25 tys. zł dla wiceburmistrz Strzelec Opolskich

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Maria Feliniak nie widzi niczego niemoralnego w przyjęciu tak dużej sumy.
Maria Feliniak nie widzi niczego niemoralnego w przyjęciu tak dużej sumy. Radosław Dimitrow
Taką gigantyczną nagrodę przyznał Marii Feliniak burmistrz Tadeusz Goc. Pieniądze pochodzą z kasy komunalki, która jest w fatalnej sytuacji finansowej. Opozycja jest oburzona.

Sprawa gigantycznej nagrody wyszła na jaw na ostatniej sesji. Radni opozycji dotarli do dokumentów, z których wynika, że na przełomie roku Tadeusz Goc przyznał Marii Feliniak wynagrodzenie w wysokości 25 tys. złotych. Na przelanie pieniędzy dał administracji komunalki 3 dni. Formalnie burmistrz przyznał pieniądze za to, że od 28 lipca ub. r. Feliniak pełniła obowiązki likwidatora przedsiębiorstwa komunalnego.

- To skandal! - uważa Henryk Pawłowski - radny niezależny, który podczas sesji złożył interpelację w tej sprawie. - To niemoralne, że Maria Feliniak wcześniej wstrzymała premie pracownikom, tłumacząc się oszczędzaniem, a sama przyjęła tak gigantyczną sumę. Zastanawiający jest też fakt, że wiceburmistrz, pracując w ratuszu, wykonywała jednocześnie inne czynności, za które dostała drugą wypłatę.

- Trzeba zbadać, czy nie doszło do naruszenia przepisów - dodaje radny Jerzy Korwin-Małaczyński.
Burmistrz poinformował, że na pismo radnego Pawłowskiego odpowie pisemnie.

- To nagroda za wykonywanie bardzo żmudnej, ciężkiej pracy na bardzo trudnym stanowisku (likwidatora - przyp. red.) - tłumaczył dziennikarzom po sesji Tadeusz Goc. - Za dobrą pracę trzeba nagradzać. Likwidacja przedsiębiorstwa przebiega sprawnie. Pani wiceburmistrz wykonywała obowiązki poza czasem pracy, często do późnych godzin wieczornych. Każdy likwidator pobrałby pieniądze za swoją pracę.

Komentarz

Komentarz

To nie była praca społeczna
Trudno zrozumieć logikę rozumowania burmistrza Goca. To hipokryzja, żeby przyznać 25 tys. zł i twierdzić, że Maria Feliniak nadal pracuje społecznie. Dostała pieniądze za 5 miesięcy pracy, czyli wychodzi 5 tys. na miesiąc. Wiele osób nie jest w stanie zarobić takiej sumy przez pół roku.
I przypominam, panie burmistrzu, że Maria Feliniak zarabia publiczne pieniądze. Dlatego nadal będę o nie pytał.

Radosław Dimitrow

Tadeusz Goc stwierdził, że niewyklucza kolejnej nagrody, jeżeli będzie zadowolony z tego, jak pracuje Maria Feliniak. Miał też pretensje do dziennikarzy, że w ogóle o to pytają.
- Publiczne są wynagrodzenia moje, ale pani Feliniak już nie - stwierdził Goc.
Jeszcze w poprzednim roku burmistrz zapewniał, że Feliniak pracuje na stanowisku likwidatora społecznie i nie pobiera za to żadnych pieniądzy. Mówił także, że spółka jest w fatalnej sytuacji finansowej, dlatego trzeba było postawić ją w stan likwidacji.

Teraz pytany o to, odpowiedział, że sytuacja w firmie się poprawiła pod koniec roku. Ale 19 stycznia Maria Feliniak, znów informowała radnych o bardzo złej kondycji gminnej spółki. Mówiła, że trzeba "żonglować wydatkami", żeby spółka nie utraciła płynności.

Wiceburmistrz nie widzi niczego niemoralnego w tym, że przyjęła pieniądze.
- Były wypłacone w czasie, w którym udało nam się zapłacić wszystkie zobowiązania wobec pracowników przedsiębiorstwa - odpowiada Feliniak. - To była nagroda jednorazowa, a obecnie nadal pracuję na stanowisku likwidatora bez pensji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska