Czy ta sama osoba może być jednocześnie sędziną i zawodniczką, dlaczego mistrzynie Polski nie dostały medali i gdzie są granice sportowego zachowania - takie pytania zadają uczestnicy Otwartych Mistrzostw Polski w Tańcu Mażoretkowym, które odbywały się w miniony weekend na opolskim Toropolu.
- Dla mnie to totalne nieporozumienie. Na zawody jechaliśmy z przekonaniem, że nasza zawodniczka będzie faworytką w solówce, tymczasem zajęła ostatnie miejsce. Mamy nagrane wszystkie występy i zdanie podtrzymujemy, była najlepsza - mówi Rafał Mikulski, instruktor klubu Visus, który do Opola przyjechał z mażoretkami z Żor. - Jak to możliwe, że w jury zasiadały dziewczyny, które też występowały. To ma być niezależne sędziowanie?!
Suchej nitki na organizatorach mistrzostw nie zostawiają też inni trenerzy: - Na scenie nic nie było słychać, a ubikacje były wiecznie zalane i nieczynne. I jeszcze 14 godzin spędzonych z małymi dziećmi na plastikowych krzesełkach, dziewczyny przebierające się na oczach publiczności!
- Warunki na Toropolu są trudne, to prawda, ale nie było lepszego miejsca, by taką imprezę zorganizować. Co do zarzutów o niezależność jury to są wyssane z palca. Regulamin nie zabrania być zawodniczką i jurorką zarazem. Poza tym wszystkie te osoby mają międzynarodowe uprawnienia do sędziowania - tłumaczy Stanisław Rewieński, prezes Stowarzyszenia Mażoretek, Tamburmajorek i Cheerleaderek Polskich.
Tymczasem rozgoryczenia nie kryją zwłaszcza dziewczyny z ozimeckiej Bety...
Więcej - czytaj we wtorkowej Nowej Trybunie Opolskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?