroty występujące ostatnio w staropolszczyźnie w XVI wieku. Tu mogły trwać, nie w podręcznikach, nie w wydumanych powieściach pisanych przez osobników zapierających się tożsamości swoich dziadków, mogły trwać w rodzinach i modlitewnikach.

25 lat temu wiadomo było, że reforma administracyjna jest potrzebna. Miała ona wszak przynieść samorządność regionów, konkurencyjność województw w „zlandyzowanej” Unii Europejskiej, do której chcąc nie chcąc przecież aspirowaliśmy. Trudno było sobie przecież wyobrazić konkurowanie o środki z programów europejskich Województwa Opolskiego z taką np. Bawarią, czy Burgundią, albo choćby Andaluzją.

Padały także argumenty o mniejszości niemieckiej - tzw. „Ślązakowcy” z katowickiego liczyli, że wciągną opolskich Ślązaków w swoją orbitę, nad czym zresztą do dziś sukcesywnie i konsekwentnie pracują. Inni sądzili, że dzięki rozbiciu województwa opolskiego będzie można mniejszość niemiecką rozmyć, unieważnić w większej masie obywateli propolskich. Szczerze wątpię.

Dziś z perspektywy 25 lat widzimy, że zwycięstwo Opolskiej Tożsamości było słuszne. Że pieniądze nie zawsze są najważniejsze, a Opolszczyzna jest jednym z najlepszych miejsc do życia. Że droga wybrana przez OKOOP była słuszna. Że przekonania polityczne nie zawsze muszą przeszkadzać we wspólnych działaniach na rzecz lokalnej społeczności. Że lepiej widzieć w sobie nawzajem te dobre, niż te kiepskie cechy, których przecież bądźmy szczerzy nikomu nie brakuje.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska