Ania Bałon wyznaje: 'Nie romansuję z Szycem!'

Redakcja
Anna Bałon na studniówce - jeszcze w I LO w Opolu. Teraz uczy się w Warszawie.
Anna Bałon na studniówce - jeszcze w I LO w Opolu. Teraz uczy się w Warszawie. Sławomir Mielnik
Anna Bałon, opolanka z Top Model, życie dzieli między chodzenie po wybiegach i przygotowania do matury. Twierdzi, że nie interesują jej mężczyźni, za to wkrótce planuje wydać książkę.
Anna Bałon na studniówce - jeszcze w I LO w Opolu. Teraz uczy się w Warszawie.
Anna Bałon na studniówce - jeszcze w I LO w Opolu. Teraz uczy się w Warszawie. Sławomir Mielnik

Anna Bałon na studniówce - jeszcze w I LO w Opolu. Teraz uczy się w Warszawie.
(fot. Sławomir Mielnik)

Terminarz ma napięty, dlatego, choć dzwonię przez kolejne dni z rzędu, telefon milczy jak zaklęty. W końcu się udaje. W słuchawce wita mnie półprzytomny głos. Nie ma jeszcze godz. 10, a to dla modelek środek nocy. - Z dłuższą rozmową będzie problem, bo właściwie cały dzień mam szczelnie wypełniony - mówi Ania. - Możemy teraz porozmawiać, ale daj mi 10 minut, żebym mogła się obudzić - prosi.

W wielkim świecie żyje się szybko. - Dzisiaj mam sesję zdjęciową w Warszawie dla firmy, która wybrała mnie jako swoją twarz. Konkretów jeszcze nie znam, bo te dogrywa agencja modelek, dla której pracuję - opowiada finalistka programu Top Model. Zostań Modelką! - Wieczorem z kolei jadę do Krakowa, żeby wziąć udział w akcji charytatywnej, a później do Słupska na weekendowe pokazy - wylicza.

Ania Bałon zapewnia, że udział w akcji charytatywnej to był jej pomysł, a nie strategia agencji na poprawienie wizerunku. Wiele gwiazd robi to w blasku fleszy, bo przecież pomaganie jest trendy. Opolanka mówi, że w jej przypadku chodziło o coś zupełnie innego.

- Doskonale pamiętam, jak to było, kiedy sama byłam biedna. To boli, kiedy widzisz, że rówieśnicy mają markowe ciuchy albo drogie gadżety elektroniczne, o których ty możesz tylko pomarzyć. Dlatego, na ile mogę, chcę pomóc tym dzieciom. Zbieramy dla nich słodycze, zabawki, ubranka, przybory szkolne, wszystko to, co może sprawić im radość - wylicza. - Myślę, że rozpoznawalna twarz pomaga w takich akcjach, bo część ludzi przychodzi głównie po to, żeby na żywo zobaczyć osobę, którą zna tylko z telewizji. Pomagają jakby przy okazji, ale ja nie pytam, po co oni przyszli. Najważniejsze jest to, że jednak dają tym dzieciakom coś od siebie - przekonuje.

Współlokatorek nie zna

W Warszawie wynajmuje mieszkanie z dwiema innymi dziewczynami, niezwiązanymi ze światem mody. Swoich współlokatorek prawie nie zna, bo do mieszkania wpada właściwie na chwilę, przepakować walizkę i dalej rusza w trasę. Mówi, że śmieszy ją to, kiedy ludziom się wydaje, że zaistniała w telewizji, więc teraz szasta pieniędzmi na prawo i lewo.

- Biedna nie jestem, ale nie mogę powiedzieć, że opływam w bogactwa. Przez te kilka miesięcy, od kiedy pracuję dla agencji modelek, zobaczyłam, co to znaczy życie w luksusie: drogie hotele, dobre samochody. Na razie z tego korzystam, ale mam świadomość, że modelka zarabia, dopóki młodo wygląda, dopóki jest na topie. Już teraz planuję, co będę robiła za kilka lub kilkanaście lat. W tej branży o tym, jak się potoczy twoja kariera, w dużej mierze decyduje przypadek, to, czy znajdziesz się we właściwym czasie we właściwym miejscu. Jeśli tak się stanie, to często wszystko toczy się błyskawicznie - mówi.

Ania ma świadomość, że biznes jest nieprzewidywalny, dlatego zanim na dobre zaangażuje się w świat mody, chce zdać maturę.

- Wkurza mnie to, że portale plotkarskie rozpisują się, że odpuściłam sobie maturę, bo to nieprawda. Uzgodniliśmy z moją agencją, że na razie to właśnie ten egzamin jest dla mnie najważniejszy, a czas na maksymalne zaangażowanie w modeling przyjdzie po nim. Maturę będę zdawała w Warszawie, zresztą formalnie jestem uczennicą jednej z tutejszych szkół. Jest to dla mnie spore ułatwienie, bo tu spędzam najwięcej czasu, a dojeżdżanie do Opola byłoby kłopotliwe - tłumaczy i dodaje, że ani przez moment nie przyszło jej przez myśl, żeby odpuścić sobie naukę.

- Matura to jest dla mnie pewien etap, który, jeśli zaliczę, będę miała otwartą drogę na studia. Dla mnie to ważne, bo gdy będę już za stara na to, żeby zajmować się modelingiem, będę musiała poszukać innego zajęcia. Dopiero wtedy pewnie przyjdzie czas na studia - wyznaje.

Po finale programu Top Model jej życie nabrało sporego przyspieszenia.

- Przez cały czas muszę być w gotowości, bo ciągle są jakieś pokazy, spotkania... Dostaję informację z agencji, że danego dnia powinna być tu czy tu, no i jadę - opowiada. - Na naukę zostaje niewiele czasu, ale ja staram się wykorzystać każdą wolną chwilę. Czytam przed snem i kiedy jeżdżę pociągami, czasami mam wolną godzinkę, żeby wyskoczyć do parku...

Tam uczy mi się najlepiej - opowiada. - Świat mody to nie tylko ta jasna strona, znani ludzie, blask fleszy. Ceną, jaką za to płacę, jest na przykład to, że niemal zupełnie nie mam już czasu na spotkania ze znajomymi - wzdycha.

Trudne święta

Najbardziej jest jej przykro, że czasu brakuje nie tylko dla znajomych, ale przede wszystkim dla rodziny, z którą jest mocno związana. - Szczególnie święta będą dla mnie trudne, bo nie wiem, czy uda mi się pojechać do domu. We wcześniejszych latach Wielkanoc spędzaliśmy z całą rodziną u babci, która gotowała naprawdę pyszne potrawy. Święta u niej zawsze były takie ciepłe i rodzinne - wspomina Ania Bałon. - Wielkanoc u babci to taka nasza rodzinna tradycja, więc chciałabym być z nimi w tych dniach. Jeśli będę miała w tym czasie jakieś zlecenia, to się to nie uda. Wtedy zaproszę mamę i tatę do siebie. Najbardziej szkoda mi babci, bo ona ma już swoje lata i pewnie trudno byłoby jej się wybrać do mnie - mówi smutno.

Jedno jest pewne, w przeciwieństwie do wielu z nas Ania nawet w czasie świąt nie będzie mogła sobie pofolgować ze świątecznymi smakołykami, bo kilogramów szybko może przybyć, trudniej natomiast je zrzucić.

- Żeby wyglądać tak jak teraz, w ciągu 2 lat schudłam 24 kilogramy (wcześniej ważyła 85 kilogramów). Kosztowało mnie to sporo wysiłku i nie zamierzam tego zniszczyć - mówi. - Tu nie chodzi wyłącznie o zbędne kilogramy. To, jak wyglądasz, wpływa na twoją samoocenę, a przez to też na kontakty z innymi ludźmi i samopoczucie - wymienia jednym tchem modelka. - Ja, od kiedy schudłam, czuję się nie tylko bardziej atrakcyjna, ale i pewniejsza siebie - mówi z dumą.

Jabłko w torebce

Dla modelki kapitałem jest zgrabna sylwetka, dlatego dbanie o nią Ania Bałon ma wpisane w zakres obowiązków.

- Zanim zaczęłam się odchudzać, jadłam to, na co miałam ochotę. Teraz nie ma tak dobrze. Zresztą staram się zdrowo odżywiać - tłumaczy. Ci, którzy na co dzień ze zdrowym jedzeniem mają niewiele wspólnego, nawet nie zdają sobie sprawy, jak wygląda dieta modelki, więc czasami dochodzi na tym tle do zgrzytów. - Np. na pokazach organizatorzy mają obowiązek zapewnić nam posiłek. Oni zwykle zdają sobie sprawę, że jedzenie dla nas musi być dietetyczne, ale nie do końca wiedzą, co to znaczy. I tak na przykład serwują nam kotlet z piersi kurczaka, z surówką i ziemniakami, i są przekonani, że wszystko jest ok. A przecież taki kurczak usmażony w panierce i na oleju, a do tego ziemniaki z tłuszczu, to dla nas bomba kaloryczna - mówi.

Ale i na takie "niespodzianki" Ania jest przygotowana.

- Po wcześniejszych doświadczeniach zawsze na wszelki wypadek noszę w torebce jogurt albo jabłko. Jeśli nawet organizatorzy zaserwują mi coś, czego nie mogę zjeść, to przynajmniej nie muszę głodować - śmieje się. - Modelka nie może sobie pozwolić na chwile słabości, bo to może przekreślić karierę - dodaje.

Mówi, że na gotowanie w domu rzadko ma czas, dlatego skazana jest na jedzenie na mieście i wcale nie oznacza to objadania się fast foodami. - Muszę uważać na to, co kupuję, dlatego, o ile czas mi na to pozwala, staram się sama sobie przyrządzać posiłki lub jadam w sprawdzonych barach sałatkowych, w których mam pewność, że nie podadzą mi sałatki polanej ogromną ilością wątpliwej jakości oleju. Oczywiście jeśli chcemy mieć zdrową skórę, włosy i paznokcie, to potrzebujemy tłuszczów, w których rozpuszczają się witaminy A, D, E i K, ale to muszą być te dobre, nienasycone - instruuje.

Swoją wiedzą chce się podzielić z Polakami, dlatego planuje wydać książkę o zdrowym odżywianiu. - Nie wiem jeszcze, czy będzie to pamiętnik, czy poradnik dotyczący zdrowego stylu życia, ale chciałabym pomóc tym wszystkim, którzy tak jak ja kiedyś nie mogą sobie poradzić ze zbędnymi kilogramami - przyznaje.

Matura ważniejsza od salonów

Twierdzi, że życie "na pokaz" bywa męczące. - Wystarczy, że pojawię się na tzw. salonach i zaraz brukowce piszą, że Ania Bałon nic nie robi, tylko imprezuje.

Czasami chciałabym, żeby ci, którzy to piszą, zamienili się ze mną choć na jeden wieczór. Pewnie wtedy na własnej skórze poczuliby, że to naprawdę ciężka praca - tłumaczy. - Ostatnio na przykład zostałam zaproszona na promocję filmu "Kac Wawa" (mówi, że dostała też propozycję wzięcia udziału w drugiej części tego filmu, ale nie wie jeszcze, czy z niej skorzysta).

Producent poprosił, żebym usiadła koło Borysa Szyca i natychmiast zlecieli się do nas fotoreporterzy. Myślę, że było to jego celowe działanie, żeby jeszcze bardziej wypromować film i zdaje się, że mu się to udało, bo następnego dnia portale plotkarskie pisały, że romansowałam z Szycem. Wersje były różne: że ja próbowałam wyrwać jego, a później, że jednak to on podrywał mnie... Gdzieś znalazłam nawet informację, że zostałam jego stylistką - opowiada ze śmiechem. - Mnie bawią te teksty wyssane z palca. Nie chcę być celebrytką, bo to nudne. Wolałabym, żeby ludzie cenili mnie za to, co robię - mówi stanowczo.

Romans z Szycem Ania Bałon zdecydowanie wyklucza. Zresztą twierdzi, że faceci w tym momencie w ogóle jej nie interesują.

- Teraz mam swoje pięć minut i chcę je jak najlepiej wykorzystać, a mężczyzna mógłby tylko mi w tym przeszkodzić. Widzę, co się dzieje z koleżankami, które się zakochały. Trudno im się zmobilizować do pracy, bo miłość staje się najważniejsza - opowiada. - Od kiedy jestem rozpoznawalna, nie narzekam na brak powodzenia, ale na miłość przyjdzie czas później - przyznaje z rozbrajającą szczerością, łamiąc przy tym serca tych panów, którzy wzdychają do pięknej modelki. - Przez najbliższe 2 miesiące będę się mniej pojawiała na salonach, bo teraz najważniejsza jest matura.

A potem? Myślę, że jeszcze o mnie usłyszycie - śmieje się. - Jestem pewna, że agencja wyśle mnie w takie miejsce, gdzie będę miała największe szanse na zrobienie kariery. Chciałabym, żeby był to Paryż albo Japonia - rozmarza się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska