Baj, baj, dobranocko

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
"Bolek i Lolek".
"Bolek i Lolek".
Przez 55 lat rytm dnia w polskich domach wyznaczała telewizyjna dobranocka, po której dzieci szły spać. Prezes TVP zapowiedział właśnie koniec tej epoki. Wieczorna bajka dla dzieci zniknie z Jedynki.

W przyszłym roku Telewizja Polska chce uruchomić specjalny kanał dla najmłodszych, do którego trafi także "Wieczorynka", bo zdaniem prezesa Juliusza Brauna bajki pokazywane w telewizyjnej Jedynce przegrywają z kanałami tematycznymi dla dzieci.

Jeszcze siedem lat temu "Wieczorynka" gromadziła przed telewizorami 900 tysięcy widzów, z czego dzieci w wieku 4-15 lat stanowiły 62 procent. Tegoroczne dane pokazują, że bajki ogląda 163 tysiące widzów, a 41 procent z nich ukończyło... 55 lat.

- Dzieci to zaledwie 10 proc. widzów, a prawie jedną trzecią stanowią emeryci. Nieuchronnie skończyła się epoka, w której "Wieczorynka" wyznaczała rytm dnia w polskich domach - powiedział w wywiadzie dla "Tele Tygodnia" Juliusz Braun. - Ci, którzy to jeszcze wspominają, wspominają historię - dodał.

Na początku był miś

Pierwszą polską dobranocką był "Miś z okienka", który bawił dzieci od jesieni 1958 roku. Nie tylko bawił, ale i edukował, bo wraz ze swym partnerem - pierwszym był znakomity aktor Bronisław Pawlik, a po 6 latach Stanisław Wyszyński - gawędził o ciekawych książkach.

Pawlikowi "Miś z okienka" przyniósł ogromną popularność. "Nie trzeba przedstawiać Bronka - pisał w 1960 roku tygodnik "Radio i Telewizja". - Znają go bez wyjątku wszyscy telewidzowie. Każdy, kto ma telewizor choćby od miesiąca, na pewno oglądał ulubioną pozycję odbiorców w wieku od 3 do 103 lat - "Misia z okienka". Nie było w tym najmniejszej przesady.

Program rzeczywiście oglądali widzowie w każdym wieku, bo program telewizyjny w końcu lat 50. trwał zaledwie kilka godzin - zaczynał się ok. godz. 16, a ostatnią pozycją nadawaną o godz. 20 był film. Oglądało się więc wszystko, jak leci.

Z Misiem wiąże się słynna legenda. Pewnego razu po zakończeniu programu aktor, myśląc, że wizja i fonia też już poszły spać, miał powiedzieć: "A teraz, kochane dzieci, pocałujcie misia w dupę".

Wszyscy o tym słyszeli, nie ma jednak nagrania, które byłoby dowodem na to, że słynna kwestia rzeczywiście padła. Bronisław Pawlik po latach stwierdził jednak, że obserwując żywotność tej legendy, żałuje, iż wspomniane słowa nie padły z jego ust. Z kolei Stanisław Wyszyński przekonywał, że całą historię wymyślił Wicherek (słynny wówczas prezenter pogody), aby uatrakcyjnić swe spotkania z widzami.

Czeszcz Balbina. Czo robisz?

Za to tych słów nie sposób się wyprzeć. Tak sepleniący kurczak Ptyś witał gąskę Balbinkę. Współczesne dzieci pewnie poumierałyby z nudów, patrząc na kreskówkę składającą się z kilkunastu nieruchomych obrazków, do których Dorota Mancewicz podkładała dialogi.

"Przygody Gąski Balbinki" ilustratorki Anny Hoffmanowej pojawiły się najpierw (1957) jako komiks w "Świerszczyku". Dwa lata później trafiły na ekrany telewizorów. Mimo że gąska i kurczak nie grzeszyli mądrością, a forma animacji była mało atrakcyjna, to i tak bajkę uwielbiali widzowie.

Dowodem na to jest choćby plebiscyt na Dobranockę Wszech Czasów rozpisany w 1997 roku przez "Gazetę Wyborczą" i Telewizję Polską, w których bajka o gąsce Balbince zajęła czwarte miejsce po Bolku i Lolku, Smurfach i Wilku i Zającu, uzyskując 18 tysięcy głosów.

- Teksty były bardzo zabawne. Np. w odcinku "Świeżo malowane" jest mowa o fachowcu - malarzu, który męczył się już samym wejściem na drabinę. Co wszedł, to zaraz musiał zejść. A jak poszedł wczoraj na śniadanie, to do dziś nie wrócił. Kiedyś tych dowcipów nie rozumiałam, ale teraz wiem, dlaczego te bajki skupiały przed telewizorami nie tylko najmłodszych - śmieje się Jadwiga Lech z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu.

Wraz z Agatą Poniż przygotowała na wakacje dla opolskich maluchów cykl zabaw pod hasłem "Powróćmy jak za dawnych lat w zaczarowany bajek świat". - Chcemy przypomnieć dzieciom dobranocki, które oglądali ich rodzice i dziadkowie - dodaje Agata Poniż. - Przypomnimy kultowe postaci - Gąskę Balbinkę, Bolka i Lolka, Koziołka Matołka, Reksia, Baltazara Gąbkę i oczywiście Jacka i Agatkę.

Najsłynniejsze pacynki

To pierwsza dobranocka, która swoją premierę miała w Telewizji Polskiej. Jacek i Agatka zadebiutowali 2 października 1962 roku. Pacynki zaprojektował wybitny artysta plastyk Adam Kilian. Ożywiały je dwie animatorki, które poruszały drewnianymi główkami nałożonymi na dłonie w czarnych rękawiczkach.

Głosu bohaterom użyczyła Zofia Raciborska, grająca również postać Pani Zosi - sąsiadki dzieci, która słysząc przez ścianę ich rozmowy (wytłumaczeniem było socjalistyczne cienkościenne budownictwo), komentowała ich pomysły. Autorką serii była pisarka Wanda Chotomska.

Pierwsze odcinki "Jacka i Agatki" powstawały na żywo w studiu. Potem je rejestrowano, ale do dziś zachowały się nieliczne fragmenty. W stanie wojennym wszystkie programy miały być wysłane do Gdańska. Ich autorka po latach dowiedziała się, że pakujący je żołnierze używali taśmy filmowej jak serpentyn.

Tematyka dobranocki skupiała się wokół codziennych perypetii rodzeństwa - takich samych jak ich rówieśników przed telewizorami. Przedszkolak Jacek, psotnik z mnóstwem piegów na buzi, sprawiał różne problemy swej starszej siostrze Agatce, rezolutnej i sumiennej uczennicy. Pojawiali się na małym ekranie trzy razy w tygodniu.

Chotomska po nocach pisała scenariusze i odpowiadała na listy - a zdarzało się, że przychodziło ich półtora tysiąca dziennie. Autorka wymyślała różne akcje - np. dzień dziadka i dzień chłopaka.

Dzieci miały wtedy kompleksy z powodu piegów, powstał więc klub piegowatych. Znalazł się jednak dorosły malkontent, który napisał list do samego Władysława Gomułki, że nie należy kpić z... kalectwa.

Pismo z poleceniem "ustosunkować się" - via Sokorski (przewodniczący radiokomitetu) - trafiło w końcu na biurko Chotomskiej, która odpowiedziała: "ustosunkowałam się". Jakiś czas później zrobiła program o Gallu Anonimie, w którym wyjaśniła dzieciom, co to są anonimy i co tatuś Jacka robi z anonimami.

Cenzura na takie finezje okazała się niewrażliwa. Za to kiedy Jacek z mydelniczki zrobił sobie samochód, odcinka nie puszczono, bo ktoś z telewizyjnych bossów akurat dostał talon na trabanta.

"Jacek i Agatka" odnieśli olbrzymi sukces, na rynku pojawiła się nawet seria kosmetyków dla dzieci z ich podobiznami. Dobranocka przyczyniła się też do powstania Orderu Uśmiechu, jedynego na świecie odznaczenia przyznawanego przez dzieci. W jednym z odcinków Jacek i Agatka ogłosili konkurs dla dzieci na projekt medalu. Z 44 tysięcy pomysłów wybrano uśmiechnięte słoneczko - projekt dziewięcioletniej Ewy Chrobak z Głuchołaz.

Bolek i Lolek

"Mieliśmy z bratem po 6-7 lat - wspomina Roman Nehrebecki. - Telewizja puszczała wtedy »Wilhelma Tella«. Jego przygody działały na naszą wyobraźnię. Zrobiliśmy sobie kuszę z wieszaka.

Pierwsze przygody Bolka i Lolka w filmie pod tytułem »Kusza« z 1963 roku powstały na podstawie moich zabaw z bratem. Wyglądaliśmy mniej więcej tak jak Bolek i Lolek. Janek był wysoki i szczupły. Ja byłem mały, gruby i fajtłapowaty. Brat był starszy, miał autorytet. Wciągnął mnie do zabaw i robił ze mnie ofiarę".

Na pomysł kreskówki wpadł ich ojciec, Władysław Nehrebecki, dyrektor Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Tak narodziła się polska dobranocka wszech czasów. Przez następne 23 lata, aż do roku 1986 wyprodukowano ponad 150 odcinków animacji.
Przygody Bolka i Lolka obejrzało miliard widzów w ponad 60 krajach świata. Nawet w Iranie, w którym ajatollah Chomeini zakazał wszelkich europejskich filmów, dla tej kreskówki zrobił wyjątek.

Wspomnień czar

Od 1958 roku polskie dzieci obejrzały między 19 a 19.30 blisko 200 wieczorynkowych seriali, także zagranicznych. Dobranocka w różnych czasach trwała od 5 do 25 minut. Z ekranu zmiatały ją tylko wyjątkowe wydarzenia - najczęściej ważne mecze piłkarskie. Prezenter przepraszał wtedy młodych widzów.

Słynnych bohaterów, na których wychowały się pokolenia Polaków, trudno zliczyć. Najstarszy - Koziołek Matołek - niedawno skończył 80 lat. Zrodzony z wyobraźni Kornela Makuszyńskiego, na ekran trafił jako trzydziestoparolatek.

Miś Uszatek (wymyślony w 1957 przez Czesława Janczarskiego) podbijał serca widzów od 1975 roku, gdy zaczął powstawać 104-odcinkowy serial o misiu, "co klapnięte uszko miał" i mówił głosem Mieczysława Czechowicza.

Mieliśmy ulubieńców importowanych z zagranicy - uwielbiany był czecho- słowacki Krecik (jego autor, Zdenek Miler, dostał zlecenie na film edukacyjny o produkcji tkaniny; szukając pomysłu na bohatera - zwierzątko - potknął się o kopiec kreta - jak głosi anegdota); pokochaliśmy radzieckiego "Wilka i Zająca", spore rzesze zwolenników miał też NRD-owski "Piaskowy Dziadek" (notabene najdłuższy animowany serial na świecie, emitowany od 1959 roku).

- Uwielbiałam czeskiego "Żwirka i Muchomorka" - wspomina Grażyna Misiorowska, aktorka Teatru Kochanowskiego. - Technika i animacja była wtedy siermiężna, ale na nasze szczęście, bo trzeba było się bardziej wysilać i wyobrażać, a nie tylko oglądać.

Dobranocka była ważnym punktem w rozkładzie dnia. Zrozumiałam to, kiedy urodziła się moja córka. To była cała celebra. Kąpiel, kolacja i zwieńczenie wieczoru: bajka, po której dziecko szło spać.

- W czasach, gdy telewizja była młoda, na czas dobranocki wyludniały się podwórka. Dzieci spotykały się gromadnie u sąsiadów, którzy mieli telewizor, by razem oglądać bajki. Opowiadają nam o tym nasi goście - mówi Beata Mianowska z Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. Jedyne takie muzeum w Polsce od powstania w 2009 roku odwiedziło 110 tysięcy osób. Najcenniejsze spośród 5 tysięcy eksponatów to oryginalne lalki Misia Uszatka, Colargola i pacynki Jacka i Agatki.

- Gości w dużej mierze sprowadza tu sentyment - mówi Beata Mianowska. - Wspominają i nierzadko wychodzą ze łzami w oczach, dziękując za powrót do czasów szczęśliwego dzieciństwa. Ich dzieci i wnuki, wychowane na zupełnie innej stylistyce, nierzadko bajkach krzykliwych i pełnych agresji, odnajdują tu zupełnie inny, czarowny świat. "Małych zachwyca, dużych wzrusza" - jak głosi jeden z wpisów w księdze pamiątkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska