Agresywni wychowankowie to dziś prawdziwa plaga w domach dziecka

fot. sxc
Nieletni bandyci demoralizują młodszych i słabszych, i są dla nich zagrożeniem.
Nieletni bandyci demoralizują młodszych i słabszych, i są dla nich zagrożeniem. fot. sxc
A pozbycie się takiego nieletniego bandyty, przeniesienie go do specjalnego ośrodka czasem trwa latami.

Krystynie Hołoszkiewicz, dyrektorce Domu Dziecka w Strzegowie w gm. Grodków, dopiero po czterech latach walki udało się wyprowadzić z placówki zdemoralizowanego 16-latka.

- Wagarował, lekceważył regulaminy, bywał agresywny. Kradł, nawet z mojego portfela - opowiada. - Ale był sprytny, zwalał winę na innych. Sąd jakiś czas go upominał, zlecał nadzór kuratora. W końcu wydał decyzję o przeniesieniu. Na szczęście u nas nie doszło do takiej tragedii jak niedawno we Wschowej w Lubelskiem.

15-letni Kamil, od listopada 2008 roku wychowanek tamtejszego domu dziecka, zgwałcił i udusił 8-letnią Weronikę, podopieczną tego samego domu. Chłopak był notowany za rozboje i kradzieże, a odkąd pojawił się we Wschowej, zachowywał się agresywnie wobec dzieci. Dyrekcja czternaście razy wnioskowała do sądu o umieszczenie Kamila w ośrodku wychowawczym. Bez skutku.
Wydawanie postanowienia o przeniesieniu zdemoralizowanego dziecka do młodzieżowego ośrodka wychowawczego (MOW) od chwili złożenia wniosku do sądu do podjęcia przez ten sąd decyzji trwa średnio dziesięć miesięcy. Nawet pół roku czeka się bowiem na niezbędną w takich sprawach opinię rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego.

- W naszym regionie jest taki jeden w Opolu i filia w Kędzierzynie - tłumaczy Ewa Bajger, kierownik opolskiego RODK. - Od lat przybywa nam wniosków, ale nie etatów. Trzynastu pracowników wydało w ubiegłym roku 632 opinie, w tym 278 w sprawach nieletnich na wniosek sądu. To daje kilka opinii dziennie. A zanim się ją sporządzi, dziecko bada 4-osobowy zespół.

Kolejka jest tak długa, że dziś opolski ośrodek diagnostyczny rezerwuje terminy badań na wrzesień. - Ale jeśli nieletni jest uciążliwy, zagraża innym, staramy się wszystko załatwić w tydzień - zapewnia Ewa Bajger.

Opinia

Opinia

Tomasz Grzyb, psycholog:
- Obecność zdemoralizowanych wychowanków ma niestety bardzo negatywny wpływ na grupę. Po pierwsze - zachowując się bezczelnie czy agresywnie, skupiają na sobie uwagę, a to dla podopiecznych domów dziecka samo w sobie jest atrakcyjne.
Poza tym za pomocą siły wypracowują sobie mocną pozycję w grupie i demonstrują, że do pewnego stopnia są bezkarni. Można ich wprawdzie przenieść do ośrodków wychowawczych czy schronisk, ale to wymaga procedur i czasu.

Tymczasem postanowienie sądu o przeniesieniu nieletniego bandyty z domu dziecka do ośrodka wychowawczego sprawy nie kończy. Bo na miejsce w MOW też trzeba czekać.

- Od kilku godzin do pół roku - mówi Andrzej Laskowski z Centralnego Systemu Kierowania Nieletnich. - Młodzieżowych ośrodków wychowawczych jest w kraju 70. Na miejsce w nich czeka ponad 700 dzieci, na Opolszczyźnie - 31. Miejsc jest tyle, że pokryłyby zapotrzebowanie, ale sądy i policja nie radzą sobie z doprowadzaniem nieletnich. Ciągle mamy puste miejsca, czekają nawet po trzy miesiące.

Sytuacja jest patowa, tymczasem wychowankowie z patologicznych rodzin to dziś w domach dziecka normalka. Nieletni bandyci są wulgarni, agresywni, demoralizują młodszych i słabszych i są dla nich zagrożeniem.

- W ubiegłym roku mieliśmy 16-latka, który był agresywny, wulgarny, kradł
- opowiada Renata Gernaszewska, dyrektorka domu dziecka w Paczkowie. - Na szczęście w trzy miesiące udało się go przenieść postanowieniem sądu do ośrodka wychowawczego. W ciągu 4 lat mieliśmy aż trzy takie przypadki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska