BS Leśnica 4 Liga Opolska 2021/22. Raporty, podsumowanie [20. KOLEJKA]

Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 20. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.
Za nami już wszystkie spotkania 20. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie. Paweł Sładek
Za nami już wszystkie spotkania 20. kolejki BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Prezentujemy tym samym raporty z poszczególnych meczów oraz ich podsumowanie.

Za nami 20. seria meczów BS Leśnica 4 Ligi Opolskiej. Była to pierwsza kolejka w tym roku, w której został rozegrany komplet meczów. Ostatnio pisaliśmy, że przewaga Polonii Nysa nad resztą stawki nie jest tak duża, w końcu Polonia rozegrała jeden mecz więcej, a jej przewaga wynosiła sześć punktów. Cóż, w miniony weekend swoje mecze przegrały Polonia Głubczyce i Ruch Zdzieszowice, który przy ul. Rozwadzkiej uległ liderowi z Nysy. Wprawdzie przed nami jeszcze trzy miesiące zmagań, ale ta rywalizacja może okazać się kluczowa w kontekście końcowego triumfu. Nie powinno więc dziwić, że rozpoczniemy właśnie od tego spotkania.

- Od początku dobrze weszliśmy w ten mecz – nie ukrywa Łukasz Czajka, trener Polonii. - Więcej czasu spędzaliśmy na połowie rywala, graliśmy ofensywnie. Mieliśmy w pierwszej połowie słabszy moment, kiedy daliśmy sobie wbić gola, ale były też fragmenty, w których prezentowaliśmy się nieźle, dobrze bądź nawet bardzo dobrze. W drugiej połowie przewagę optyczną poparliśmy golami. Nie była ona jakaś przytłaczająca, bo mierzyliśmy się z klasowym przeciwnikiem, ale moim zdaniem zasłużyliśmy na trzy punkty.

- Po pierwszej połowie wygrywaliśmy, choć i tak zagraliśmy poniżej oczekiwań. Czerwona kartka pod jej koniec sporo zmieniła. Musieliśmy zmodyfikować nasz plan, nastawić się na kontrataki. Parę udało się wyprowadzić, ale niestety nie skończyły się ona bramką, a rywale zaskoczyli nas dwukrotnie. Mimo porażki nasz cel się nie zmienia. Dalej jest nim wygranie ligi – zapewnia Andrzej Moskal, trener Ruchu.

Dużo mniejszy ciężar gatunkowy meczu był w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie lokalny Chemik szukał swojej szansy na punkty, których potrzebuje jak tlenu. Wzmocniona Piotrówka nie pozostawiła jednak wątpliwości komu należało się zwycięstwo, choć pozwoliła rywalom na otwarcie wyniku.

- Kolejny raz powtórzyła się sytuacja, że kiedy nasza drużyna zaczyna przegrywać, to nie jest już w stanie odpowiednio zareagować – zauważa Mirosław Biniecki, kierownik Chemika. - Nie wiem, co się dzieje z nami w meczach. Na treningach poszczególne zagrania wychodzą nam w porządku, ale kiedy przychodzi do gry o punkty, w nasze poczynania wkrada się bojaźń. Widać brak pewności siebie, jednak nie poddajemy się i dalej robimy wszystko, by poprawić swoje położenie.

- W pierwszych kilkunastu minutach graliśmy bardzo słabo. Konsekwencja była taka, że daliśmy się zaskoczyć po kontrataku. Na stratę gola zareagowaliśmy jednak właściwie i później już zaprezentowaliśmy to, co mieliśmy w planie – wspomina Adam Jaremko, trener LZS-u Piotrówka. - Nasza dominacja była bardzo duża. Warto przy tym podkreślić, że w naszym składzie wystąpiło aż ośmiu młodzieżowców, w tym strzelec pierwszej bramki Dawid Kulik, który jest z rocznika 2004.

Nieco mniej goli padło w Reńskiej Wsi. PoRaWie Większyce podejmowało na własnym boisku trzecią drużynę ligi Polonię Głubczyce, która nie wykorzystała szansy wyprzedzenia Ruchu. Drużyna Większyc dzięki zwycięstwie umocniła swoją pozycję w górnej części tabeli.

- Mocno się cieszymy, bo graliśmy z bardzo dobrą drużyną – zauważa Tomasz Hejduk, trener PoRaWia. - W pierwszych 20 minutach lepsza wrażenie sprawiała Polonia. Miała dwie bardzo dobre sytuacje, ale ich nie wykorzystała, a nam udało się strzelić jeszcze przed przerwą. W drugiej części gry wykorzystaliśmy to, że rywale się odkryli. Jej początek był decydujący dla losów całego spotkania.

Swoją pozycję w czołówce stabilizuje również Fortuna Głogówek. Drużyna Macieja Lisickiego nieco osłabła w ostatnich meczach 2021 roku, natomiast aktualna piąta lokata z pewnością cieszy sympatyków klubu. TOR wciąż szuka swojej szansy na utrzymanie, i jeśli nie zdobędzie punktów w meczu ze Skalnikiem Gracze i Victorią Chróścice, to sytuacja drużyny bardzo się skomplikuje.

- Mecz był szarpany, ale założenia się sprawdziły – cieszy się Maciej Lisicki, trener Fortuny. – Spotkanie było istotne z kilku względów. Pierwsza rzecz - zejście z naszego sztucznego boiska na normalną płytę. Druga rzecz to dobra postawa TOR-u, który postawił wysoko poprzeczkę, grał otwartą piłkę. Poza tym mamy swoje problemy kadrowe. Nieobecnych było czterech zawodników. Powiedziałem swoim piłkarzom przed meczem, żeby nie koncentrować się na pięknie, a na wyniku, który jest najważniejszy.

- Wynik mógł pójść w dwie strony. Myślę, że remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Oba zespoły stworzyły sobie po kilka okazji do strzelenia gola. Mecz był twardy, z dużym biegowym zaangażowaniem zawodników. Cechy wolicjonalne były na wysokim poziomie. Brakowało mi trochę gry piłką, utrudniała to piaszczysta murawa. Było dużo walki, stałych fragmentów gry, prze co w pośredni sposób straciliśmy gole – podsumowuje Dariusz Surmiński, trener TOR-u.

Czas na mecze, w których drużyny podzieliły się punktami. Dla LZS-u Skorogoszcz zdobycie dwóch „oczek” w dwóch ostatnich spotkaniach z pewnością jest dobrym prognostykiem na resztę sezonu. Czy siły wystarczy również na sobotni mecz z liderem? Piłka nożna pisze różne scenariusze. OKS Olesno miał szansę nieco oddalić się od strefy spadkowej, ale ta sztuka się nie udała. Dzięki temu liga i jej rozstrzygnięcie będzie jeszcze ciekawsze.

- Remis nas szczególnie nie cieszy. Już w pierwszych pięciu minutach mieliśmy wyborne szanse na objęcie prowadzenia, ale chwilę później sami popełniliśmy błąd i straciliśmy bramki – wspomina Adam Kutynia, kierownik OKS-u. - Potem dążyliśmy do odrobienia strat, ale nasze ataki generalnie były chaotyczne. Udało się strzelić pod koniec meczu, lepszy punkt niż nic, lecz nie możemy być w pełni zadowoleni.

- Prawdę mówiąc OKS już po trzech minutach powinien był prowadzić 2:0 - oznajmia Marcin Feć, trener LZS-u Skorogoszcz. - Mieliśmy jednak trochę szczęścia, a potem odpowiedzieliśmy bramką i mieliśmy bardziej klarowne okazje do „zamknięcia” meczu. Po przerwie rywale nas przycisnęli i w końcu dopięli swego. Remis wydaje się sprawiedliwym wynikiem, choć mniej by bolało, gdybyśmy stracili gola np. w 70. minucie. Ogólnie jednak na początku rundy wiosennej nasza gra wygląda lepiej niż jesienią, więc jest jeszcze cień nadziei na utrzymanie.

Utrzymanie, choć w zgoła odmiennym kontekście, udaje się Unii Krapkowice. Zespół Łukasza Wichra zremisował dziewiąty raz w tym sezonie, ale czy podział punktów z LZS-em Starowice może być odbierany negatywnie?

- Było to spotkanie, jakbym oglądał ślepego z głuchym – śmieje się Łukasz Wicher, trener Unii. - Najbardziej klarowne okazje Starowic zostały wykreowane przez nas. Daliśmy im okazje sam na sam, a oni pudłowali niesamowicie. Z drugiej strony wszystkie nasze klarowne sytuacje wynikły z błędów rywali. Mieliśmy też sytuację, gdzie Wośko, będąc na siódmym metrze, zamiast strzelać na bramkę próbował podawać. Tyle niebywałych sytuacji. W przerwie śmialiśmy się z siebie, że jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem w tym meczu. Te boiska jeszcze nie sprzyjają nie wiadomo jakiej grze, natomiast trzeba próbować. W tym meczu indywidualności były po stronie Starowic, na pewno będą jeszcze potrzebować czasu, żeby się zgrać.

- Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku i stylu gry. Dla nas był to typowy mecz walki. Mieliśmy swoje okazje, Unia również. Jest to typowy mecz na remis. Wiedzieliśmy, co będzie Unia grała, ale nie spełniliśmy swoich założeń – oświadcza Trener LZS-u Jan Jędrychowski.

Jedni traktują remis jak zwycięstwo, inni jak porażkę, a jeszcze inni zostawiają z boku kwestię punktów, żeby pochwalić rywala za przygotowanie do rywalizacji.

- Mecz był równy. Odra trafiła nam „samolota”, to nawet nie był strzał, a do przerwy oba zespoły oddały po jednym. Fizycznie wyglądali lepiej, choć drugiej połowie mieliśmy więcej sytuacji. Na inaugurację Odra to najtrudniejszy przeciwnik ze względów fizycznych, kondycyjnych. Po miejscu w tabeli widać, że są naprawdę dobrzy. Trener Berbelicki robi świetną robotę, ale my również mamy szeroką kadrę 23 zawodników, także jestem optymistycznie nastawiony na rundę wiosenną – kończy Tomasz Michalak, prezes Małejpanwi.

- Nie oceniałbym swojego zespołu w superlatywach – chłodno kalkuluje trener Odry Adam Berbelicki. - Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, która była wyrównana. Stworzyliśmy sobie trzy okazje poza tą, w której zdobyliśmy gola. Z pierwszej połowy mógłbym być zadowolony, natomiast byliśmy zdecydowanie słabsi w drugiej. Rywale lepiej operowali piłką, utrzymywali się przy niej. Dopiero w ostatnich 10 minutach udało nam się przenieść piłkę pod bramkę Małejpanwi, choć nie mieliśmy wtedy klarownych sytuacji. Cieszy nas ten remis.

Andrzej Polak, były szkoleniowiec Orła Źlinice, a obecnie trener Skalnika Gracze, pierwszy raz sprawdził swoich podopiecznych w boju. Zadanie niełatwe, bo naprzeciwko stanął MKS Gogolin, który przyjechał do Graczy rozdrażniony po ostatniej porażce. Mecz do najpiękniejszych nie należał, ale nie da się odmówić zaangażowania na murawie.

- Typowe rzemiosło ligowe. Mecz nieładny dla oka. Przeciwnicy byli bardzo mocni fizycznie. Murawa też nie pozwalała na zbyt dużo – krótko podsumował trener Skalnika Andrzej Polak.

Trener MKS-u Adrian Pajączkowski: Trzeba uczciwie przyznać, że remis jest bardzo sprawiedliwy. Nie było to wysoko jakościowy mecz. Było dużo walki, nie brakowało nudy. Na pewno przydałoby się więcej jakości piłkarskiej, choć boisko też nie należało do najlepszych. Uważam, że bardziej zyskaliśmy jeden punkt niż straciliśmy dwa.

W ostatnim meczu dzisiejszego zestawienia wypowiedział się inny debiutant w nowym klubie, choć zaznajomiony już z 4 ligą. Dariusz Kaniuka, bo o nim mowa, jest zadowolony z postawy swoich piłkarzy. Nieco szczęścia zabrakło natomiast drużynie Piasta.
- Szanujemy ten punkt biorąc pod uwagę przebieg gry. Widać było spore zaangażowanie. Piast dominował w większości spotkana, ale potrafiliśmy odeprzeć ataki także uważam, że remis jest naprawdę dobrym rezultatem – podsumowuje trener Victorii Dariusz Kaniuka.

- Mamy czego żałować. Stworzyliśmy wiele sytuacji strzeleckich. Zależało nam na zwycięstwie, nie jesteśmy zadowoleni z remisu. Przeważaliśmy szczególnie w drugiej połowie. Trafiliśmy w poprzeczkę, Victoria wybijała piłkę z linii bramkowej – komentuje Maciej Kułak, trener Piasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska