Bójka w Brzegu. Dwaj mężczyźni bili pięściami i uderzali skórzanym paskiem swoje ofiary. Policjanci złapali ich kilkanaście minut po pobiciu

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Obaj podejrzani o pobicie zostali aresztowani na 3 miesiące.
Obaj podejrzani o pobicie zostali aresztowani na 3 miesiące. Policja Brzeg
Dwaj mieszkańcy Brzegu w wieku 20 i 28 lat są podejrzani o pobicie dwóch innych mężczyzn. Sąd aresztował ich na 3 miesiące Grozi im znacznie dłuższa kara. Za kratkami mogą spędzić nawet do 5 lat.

Do pobicia doszło kilka dni temu w nocy na jednej z ulic w Brzegu. Świadkowie zadzwonili na policję. Na miejsce natychmiast wysłano policjantów z ogniwa patrolowo-interwencyjnego.

- Policjanci zastali dwóch poszkodowanych mężczyzn. Funkcjonariusze natychmiast udzielili im pomocy, a po przyjeździe karetki przekazali pod opiekę zespołu medycznego. Dwaj poszkodowani w wieku 20 i 23 lat z obrażeniami ciała trafili do szpitala - informuje st. asp. Patrycja Kaszuba, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.

Do bójki doszło przed lokalem rozrywkowym w Brzegu. Napastnicy najpierw zaczęli wulgarnie wyzywać poszkodowanych, a następnie bić pięściami i skórzanym paskiem po głowie.

Policjanci już po kilkunastu minutach zatrzymali pierwszego z podejrzewanych mężczyzn.

- Zauważyli go niedaleko miejsca zdarzenia jak próbował się oddalić. To 28-letni mieszkaniec Brzegu. - mówi st. asp. Patrycja Kaszuba. - Drugi z mężczyzn oddalił się przed przyjazdem patrolu. Funkcjonariuszy natychmiast rozpoczęli poszukiwania mężczyzny. Już po kilkunastu minutach zauważyli go na ulicy oddalonej o kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Po pieszym pościgu zatrzymali 20-latka.

Obaj mężczyźni w chwili zatrzymania byli nietrzeźwi. 20-latek miał blisko 1,5 promila alkoholu, natomiast 28-latek prawie 2 promile.

Po wytrzeźwieniu obaj mieszkańcy Brzegu usłyszeli po dwa zarzuty.

- Zarzuty dotyczą pobicia i uszkodzenia ciała. Na wniosek prokuratury sąd aresztował mężczyzn na 3 miesiące. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności - mówi st. asp. Patrycja Kaszuba.

Styczeń 2015W styczniu 2015 roku, gdy zaczęły się bóle porodowe, Iwona J. była w mieszkaniu ze swoim partnerem. Powiedziała, że choruje na raka i to stąd te bóle. Kazała też mężczyźnie wyjść z mieszkania. Przerażony konkubent wezwał nawet pogotowie, bojąc się o stan – jak sądził – chorej partnerki, ale ono zostało ostatecznie odwołane. W samotności Iwona J. urodziła synka, którego chwilę później udusiła ręcznikiem. Następnie ciało owinęła folią, włożyła w poszewkę poduszki i zakleiła taśmą izolacyjną. Pakunek umieściła w skrzynce na narzędzia, stojącej na balkonie. Kilka tygodni później kobieta kazała zakopać swojemu partnerowi skrzynię w lesie. Zrobił to, ale twierdził, że nie wiedział, iż wewnątrz są zwłoki dziecka. Sprawa wyszła na jaw po roku, gdy kobietą zainteresowała się opieka społeczna.

Makabryczne dzieciobójstwa. 16 zbrodni, które wstrząsnęły Po...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska