Brat gangstera skazany za przekupienie strażnika

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
freeimages.com
Alek potrzebował za kratkami telefonu, który zapewniłby mu łączność ze światem. Jego brat przekonał funkcjonariusza, by mu ten kontakt umożliwił.

Marcin K. jest bratem Aleksandra K., ps. Alek - gangstera z Głubczyc, który uchodził za szefa opolskiego półświatka. Alek kartotekę ma bogatą. Zamieszany był m.in. w handel bronią i narkotykami, strzelaniny i przemyt kradzionych aut na Wschód. W 2008 roku został skazany za wymuszenia rozbójnicze.

Zanim Alek usłyszał wyrok, został aresztowany i trafił do Zakładu Karnego nr 2 w Strzelcach Opolskich. Ale brak kontaktu ze światem nie ułatwiał mu prowadzenia interesów zza krat. Dlatego poprosił o przysługę strażnika więziennego, któremu wytłumaczył, że musi odzyskać 300 tys. długu. W zamian za dostarczenie mu komórek obiecał strażnikowi 2 tys. zł, a po odzyskaniu pieniędzy miał dorzucić kolejne 8-10 tys. złotych.

W dostarczeniu komórek pośredniczył wspomniany brat gangstera - Marcin. W styczniu 2004 roku Alek dostał telefony do celi i tylko w ciągu jednego dnia wykonał ponad 100 połączeń (z komórek korzystał również współosadzony). Gdy sprawa wyszła na jaw, na ławie oskarżonych zasiadł zarówno strażnik więzienny, jak i brat gangstera, który za „przysługę” mu zapłacił.

Strażnik, który w sprawie Marcina K. występował w roli świadka, początkowo przyznał się do przyjęcia łapówki, co pogrążało nie tylko jego, ale również brata gangstera. Później funkcjonariusz zmienił zdanie, tłumacząc, że przyznał się pod presją. Jego sprawą sąd zajmował się w oddzielnym postępowaniu.

Marcin K. usłyszał natomiast zarzut przekupienia funkcjonariusza publicznego. Sąd pierwszej instancji w sierpniu ubiegłego roku skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, ale od wyroku odwołał się obrońca oskarżonego, domagając się uniewinnienia lub skierowania sprawy do ponownego rozpoznania.

- Strażnik więzienny w sprawie dotyczącej korupcji został pozbawiony wolności. Przed sądem złożył później wyjaśnienia z których wynikało, że chciał wydostać się z aresztu śledczego, a obiecano mu, że areszt zostanie uchylony, gdy przyzna się do winy - dowodził podczas dzisiejszej rozprawy apelacyjnej mecenas Łukasz Wójcik, obrońca Marcina K. - Okoliczności jasno wskazują jaka była jego motywacja przyznania się do zarzutów i opisania udziału Marcina K. w popełnionym przestępstwie.

Inaczej sprawę widziała prokuratura, która domagała się utrzymania w mocy wyroku skazującego.

- Przyjęcie łapówki dyskwalifikuje funkcjonariusza publicznego w wykonywaniu zawodu. Nie sposób dać wiarę, że strażnik przyznał się do przestępstwa, którego nie popełnił - argumentowała prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Sąd uznał, że wyrok pierwszej instancji był słuszny. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska