47 lewych aut

Ewa Kosowska-Korniak
Zarzuty fałszowania dokumentów i niedopełnienia obowiązków przedstawi dziś prokuratura wójtowi Bierawy oraz jego zastępcy.

To efekt dobiegającego końca śledztwa w sprawie procederu legalizacji na wielką skalę przemycanych do Polski aut, prowadzonego w gminie Bierawa.
- Prokurator wezwał wójta Henryka Chromika i jego zastępcę Ryszarda Gołębiowskiego. Dzisiaj zostaną im postawione zarzuty fałszowania dokumentów, na podstawie których legalizowano przemycone do Polski auta, i niedopełnienia obowiązków nadzoru - mówi Roman Wawrzynek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Główną podejrzaną jest Krystyna W., pracownica urzędu gminy w Bierawie. Zatrudniona w wydziale komunikacji kobieta kupowała auta w Niemczech i sprowadzała je do kraju. W urzędzie sporządzała fikcyjną "krajową" historię auta i przy pomocy pośredników sprzedawała je na giełdzie.
Gdy z miejscowości, skąd pochodzili nieświadomi niczego nabywcy, przychodziły do Bierawy zapytania o legalność, Krystyna W. potwierdzała, że wystawione przez nią dokumenty są zgodne z prawem.
W niektórych przypadkach wystawiała jedynie fałszywe papiery prywatnym importerom za odpowiednią opłatą. W ten sposób bez opłat celnych do kraju ściągnięto co najmniej 47 samochodów.

Krystyna N. od kilku miesięcy przebywa na leczeniu psychiatrycznym. Czyn, o który jest podejrzana (poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu osiągnięcia korzyści majątkowej), jest zagrożony karą do 8 lat pozbawienia wolności.
- Nie mamy nic do ukrycia. Ja i mój zastępca robiliśmy wszystko to, co należało do naszych obowiązków - powiedział "NTO" wójt Bierawy Henryk Chromik.
Choć włodarze Bierawy dopiero dzisiaj dostaną na piśmie zarzuty prokuratora, domyślają się, co się w nich znajdzie.
- Sądzę, że chodzi o to, dlaczego nie nadzorowaliśmy odpowiednio tego, co działo się w urzędzie gminy - mówi wójt. - Tymczasem my co najmniej dwa razy w roku mieliśmy kontrolę z urzędu rejonowego, później powiatowego. Sprawdzane były książki, komputery, dokumenty celne. Nie wiem, skąd się cała sprawa wzięła. Boi się ten, kto jest winny. My winni nie jesteśmy.
Wydział komunikacji ma pod swoim nadzorem zastępca wójta, stąd zarzut niedopełnienia obowiązków (zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności). Wójtowi prokuratura zarzuca poświadczenie nieprawdy w dowodach rejestracyjnych (podobno są dwa blankiety, podpisane własnoręcznie przez wójta). Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat.
Zdaniem wójta Henryka Chromika, znanego działacza mniejszości niemieckiej, starającego się - jak twierdzą wtajemniczeni - o kandydowanie do Sejmu z list mniejszości niemieckiej, cała sprawa ma charakter polityczny i celowo została wyciągnięta przez konkurentów w okresie kampanii wyborczej.
- Ktoś mi powiedział, że sprawa zostanie nagłośniona, gdy zbliży się termin wyborów i sprawdziło się. Niektórzy podejmują nerwowe ruchy - podsumowuje wójt.

Poseł Henryk Kroll, lider opolskich Niemców, powiedział "NTO", że nawet jeśli wójt Bierawy zamierzał ubiegać się o mandat poselski, nikt go nie desygnował i już z pewnością nie desygnuje.
- Nasze reguły są jasne. Nie pozwalają, by na liście znalazł się ktoś, przeciwko komu toczy się lub może się toczyć sprawa karna - twierdzi Henryk Kroll.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska