5-latek, który wypadł z kajaka, dziś opuści szpital

Archiwum
Spływy kajakowe po Małej Panwi cieszą się ogromną popularnością. Właśnie zaczął się sezon, ale pogoda w piątek nie bardzo się do tego nadawała.
Spływy kajakowe po Małej Panwi cieszą się ogromną popularnością. Właśnie zaczął się sezon, ale pogoda w piątek nie bardzo się do tego nadawała. Archiwum
Chłopiec uratował się dzięki kapokowi. Ale w wodzie przebywał ponad godzinę. Wyłowili go z niej policjanci. Gdy został przyjęty do szpitala, był nieprzytomny.

- Chłopczyk, gdy go przyjmowalismy, był skrajnie wychłodzony, początkowo nie było z nim kontaktu, był w stanie zagrożenia życia - relacjonuje dr Wojciech Walas, ordynator Oddziału Intensywnej Terapii dla Dzieci WCM w Opolu. - W miarę jego ogrzewania, nawadniania, jego stan się poporawił. Dostał też osłonę antybiotykową, w celu zapobiegnięcia ewentualnej infekcji.

- Dzisiaj nasz pacjent, będąc w dobrym stanie, może już opuścić szpital i wrócić do domu - podkreśla dr Walas.

Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w piątek na trasie popularnego spływu kajakowego na Małej Panwi.

- Było około 13.40, gdy dostaliśmy sygnał w wywróconym kajaku na wysokości Staniszcz Wielkich - opowiada mł. aspirant Sławomir Frąk z Komisariatu Policji w Ozimku. - Na miejscu okazało się, że podczas spływu przewrócił się kajak, którym płynęła trzyosobowa rodzina z Wrocławia. Rodzice sami zdołali wyjść na brzeg, ale ich 5-letni synek wpadł do wody i popłynął nurtem rzeki.

Na szczęście chłopczyk był w kapoku, więc ciągle utrzymywał się na powierzchni. Na pomoc pospieszyli mu policjanci oraz strażacy, którzy zaczęli przeszukiwać teren.

W pewnym momencie, na wysokości Krasiejowa, zobaczyli na jej powierzchni jakiś przedmiot. Wtedy mł. asp. Stanisław Gaweł wskoczył do rzeki i przepłynął ją wszerz. Znalazł plecak, który należał do rodziny. Do wody wskoczył też strażak i wyciągnął kajak. Ale dziecka ciągle nie było widać. Penetrowali rzekę dalej.

Nagle, 1,5 metra od brzegu, policjanci wreszcie ujrzeli chłopca. Wtedy st. aspirant Mirosław Marciniak w pełnym umundurowaniu wskoczył do wody i chwycił malca, zdjął go z gałęzi, do której 5-latek był uczepiony.

Na pomoc pospieszył im również mł. asp. Sławomir Frąk, który wyniósł z wody dziecko na brzeg.

- Chłopczyk miał szczękościsk, bardzo szybko oddychał, był mało komunikatywny - relacjonuje mł. asp. Sławomir Frąk. - Nic dziwnego, dochodziła już godzina 15.00, od wywrócenia łodzi minęło ponad godzinę. Ale, gdy zapytaliśmy, jak ma na imię, zdołał odpowiedzieć: Konrad.

Policjanci udzielili chłopcu pierwszej pomocy, udrożnili drogi oddechowe i zanieśli na rękach w pobliże kościoła, gdzie czekała karetka.

Spływy kajakowe po Małej Panwi cieszą się ogromną popularnością. Właśnie zaczął się sezon, ale pogoda w piątek - zdaniem policjantów - nie bardzo się do tego nadawała.

- Rzeka jest pozornie spokojna, ale w tym miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, zawsze jest spiętrzona - ostrzega mł. asp. Sławomir Frąk. - Są tam bowiem pozostałości po starych mostach. - Kapok, to dobre zabezpieczenie, ale jeśli zabieramy na spływ dziecko, to powinniśmy je przywiązać jeszcze wkoło specjalną linką - radzi policjant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska