Przepełniony basen. Ryby żywe sprzedawane do worków foliowych, wbrew przepisom i z pełnym okrucieństwem. Sprzedawcy (...) posiadają wiaderka, ale ludzie nie chcą ich kupować. Dla paru złotych niewyobrażalnie katują te biedne stworzenia - tak opolanka Ewa Stankiewicz opisuje sprzedaż karpia w opolskim Realu.
Zobacz: Opole. Jak długo otwarte będą sklepy w Wigilię?
Takich sygnałów od czytelników odbieramy w ostatnich dniach wiele. Wczoraj ktoś skarżył się na pakowanie żywych karpii do reklamówek w Białej.
Przedwczoraj innych czytelnik donosił, że karpie „duszą” się m.in. w opolskim Carrefour.
Katarzyna Petrykowska, specjalista ds. public relations w Real zapewnia, że ich pracownicy zajmujący się sprzedażą karpi przeszli specjalistyczne szkolenia w zakresie humanitarnego pozbawiania ich życia, sklep oferuje specjalne pojemniki na karpie już za 1,40 zł, a w workach foliowych żywe ryby nie są sprzedawane.
Jednak Grupa na rzecz Zwierząt z Opola jest przekonana, że sprzedawcy z karpiami nie tylko w Realu źle się obchodzą, więc wczoraj popołudniu urządziła pikietę pod opolskim Realem.
Uczestnicy akcji mieli pozaklejane taśmą usta i rozdawali ulotki z informacjami, jak humanitarnie obchodzić się z rybami.
- Powinny być sprzedawane już zabite, a w każdym sklepie powinien być specjalny punkt sanitarny do tego celu - uważa Marcin Mironowicz, wegetarianin, który nie jada nawet ryb.
W poniedziałek na ulicach Opola młodzi ludzie rozdawali także ulotki zachęcajace do kupowania zabitych już karpii. Przygotował je Klub Gaja, a w ogólnopolską kampanię pod hasłem „Karp z lodu” zaangażowali się Robert Makłowicz, Julia Pietrucha i Magdalena Różczka. - Jej celem jest zmiana postaw społecznych i przyzwyczajeń konsumentów - informują organizatorzy kampanii.
Krzysztof Żmuda, ichtiolog (specjalista od ryb) z Gospodarstwa Rybackiego w Niemodlinie próbuje tonować nastroje obrońców zwierząt. - Ryby są zmiennocieplne, więc kiedy temperatura wody spada poniżej zera, wpadają w letarg. Nie mają wówczas dużych wymagań życiowych - mówi.
Ichtiolog podkreśla też, że tradycją świąt Bożego Narodzenia w Polscej jest kupowanie żywego karpia. Liczby mówią same za siebie. Niemodlińskie gospodarstwo rocznie produkuje 300 ton karpii, z czego 1 proc. sprzedaje w ciągu roku w formie przetworzonej. Resztę kupujemy na święta.
Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest przewiezienie ryby w wodzie, żeby ... człowiek był syty i karp cały.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?