Boris Becker: Faworytem Australian Open jest Djoković, ale kibicuję młodemu Tsitsipasowi [WYWIAD]

Eurosport
Roger Federer
Roger Federer Xinhua News/East News
Wiem, że telewizje i sponsorzy mają swoje wymagania. Rozumiem to. Ale w tenisa nie powinno grać się po północy. To szaleństwo, organizmy zawodników na tym cierpią - podkreśla Boris Becker, legendarny niemiecki tenisista, a obecnie ekspert Eurosportu. Sześciokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych w obszernej rozmowie komentuje pierwszy tydzień Australian Open.

Jak ocenia pan występ Alexandra Zvereva, który był jednym z faworytów Australian Open, a w poniedziałek przegrał z Milosem Raoniciem tak gładko, że z frustracji roztrzaskał rakietę?
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że Milos to zawodnik światowej klasy, finalista Wimbledonu i półfinalista Australian Open. Wrócił do formy i spodziewałem się zaciętego starcia. Na pierwsze dwa sety Zverev jednak nie dojechał. Coś się z nim stało. Nie biegał, fatalnie serwował, brakowało mu siły. 1:6, 1:6 mówi samo za siebie. Powalczył dopiero w trzecim secie. Wciąż nie grał na miarę swoich możliwości, ale przynajmniej zdobywał punkty przy własnym podaniu. Ostatecznie Raonic był jednak lepszy i zasłużenie awansował do ćwierćfinału.

To był po prostu gorszy dzień Zvereva, czy problem leży gdzieś głębiej?
Saschy zdarzały się podobne historie w turniejach Wielkiego Szlema. To jego duża bolączka, inaczej w ogóle byśmy o tym nie rozmawiali. Trudno mi ocenić, dlaczego to problem, który powraca. Podczas turniejów mniejszej rangi, które trwają tydzień, łatwiej jest utrzymać równą formę niż na Wielkim Szlemie. Zverev ma kapitalne umiejętności, wygrywał już z najlepszymi na świecie. Podczas najważniejszych turniejów nie jest jednak w stanie tego udowodnić.

Nowy trener Ivan Lendl będzie miał na niego pozytywny wpływ?
To dopiero drugi turniej wielkoszlemowy, podczas którego współpracowali. Moim zdaniem Ivan jest jednym z najlepszych fachowców na świecie. W listopadzie wygrali razem ATP World Tour Finals w Londynie, więc chyba rozumieją się dobrze. Podkreślam, przegrać z Raoniciem to żaden wstyd. Wielu faworytom się to zdarzało. Problem w tym, w jakim stylu zrobił to Sascha. Przy jego potężnym serwisie dwa razy 1:6 nie powinno się wydarzyć.

>> AUSTRALIAN OPEN. NISHIKORI WYGRAŁ MARATON, W ĆWIERĆFINALE CZEKA NA NIEGO DJOKOVIĆ <<

Jakie wydarzenia tegorocznego Australian Open były do tej pory dla pana najciekawsze?
W rywalizacji mężczyzn na razie meczem turnieju było zwycięstwo Stefanosa Tsitsipasa z Rogerem Federerem, bez dwóch zdań. Do historii może przejść też spotkanie Andy'ego Murraya z Roberto Bautistą-Agutem w pierwszej rundzie. Problemy zdrowotne Szkota są na tyle poważne, że nie wiadomo czy nie był to jego ostatni występ na korcie. Media i kibice to podchwycili, mnóstwo osób oglądało ten mecz.

A wśród kobiet?
Było kilka dobrych widowisk. Kapitalny jest powrót Sereny Williams po ciąży. Urodzić dziecko i od razu wrócić z taką formą - to niesłychane. Wiele mówiło się też o pojedynku Garbine Muguruzy z Johanną Kontą, zakończonym po trzeciej nad ranem. Jestem zaskoczony, że organizatorzy do tego dopuścili. Moim zdaniem to błąd, nie powinno się grać aż tak późno w nocy.

Wracając do starcia Tsitsipas - Federer, co najbardziej podobało się panu w grze Greka?
Jego mentalność. Chciał pokazać wszystkim, że wcale nie jest gorszy od Federera. Kiedy mierzysz się z taką legendą, zwykle masz publiczność przeciwko sobie. W końcówce meczu zdecydowana większość kibiców ściskała już jednak kciuki za Tsitsipasa. Historia jak z filmu, nie pamiętam czegoś podobnego. Im dłużej grali, tym Grek był lepszy. Potrafił znaleźć sposób na wspaniałe umiejętności Rogera. To było imponujące. Roger mógł skończyć wszystko w drugim secie. Miał osiem czy dziewięć break pointów. Gdyby je wykorzystał, prowadziłby 2:0 i pewnie szybko rozprawił się z rywalem w trzecim secie. Tsitsipas był jednak bezwzględny. Nie kalkulował, unikał błędów serwisowych. Zmusił Federera do gry piłką. Myślę, że to był klucz do jego sukcesu.

>> PAIGE VANZANT GÓRĄ W WALCE ZAWODNICZEK, KTÓRYM URODY ZAZDROSZCZĄ RING GIRLS [ZDJĘCIA] <<

Ekspert Eurosportu Mats Wilander uważa, że Tsitsipas może stać się kimś więcej niż tenisistą. Przystojny, charyzmatyczny Grek z ciekawą osobowością ma być postacią, która przyciągnie do siebie nawet ludzi nie interesującym się sportem na co dzień. On, a także np. Zverev, będą następcami Federera i Rafy Nadala?
Przyjdzie czas, gdy Tsitsipas i Sascha będą numerami jeden i dwa na świecie. Do ich walki może włączyć się jeszcze Frances Tiafoe. Co roku pojawiają się utalentowani zawodnicy, którzy mają być kolejnym Rafą, Rogerem czy Novakiem Djokoviciem. Kiedy starsze pokolenie odejdzie, ktoś musi wypełnić powstałą po nim lukę.

Komuś poza Tsitsipasem udało się szczególnie panu zaimponować?
Podoba mi się styl gry Aryny Sabalenki. To nieoszlifowany brylant. Białorusinka przegrała jednak z młodszą o trzy lata Amandą Anisimovą. 17-letnia Amerykanka to zresztą kolejna dziewczyna ze świetlaną przyszłością. Dzięki takim zawodniczkom jak one czy trochę starsza Danielle Collins do zmiany pokoleniowej w kobiecym tenisie może dojść szybciej niż wielu się spodziewa.
ciąg dalszy wywiadu na następnej stronie
Pan pierwszy Wimbledon wygrał w wieku 17. lat. Jakich rad udzieliłby pan zawodnikom wkraczającym do świata wielkiego tenisa?
Przede wszystkim aby nigdy nie tracili miłości do tenisa. Zakładam, że grają, bo to było ich dziecięce marzenie. W pewnym momencie pojawia się presja, oczekiwania kibiców i wielkie pieniądze. Żeby być naprawdę dobrym, trzeba jednak cieszyć się każdym treningiem, grą i rywalizacją. To najważniejsze.

Wspomniał pan już o Andym Murrayu. Pana zdaniem powinien zaczekać z operacją, by pożegnać się z kibicami występem na kortach Wimbledonu?
Bardzo lubię Andy'ego, dobrze się znamy. Nie chciałbym, żeby był zmuszony do zakończenia kariery przez kontuzję. Dla sportowca to najgorsza możliwa sytuacja. Jeśli będzie szansa na to, by pożegnał się z kibicami na własnych warunkach, trzymam kciuki, by mu się to udało. W innym przypadku może zostawić to na nim ślad do końca życia. Znam sportowców, którym urazy zabrały możliwość występów w ukochanym sporcie. Nie potrafili się z tym pogodzić przez lata. Andy walczy o powrót od 18 miesięcy, próbował już prawie wszystkiego. Ale mamy 2019 rok, medycyna robi wielkie postępy. Pojawiają się kolejne możliwości leczenia każdej możliwej kontuzji. Trzeba tylko znaleźć odpowiednich lekarzy.

>> AUSTRALIAN OPEN. WILLIAMS POKONAŁA HALEP I ZAGRA W 1/4 FINAŁU <<

Spodziewał się pan, że mimo widocznych skutków kontuzji i długiej przerwy Murray będzie w stanie nawiązać walkę?
To nie pierwszy turniej, w którym wystąpił po długiej przerwie. Przed kontuzją był numerem jeden na świecie, a 1,5 roku to nie wieczność. Kiedy Andy jest zdrowy, należy do ścisłej czołówki. Nie zaskoczyło mnie więc to, że nawiązywał do swoich najlepszych występów. To kwestia czasu. Jeśli uda mu się wrócić do zdrowia, może jeszcze osiągać sukcesy.

Po kontuzji wrócił też Tomas Berdych, któremu szło dobrze, ale przeciwko Rafie Nadalowi nie miał żadnych argumentów. Co myśli pan o jego przyszłości?
Patrząc na to, że nie grał przez ostatnie pół roku, początek sezonu w jego wykonaniu był bardzo mocny. Finał w Dosze i czwarta runda Australian Open to w jego sytuacji świetne wyniki. Rafa dał mu lekcję, ale jeśli Berdych będzie pracował tak mocno jak do tej pory, szybko wróci do czołowej 15. światowego rankingu.

Moc pokazała też Petra Kvitova, która w dobrym stylu przechodzi kolejne rundy.
Od jej powrotu po tym koszmarnym wydarzeniu w jej mieszkaniu [Czeszka została napadnięta i ugodzona nożem w rękę - red.] chyba każdy jej kibicuje. Już jej występy na korcie są małym cudem, zwycięstwo w turnieju WTA Tour to cud większego kalibru. Mnóstwo fanów trzyma kciuki za to, by szło jej jak najlepiej. Petra jest zdrowa, jej tenis wygląda dobrze. Widać, że powrót przyniósł jej dużo radości. Życzę jej samych sukcesów.

>> CHCIAŁ UKRAŚĆ TELEFON ZAWODNICZCE MMA. DOSTAŁ SOLIDNĄ NAUCZKĘ [ZDJĘCIA] <<

Powrócił też Andre Agassi, nowy trener Grigora Dimitrowa. Bułgar skorzysta na tej współpracy?
Moim zdaniem to świetny ruch. Andre trenował już Djokovicia i bardzo cieszę się, że znów widzimy go na zawodach. To jeden z najlepszych tenisistów w historii, a do tego inteligentny facet. Myślę, że jego osobowość pasuje do Dimitrowa. Bułgar jest zafascynowany USA, wyznaje podobne wartości jak Andre. Podobało mi się, jak grał w Melbourne. Odpadł z Tiafoe, ale zagrał z nim dobre zawody. Wyglądał, jakby ubyło mu kilka lat. Dobre wyniki Grigora powinny być tylko kwestią czasu.

Jak ocenia pan debiutujące w Australii zmiany w przepisach: shot clock przy serwisie i odejście od gry do dwóch gemów przewagi w decydującym secie?
Zmiany pomagają tenisowi rywalizować z innymi sportami. Shot clock mi się podoba, skrócenie decydujących setów również jest korzystne. Myślę, że to jednak dopiero początek drogi. Trzeba zacząć rozmawiać o roli trenerów w naszym sporcie. Być może należałoby ją zwiększyć. Pozwolić im przebywać bliżej zawodników albo schodzić do nich na kort po pierwszym secie, jak ma to miejsce w turniejach WTA. Moim zdaniem tenis by na tym skorzystał. Trzeba też zrobić coś z napiętymi grafikami zawodów. Nie powinno być meczów rozpoczynających się po północy. To szaleństwo, organizmy zawodników na tym cierpią. Rozumiem, że telewizje i sponsorzy mają swoje wymagania. O ile akceptuję to, że długie mecze mogą się kończyć po północy, to zaczynanie ich o takiej godzinie mija się z celem.

Na koniec proszę powiedzieć, jacy są pana faworyci do zwycięstwa w Melbourne.
Wśród kobiet trudno nie stawiać na Serenę Williams, zwłaszcza po tym, co pokazała do tej pory. Na razie to ona pokazała najlepszą formę. Rozmawialiśmy jednak o Kvitovej, która też wygląda bardzo mocno. Karolina Pliskova też wygląda w tym roku bardzo dobrze. Wygra ta, która będzie miała najlepszy drugi tydzień rywalizacji. Jeśli chodzi o mężczyzn, zdecydowanym faworytem jest Novak. Djoković uwielbia Australię, wygrywał tu już sześć razy. Bardzo zaimponował mi jednak Rafa Nadal. Pierwszy tydzień był w jego wykonaniu kapitalny. Zdeklasował choćby bardzo dobrego Berdycha. On też będzie się liczył w grze o zwycięstwo. Chciałbym też, by powalczył ktoś z młodych. Kibicuję Tsitsipasowi i Tiafoe. Oni są przyszłością tenisa.

TRANSMISJE Z AUSTRALIAN OPEN NA KANAŁACH STACJI EUROSPORT ORAZ W APLIKACJI EUROSPORT PLAYER.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Radwańska o sukcesie Kubota: To od samego początku wzór sportowca, który wie co i po co robi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Boris Becker: Faworytem Australian Open jest Djoković, ale kibicuję młodemu Tsitsipasowi [WYWIAD] - Sportowy24

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska