Bat na mafię opolskich złomiarzy

Daniel Polak
Panu Helmutowi, ksywa "Gucio”, pomysł się nie podoba. – To uderzy także w uczciwych zbieraczy złomu – denerwuje się.
Panu Helmutowi, ksywa "Gucio”, pomysł się nie podoba. – To uderzy także w uczciwych zbieraczy złomu – denerwuje się. Daniel Polak
Jest pomysł wprowadzenia bezgotówkowego obrotu złomem. To ma zahamować falę kradzieży.

Zaledwie kilka dni temu trzech mężczyzn próbowało ukraść barierki wiaduktu nieczynnej linii kolejowej w Kolonowskiem. Tym razem policji udało się ująć na gorącym uczynku wszystkich złodziei, którzy odpowiedzą teraz przed sądem.

To jednak wyjątek, bo zazwyczaj sprawców takich kradzieży nie udaje się złapać, a ich łupy upłynniane są w punktach skupu złomu.

- W wyniku grabieży infrastruktury kolejowej na Opolszczyźnie straty wyniosły w zeszłym roku ponad 700 tysięcy złotych, a w skali kraju kilkanaście milionów zł - wylicza Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe.

Najczęściej przestępcy kradną przedmioty wykonane z metali kolorowych, rzadziej z żeliwa i stali. Są to głównie: elementy elektroenergetyki kolejowej, przewody sieci trakcyjnej, części urządzeń sterowania ruchem kolejowym, a także śruby i fragmenty szyn.

Coraz częściej demontażem szlaków kolejowych zajmują się zorganizowane grupy przestępcze.

Dlatego Izba Gospodarcza Metali Nieżelaznych i Recyklingu zaproponowała rewolucyjne rozwiązanie: wprowadzenie bezgotówkowego obrotu złomem. Dziś, przyniósłszy go do punktu, każdy otrzymuje gotówkę do ręki.

Według nowej zasady mielibyśmy otrzymywać pieniądze na konto wskazanego przez siebie imiennego rachunku bankowego. Po co ta zmiana? Przede wszystkim chodzi o większą kontrolę klientów punktów skupu.Dziś każdy oddający choćby jeden kilogram złomu powinien zostać spisany z dowodu osobistego i odnotowany w specjalnym zeszycie.

Problem w tym, że najczęściej dopiero po pewnym czasie okazuje się, że sprzedany złom pochodzi z kradzieży. Wówczas trudno jest już namierzyć złodzieja, czy też wyegzekwować od niego grzywnę. - Konieczność posiadania rachunku bankowego na pewno utrudniłaby działalność zorganizowanych grup - uważa Marek Suchowolec, członek rady izby.

Pomysł ten podpatrzono za granicą, gdzie również bandy złomiarzy grabiły infrastrukturę kolejową i komunalną. We Francji obrót bezgotówkowy obowiązuje od roku, a w Wielkiej Brytanii od grudnia. Liczba kradzieży znacznie spadła.

Plany te nie podobają się jednak osobom trudniącym się zbieraniem złomu. - Ja go nie kradnę, tylko zbieram - mówi pan Helmut z Kędzierzyna-Koźla, ksywa "Gucio". - Nie mam konta w banku i nie zamierzam zakładać, chociaż utrzymuję się ze zbieractwa. Nowe przepisy sprawią, że nie będę miał z czego żyć!

Ale i na to pomysłodawcy zmian mają sposób. Obowiązek przelewania pieniędzy na konto miałby obowiązywać dopiero od pewnej kwoty. Mówi się o tym, aby w kasie można było wypłacać maksymalnie do 600 złotych jednej osobie.

- To nie utrudniłoby życia drobnym zbieraczom złomu, którzy przynoszą do punktów skupu np. puszki czy stare kuchenki gazowe - uważa Marek Suchowolec.

Sami właściciele firm też widzą wady takiego rozwiązania. - Dla mnie, jako przedsiębiorcy, rozwiązanie jest super. Ale zdaję sobie sprawę, że dla klientów już nie - przyznaje Radosław Machoń, właściciel opolskiej firmy Ferryt zajmującej się handlem i skupem metali. - Przede wszystkim dla nich liczy się gotówka.Wystarczy, że przez godzinę braknie jej w kasie, a już zaczynają się problemy i robi się nerwowa sytuacja. Wątpię, że ci ludzie będą chcieli czekać na przelew.

Izba gospodarcza branży złomiarskiej chce teraz swój pomysł wprowadzić na ścieżkę legislacyjną, bo stosowne zapisy o obrocie bezgotówkowym muszą się najpierw pojawić w ustawie o odpadach.

Przedstawiciele kolei podkreślają, że straty finansowe nie są jedynym skutkiem kradzieży. - Co najmniej równie dotkliwe, zwłaszcza dla pasażerów, są konsekwencje wynikające ze zdezorganizowania funkcjonowania linii kolejowej - mówi rzecznik Polskich Linii Kolejowych.

Wg szacunków PKP nawet do kilkunastu procent wszystkich opóźnień pociągów jest powodowanych przez złodziei. - Niekiedy są to opóźnienia wielogodzinne, dotyczące naraz kilkudziesięciu pociągów. Tak bywa zwłaszcza w przypadku kradzieży przewodów sieci trakcyjnej - mówi Krzysztof Łańcucki.

Straty liczą też dostawcy energii elektrycznej, telefonii, a także zakłady obsługujące wodociągi. Dopiero w 2011 r. zdecydowanie zaostrzono prawo dotyczące takich przestępstw.

W poprawionym kodeksie karnym znalazł się artykuł mówiący o tym, że kradzież i niszczenie elementów sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, ciepłowniczej, elektroenergetycznej, gazowej, telekomunikacyjnej albo linii kolejowych podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Wcześniej traktowano to jako wykroczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska