- Przykład prezydenta Adamowicza pokazuje, że można być bardzo dobrym, uczciwym człowiekiem, a i tak znaleźć się w tak dramatycznej sytuacji jak ta z Gdańska - mówi Arkadiusz Wiśniewski. - Zagrożenia są i trzeba je mieć na uwadze, zwłaszcza, jeśli jest się prezydentem miasta. Z drugiej strony moja rola polega na tym, żeby być z ludźmi, rozmawiać z nimi, więc nie chciałbym się oddzielać od nich kordonem bezpieczeństwa czy grupą ochroniarzy.
Prezydent Wiśniewski mówi, że mimo to ciągle z tyłu głowy ma tragedię, która rozegrała się na oczach tłumów w Gdańsku. Zwłaszcza, że on sam wielokrotnie pojawiał się na wydarzeniach publicznych z rodziną.
- Zabierałem na nie m.in. syna, któremu z powodu pracy poświęcam mało czasu i bywa, że staram się w ten sposób to nadrobić - mówi Arkadiusz Wiśniewski. - Były takie momenty, gdy na scenie pojawialiśmy się razem i to wszystko mi w tej chwili przez głowę przechodzi. Ale ja nie chcę żyć w społeczeństwie strachu, obawiając się o swoje życie.
Prezydent Opola nie ma wątpliwości, że tragedia w Gdańsku miała tło polityczne.
- To jest efekt języka nienawiści. Mówienie, że jest inaczej to mydlenie oczu i próba czarowania rzeczywistości - kwituje Wiśniewski.
Czy wydarzenia w Gdańsku pociągną za sobą konkretne kroki dotyczące bezpieczeństwa pracowników opolskiego ratusza?
Więcej w programie Gość nto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?