"Będę winna grosik", czyli co wolno sprzedawcy w sklepie?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Wideo
od 16 lat
Chcesz zapłacić za gumy do żucia, a sprzedawca odsyła cię z kwitkiem, bo masz tylko 100-złotowy banknot? Próbujesz wydać "drobne" i jest kłopot, bo obsługa nie ma czasu, by je przeliczyć? Rzecznik praw konsumentów podpowiada, kto ma rację w sytuacjach, jakie mogą nas spotkać podczas codziennych zakupów.

- Przedsiębiorca nie ma prawnego obowiązku posiadania nieograniczonej gotówki, aby wydać nam resztę - mówi Marek Trejda, rzecznik praw konsumentów. - Przepis w kodeksie wykroczeń daje natomiast możliwość nałożenia mandatu na przedsiębiorcę, w sytuacji nieuzasadnionej odmowy sprzedania towaru. Gdyby taki właściciel nie chciał przyjąć mandatu, to sąd musiałby rozstrzygnąć, czy brak reszty był wystarczającym powodem do tego, że odmówił on sprzedaży.

W czasie zakupów zdarza się, że sprzedawca nie ma wydać grosza czy dwóch i informuje jedynie klienta, że będzie mu winny tę kwotę. W ocenie rzecznika praw konsumentów takie sytuacje są niezgodne z prawem.

- Skoro przedsiębiorca decyduje się sprzedać nam towar, to musi również wydać resztę i to w pełnej wysokości. Pytanie sprzedawcy, czy może być winny grosik nie powinno mieć miejsca - mówi Marek Trejda.

Sprzedawca i klient czasami nie potrafią dojść do porozumienia również w sprawie tzw. "drobnych". Do rzecznika praw konsumentów zgłosił się opolanin, który chciał zapłacić w sklepie workiem bilonu, ale napotkał na opór. Jak skończyła się ta historia? Więcej o tym w programie Gość nto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska