Byłem zdolny z polskiego

- Już jutro egzamin dojrzałości. Jak pan wspomina swoją maturę?
- Moją piętą achillesową była matematyka, dlatego stres maturalny wiązał się głównie z tym przedmiotem. Muszę się przyznać, że wszystkie zadania ściągnąłem. Na naszym egzaminie maturalnym panowała idealna współpraca koleżeńska, ale tak jest chyba do dziś. Z kolei byłem bardzo dobry z polskiego. Pamiętam, że pisałem o poezji II wojny światowej, zwłaszcza o Broniewskim. Z wypracowania dostałem piątkę.
- Czy będę bardzo wścibska, jeśli zapytam się o pozostałe oceny z egzaminu dojrzałości?
- Nie robię z tego tajemnicy. Matematykę zdałem na trójkę, podobnie język rosyjski. Z geografii, którą zdawałem jako przedmiot dodatkowy, otrzymałem ocenę dobrą. Wyznaję zasadę, że nie trzeba być orłem ze wszystkich przedmiotów, żeby coś osiągnąć w życiu.
- Jutro do egzaminu dojrzałości przystępuje pański syn...
- Tak, teraz przyszła kolej na niego. Poza obowiązkowym językiem polskim wybrał sobie dodatkowo historię i język angielski. On także jest humanistą, więc mógł swobodnie wybrać takie przedmioty. Ja, niestety, matematykę musiałem zdawać obowiązkowo.
- Co Pan chciałby powiedzieć tegorocznym maturzystom?
- Przede wszystkim, żeby zapomnieli o stresie i odważnie przystąpili do matury, w końcu każdy musi przez to przejść. Jak człowiek się zdenerwuje, to ma w głowie kompletną pustkę. Ważny jest sen i odpoczynek, więc najlepiej dzisiaj pozwolić sobie na totalne lenistwo. I co najważniejsze, apeluję do maturzystów, aby dziesięć razy przeczytali tematy, zanim zaczną pisać. Najgorsze jest to, jak się pisze nie na temat. Za wszystkich zdających trzymam kciuki i życzę powodzenia. Na pewno będzie dobrze!
- Dziękuję za rozmowę.