Boso na traktorze, czyli grzechy opolskich rolników

Krzysztof Ogiolda
Podczas żniw pośpiech i natłok prac w gospodarstwie powodują, że na drugi plan schodzi troska o bezpieczeństwo i przestrzeganie zasad prawidłowej eksploatacji sprzętu rolniczego.
Podczas żniw pośpiech i natłok prac w gospodarstwie powodują, że na drugi plan schodzi troska o bezpieczeństwo i przestrzeganie zasad prawidłowej eksploatacji sprzętu rolniczego. Jarosław Staśkiewicz
Podczas tegorocznych żniw na Opolszczyźnie udało się uniknąć poważniejszych wypadków, ale rolnicy mają wiele na sumieniu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo pracy.

 

Dziesięcioro pracowników ds. prewencji opolskiego oddziału KRUS oraz jego placówek terenowych odwiedziło podczas żniw 70 gospodarstw w regionie.

W wielu z nich dbałość o bezpieczeństwo w pracy pozostawiała sporo do życzenia.

 

- Najczęstsze grzechy rolników, to m.in. brak obuwia roboczego (niektórzy prowadzą ciągniki w klapkach lub... boso) oraz rękawic i okularów przy pracach polowych - wylicza Ewelina Nowek specjalistka w referacie ds. prewencji z opolskiego KRUS. – Poza tym brak osłon i zabezpieczeń w maszynach rolniczych i pilarkach, nierówna nawierzchnia na podwórkach i w gospodarstwach, bałagan w obejściu, zły stan instalacji elektrycznych – zwisające kable, używanie nieodpowiednich drabin, bez zabezpieczeń przed odchylaniem i poślizgiem oraz eternitowe pokrycia dachów.

 

- Obserwujemy pewną prawidłowość – dodaje Lech Waloszczyk, dyrektor oddziału regionalnego KRUS w Opolu. – Najbezpieczniej jest zwykle w wielkich gospodarstwach, liczących kilkaset hektarów. Najwięcej nieprawidłowości obserwujemy w gospodarstwach małych, do 10 hektarów. Ci rolnicy często naprawdę z trudem wiążą koniec z końcem. Pracują na starych maszynach bez zabezpieczeń, bo na inne ich nie stać. Ale naszym zadaniem jest przypominać, jak ma być, zanim dojdzie do tragedii.

 

Ewelina Nowek podkreśla, że specjaliści z KRUS często wracają po raz drugi i trzeci do tych samych gospodarstw.

- Jakiś niewielki postęp zwykle obserwujemy, ale wiele nieprawidłowości trwa, choć słyszymy od rolników obietnice, że tym razem już to czy tamto uporządkują i poprawią - ocenia Nowek.

 

- Nieporządek w gospodarstwie to często problem mentalny – uważa Lech Waloszczyk. - Żeby znaleźć czas na uporządkowanie wiszących gdzieś przewodów elektrycznych, trzeba by zmienić organizację pracy w gospodarstwie. Inaczej będziemy wciąż zaskakiwani jak drogowcy zimą. Niestety, rolnik często nie poprawia nierównej posadzki, czy nie naprawia instalacji elektrycznej, bo przecież przez 30 lat nic złego się nie stało. Nie chcemy pamiętać, że jak już się stanie, jest często za późno.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska