Burmistrz Nysy w sieci niebezpiecznych związków

Klaudia Bochenek
Jolanta Barska zamierza ponownie ubiegać się o stanowisko burmistrza Nysy. Przed wybuchem afery cieszyła się w mieście dużą popularnością. Jak ją teraz ocenią wyborcy - nie wiadomo.
Jolanta Barska zamierza ponownie ubiegać się o stanowisko burmistrza Nysy. Przed wybuchem afery cieszyła się w mieście dużą popularnością. Jak ją teraz ocenią wyborcy - nie wiadomo. Klaudia Bochenek
Jolanta Barska nawet nie przypuszczała, że ta jedna rozmowa może pogrzebać jej dobrze rozwijającą się karierę polityczną.

W wyniku tej rozmowy młodzi nyscy siatkarze mogli pojechać na mistrzostwa Polski, a pani burmistrz jest podejrzana o korupcję.

- Panie przedsiębiorco. Nasza gmina zabiega o nowe inwestycje, tworzenie miejsc pracy. Zrobimy wszystko, żeby pana firma jak najszybciej uruchomiła działalność.

- Burmistrzu. Chcemy w ramach wdzięczności zrobić coś dobrego dla lokalnej społeczności. Z pewnością jest tu jakiś klub sportowy albo stowarzyszenie charytatywne, któremu warto pomóc?
Może 90 procent wójtów i burmistrzów przeprowadziło w swojej karierze podobną rozmowę. I pewnie teraz zastanawiają się, kiedy do nich zapuka Centralne Biuro Śledcze. Burmistrz Nysy Jolanta Barska po rozmowie z przedsiębiorcą z Namysłowa, 45-letnim Zbigniewem P., usłyszała od prokuratora zarzut korupcji. Grozi jej 8 lat więzienia i koniec kariery w samorządzie.

W maju 2009 roku za 15 tys. zł przekazane przez Zbigniewa P. dla Akademickiego Zrzeszenia Sportowego przy Państwowej Szkole Zawodowej w Nysie juniorzy z drużyny siatkarskiej wyjechali na mistrzostwa Polski. Pieniądze miała załatwić Jolanta Barska.

- Nawet z tym panem nie rozmawiałem osobiście, nie pamiętam, jak się nazywa - zarzeka się Zbigniew Jankowski, dyrektor klubu. - Napisał do nas maila, potem telefonował. Powiedział, że chce nam pomóc i przekazać jakieś pieniądze na mistrzostwa Polski juniorów siatkarzy.

Gdyby nie pieniądze Zbigniewa P., młodzi zawodnicy z Nysy zostaliby w domu. Przedsiębiorca z Namysłowa nigdy wcześniej i nigdy później nie sponsorował nyskiego klubu. Umowy nie podpisano, podobno klub tego nie robi przy jednorazowym sponsoringu. AZS wystawił natomiast fakturę na 15 tys. zł dla Zbigniewa P. za reklamę. Na czym polegała reklama? Czy był jakiś baner na sali albo logo na koszulkach? Dyrektor tego już nie pamięta, ale chyba tak.

- Wszystko było jawne i legalne, zapisane w dokumentach, VAT zapłacony - mówi dyr. Jankowski. - Ta afera wokół tej sprawy to wroga robota dla sportu! Zniechęci nam sponsorów, bo nikt nie chce być ciągany przez policję.

Działka z felerem
Zbigniew P. jeszcze w latach 90. kupił 3,5 hektara gruntu przy ul. Piłsudskiego w Nysie od likwidowanej firmy Budonys. Działka ma bardzo atrakcyjne położenie pomiędzy stacją benzynową BP i marketem Kaufland. Jedyny jej feler to brak bezpośredniego zjazdu z obwodnicy miejskiej, czyli drogi krajowej Nysa-Prudnik. Po przebudowie skrzyżowania przed wielu laty ulica Towarowa, która prowadzi do terenów Zbigniewa P., jest odcięta od głównej trasy. Żeby do niej dojechać, trzeba okrążyć inne zabudowania. To może odstraszać przyszłych klientów.

Zbigniew P. od samego początku chciał w tym miejscu wybudować market handlowy. Jeszcze burmistrz Janusz Sanocki nie zgodził się na lokalizację w tym miejscu Biedronki. Potem wnioski właściciela o zagospodarowanie tego terenu wstrzymywał burmistrz Smutkiewicz, który czekał, aż będzie gotowy plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. W 2007 roku, już za kadencji Jolanty Barskiej, Zbigniew P. złożył wnioski o przeznaczenie tego terenu pod budowę wielkiego supermarketu o powierzchni ponad 2 tys. metrów kwadratowych. Przegrał. W sierpniu ub. roku rada miejska uchwaliła studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, które zakłada powstanie wielkich obiektów handlowych tylko w dwóch miejscach w Nysie - na ul. Zwycięstwa i Otmuchowskiej.

Biznesmen z Namysłowa dalej starał się na różne sposoby o możliwość lokalizacji na swojej działce hotelu, stacji paliw i sklepu o powierzchni mniejszej niż 2 tys. metrów. Domagał się przy tym zgody na zjazd bezpośrednio z ul. Piłsudskiego. W 2008 roku zainteresował swoją działką koncern Orlen, ale urząd miejski po kilku miesiącach zawiesił postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy dla stacji. Główną przeszkodą okazało się stanowisko Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

- Na zlecenie Orlenu przygotowaliśmy koncepcję budowy stacji i przedstawiliśmy ją do uzgodnienia - mówi Teodor Badora z katowickiego biura projektowego, które w 2008 roku zajmowało się projektem.

- Zarządca drogi krajowej odmówił jednak uzgodnienia tej koncepcji, choć moim zdaniem zrobił to niesłusznie. Z projektu studium wynikało bowiem wtedy, że wokół Nysy ma być budowana obwodnica. Po jej wybudowaniu ul. Piłsudskiego straci rangę drogi krajowej i stanie się zwykłą trasą powiatową. Nie wiem, co się potem działo z tym tematem. My się tym już nie zajmowaliśmy.

Jak oszczędzić 1,8 mln zł
W maju ub. roku, niedługo po przekazaniu dotacji na AZS, Zbigniew P. złożył już osobiście w urzędzie miasta wniosek o decyzję o warunkach zabudowy dla hotelu z pomieszczeniami do rekreacji i kręgielnią. To o tej decyzji mówi zarzut prokuratorski dla burmistrz Barskiej. Pozytywną decyzję otrzymał 17 grudnia 2009. We wniosku ubiegał się również o możliwości dojazdu bezpośrednio z ul. Piłsudskiego. I ostatecznie zgodę otrzymał, bo w grudniu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zgodziła się zmienić zdanie. Dwa miesiące wcześniej burmistrz Jolanta Barska napisała do zarządcy drogi prośbę o zmianę stanowiska w tej sprawie i pozytywne załatwienie wniosku biznesmena.

- Pierwotne rozwiązania komunikacyjne tego inwestora były dla nas nie do przyjęcia z powodu bezpieczeństwa ruchu - tłumaczy Michał Wandrasz, rzecznik opolskiego GDDKiA. - Inwestor przedstawił jednak kolejne warianty i otrzymał naszą wstępną zgodę na jeden z nich. Zakłada on, że w tym miejscu na swój koszt inwestor ma wybudować osobny pas do skrętu w prawo o długości około 80 metrów. Musi też wybudować zatokę autobusową w innym miejscu, przesunąć przejście dla pieszych i wyposażyć je w sygnalizację wzbudzeniową, położyć nową nawierzchnię drogi na tym odcinku. Koszt całości prac związanych z przebudową drogi krajowej to około 2 mln zł. Wyjazd z posesji byłby już w innym miejscu, na drogę wojewódzką.

Zbigniew P. nie chce jednak ponosić tak wysokich wydatków na przebudowę drogi krajowej. Już w sierpniu ub. roku proponował, aby budowę pasa do skrętu w prawo potraktować jako "ewentualność". GDDKiA odmówiła. W lutym tego roku ponownie wystąpił do zarządcy drogi o zmniejszenie zakresu prac i zredukowanie wydatku do 200 tys. zł.

- Ze względu na bezpieczeństwo ruchu absolutnie nie godzimy się na takie rozwiązania - mówi Michał Wandrasz. - Taką odpowiedź dostał od nas inwestor. Od tamtej pory nic w tej sprawie się nie wydarzyło.

Diabeł tkwi w szczegółach
Tymczasem w kwietniu prześwietlaniem sprawy zajęło się Centralne Biuro Śledcze. Funkcjonariusze odwiedzili w nyskim urzędzie wydział architektury oraz biura klubu AZS. Zabrali dokumenty, niektóre komputery. Przesłuchali pracowników. Akta licznych spraw Zbigniewa P. wróciły po pewnym czasie do urzędu. Podobno bez żadnych uwag. Tymczasem przed tygodniem funkcjonariusze CBŚ wyszukali burmistrz Jolantę Barską aż w Warszawie, żeby ją zabrać do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Tam usłyszała zarzut korupcji. Prokurator wyznaczył jej też poręczenie finansowe wysokości 15 tys. zł.

- Sponsorowanie zawodów przez przedsiębiorcę nie ma żadnego związku ze sposobem i terminem załatwienia decyzji administracyjnej - tłumaczy w oświadczeniu dla prasy burmistrz Barska. - Decyzja o warunkach zabudowy została sporządzona zgodnie z obowiązującym prawem, w terminie podobnym, jak w przypadku innych tego typu decyzji. Przedsiębiorca przekazał pieniądze bezpośrednio na rachunek klubu i nigdy nie były one w mojej dyspozycji. Uważam, że zarzuty pod moim adresem są nietrafione i bezpodstawne.

- Przepis kodeksu karnego mówi lakonicznie: "Kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść albo obietnicę korzyści…" - komentuje sędzia karny jednego z sądów na Opolszczyźnie. - W tego typu sprawach jest obojętne, czy korzyść przyjęto dla siebie, czy dla osoby innej. Fakt, że pieniądze trafiły na rzecz klubu sportowego czy innej organizacji społecznej może mieć wpływ na określanie wysokości kary, ale nie na uznanie winy oskarżonego. Nie ma też znaczenia, czy decyzja urzędu została wydana w wyniku nacisków, czy też wręczający łapówkę i tak by ją dostał, bo spełnił określone w przepisach wymogi.

Ze Zbigniewem P. nie udało się nam skontaktować. Jego komórka, której numer widnieje na stronie internetowej Opolskiej Izby Gospodarczej, nie odpowiada. - Zgubił ją we wtorek i jeszcze nie ma nowej - powiedziano nam w hotelu w Namysłowie, należącym do byłej żony Zbigniewa. Adres hotelu przedsiębiorca podaje wszędzie w swojej oficjalnej korespondencji. Personel hotelu, gdzie telefonowałem kilka razy, obiecał przekazać panu Zbigniewowi prośbę o kontakt. Podobno bywa tam regularnie na kręglach.

O sprawie bardzo zdawkowo informuje policja i prokuratura. Dowodów przeciwko sobie nie zobaczyła nawet sama podejrzana. Jolanta Barska nie odpowiedziała na naszą prośbę o przedstawienie dokładnego przebiegu swojej rozmowy z przedsiębiorcą Zbigniewem P. Uznała pytania gazety za zbyt szczegółowe.

Nysa huczy od plotek i domysłów. Jedyną osobą, która nie słyszała o "sprawie Barskiej", jest bezdomny Janusz. To dziś jedyny użytkownik opuszczonych ruin na Piłsudskiego. Potężna posesja jest ogólnie dostępna. Bramy wjazdowej nie ma. Budynki bez drzwi, okien, nawet framug okiennych. Złomiarze ukradli nawet studzienki do kanalizacji i cały teren przypomina pole z wilczymi dołami.

- Ten budynek ma właściciela? - dziwi się Janusz. - Mieszkam tu od roku i jeszcze nikogo nie widziałem! Tylko raz policja mnie sprawdzała, czy nie jestem poszukiwany. A poza tym nikt nas stąd nie przegania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska