Celibat: dla Jezusa czy do lamusa?

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Dawno bezżeństwo księży nie było tak głośno krytykowane jak dziś. Głosy o dopuszczeniu do święceń także mężczyzn żonatych słychać nie tylko na obrzeżach Kościoła. Proponują to także niektórzy biskupi.

Świętej pamięci ks. profesor Józef Tischner zwykł mawiać, kładąc się do popołudniowej drzemki, że należy go niezwłocznie budzić tylko w dwóch przypadkach: gdyby dzwonił Ojciec Święty albo gdyby zniesiono celibat. Anegdota, choć zabawna, pozostaje tylko żartem, bo takie zniesienie nie działałoby oczywiście wstecz wobec kapłanów, którzy przysięgę życia w celibacie złożyli przy święceniach na ręce biskupa. Sam Tischner pytany przez studentów, dlaczego zdecydował się na wybór takiego życia, odpowiadał, już bardzo serio, że skoro zrezygnował z czegoś tak pięknego jak miłość i bliskość kobiety, to widać, że to, co zyskał w zamian musi być naprawdę wartością.

Dziś - wiele lat po refleksjach księdza, filozofa i górala w jednej osobie - trudno nie zauważyć, że temat powraca w dyskusjach prowadzonych i poza Kościołem, i w Kościele. W mijającym tygodniu za tym, by przyjmować do kapłaństwa także osoby, które przestrzegać celibatu nie są w stanie, opowiedział się nowy biskup Brugii Jozef De Kesel.

Ksiądz się zakochał
Z przekonaniem, że ma autentyczne powołanie wstąpił do seminarium ks. Michał. Dziś mieszka w Niemczech z żoną i dziećmi, uczy katechezy w miejscowej szkole i od lat czeka na papieską zgodę na zawarcie małżeństwa w Kościele.

- Miałem za sobą już trochę lat kapłaństwa - opowiada - w domu mojej obecnej żony zacząłem się pojawiać niedługo po śmierci jej męża. Uważałem, że muszę jej pomóc, zwłaszcza, że zostało tam także małe dziecko. Na początku nie doceniłem siły uczucia, jakie zaczęło się między nami pojawiać. To nawet nie o seks przede wszystkim chodziło. Uświadomiłem sobie, że rozkochałem ją w sobie i wobec tego jestem za nią odpowiedzialny. Zrezygnowałem z kapłaństwa i zamieszkaliśmy razem, wyjeżdżając, żeby nie dostać się na języki, na drugi koniec Polski.

Michał przyznaje, że to była bardzo trudna próba. Jako ksiądz był kimś, miał społeczną pozycję i prestiż. Skoro porzucił sutannę, stał się w pewnym sensie nikim. To przyspieszyło decyzję o emigracji.
- Dziś nadal myślę, że chciałem być i do pewnego momentu byłem dobrym księdzem - dodaje. - Wiem, że nie dotrzymałem przysięgi złożonej Chrystusowi, ale jednocześnie chciałem się zachować szlachetnie wobec kobiety, którą pokochałem. Może gdybym mógł przed święceniami poznać i pokochać, moje życie nie zostałoby tak mocno potrzaskane. Więc jestem za tym, żeby o celibacie przynajmniej rozmawiać i szukać jakichś rozwiązań na przyszłość.

Robert mieszka niedaleko Opola. Był przez kilka lat w zakonnym semiarium. W pewnym momencie nie dopuszczono go do odnowienia ślubów. Musiał opuścić zakon.

- Przez dwa lata usiłowałem wrócić do klasztoru - opowiada Robert. - Zgłosiłem się nawet na rozmowę do jednego z zakonów w Niemczech. Ale potem spotkałem moją obecną żonę, zakochałem się i po prawie czterech latach od opuszczenia klasztoru wzięliśmy ślub. Mimo moich doświadczeń, w kwestii celibatu nie zmieniałbym nic. Kiedy chciałem być zakonnikiem, dokonałem wyboru, rezygnując z bycia z kobietą. Kiedy pokochałem moją żonę, znów wybrałem, ostatecznie zostawiając zakon. Chyba nie trzeba tych wyborów łączyć ze sobą. Tak myślę, bo w zakonie nie czułem się nigdy samotny. Żyliśmy we wspólnocie przy pracy, w jadalni i w kaplicy. Może gdybym był w seminarium, a nie w klasztorze oceniałbym to inaczej? Sam nie wiem.

Niech się nie zamyka w wieży
Wśród wiernych zdania są podzielone.
- Chodzę do kościoła regularnie i uczestniczę w życiu mojej parafii - mówi Janina Labusch z Nysy. - Uważam, że księża powinni przynajmniej mieć taką możliwość, by wybrać sobie żonę przed święceniami. Lepiej by rozumieli problemy małżonków i rodziców wychowujących dzieci, gdyby były one także ich problemami. Księdzu, który jest sam, łatwiej odizolować się od ludzi i zamknąć na probostwie jak w wieży z kości słoniowej. Życie w rodzinie zbliżyłoby ich do realnych problemów, także materialnych, prafian.

- A ja będę się upierał, że celibat powinien pozostać w Kościele w niezmienionej postaci - uważa Adam Król z Opola - choćby dlatego, że ksiądz nieobarczony obowiązkami rodzinnymi może cały swój czas i energię poświęcić parafianom. Obawiam się, że z księdza żonatego ktoś zawsze będzie niezadowolony - albo żona i dzieci, bo wieczorem mąż i ojciec wychodzi na spotkanie z młodzieżą, zbiórkę ministrancką itp., albo młodzież i ministranci, bo ich ksiądz zajmuje się w tym czasie rodziną. I jeszcze jedna niebagatelna sprawa. Wielu ludzi już teraz patrzy bardzo krytycznie na księży i każdy grosz, jaki wydają. Już sobie wyobrażam te komentarze, jakich proboszcz musiałby wysłuchiwać za każdą nową sukienkę czy garsonkę swojej żony.

Ksiądz dr Marian Niemiec, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Opolu, od blisko ćwierć wieku jest mężem swej żony Doroty.

Panią Drotę pytamy, czy trudno być żoną księdza. Zaprzecza.
- Koleżanki w pracy odnoszą się do mnie z życzliwym zainteresowaniem - mówi pani Dorota. - Często opowiadają np., że słyszały męża gdzieś w radiu. I już się nie dziwią, kiedy wychodząc, mówię, że spieszę się do domu, bo dziś arcybiskup będzie na kolacji. Jestem osobą otwartą, wychowałam się w Namysłowie, gdzie mieszkało zaledwie kilka rodzin ewangelickich, więc umiem funkcjonować w otoczeniu katolickiej większości.

- Kiedy idziemy gdzieś razem, a jestem ubrany "na księdza", raczej nie tulimy się do siebie i nie trzymamy się za ręce - śmieje się ks. Marian. - Nie wszyscy muszą wiedzieć, że nie jestem katolickim księdzem, więc nie chcemy nikogo gorszyć.
Pastor przyznaje, że patrzy z podziwem na zachowujących celibat katolickich księży, ale sam nie mógłby tak żyć.

- Mnie jest zwyczajnie łatwiej - mówi ks. Niemiec. - Nie wracam na puste probostwo, mam komu powiedzieć o radościach i o kłopotach. I chyba rzeczywiście lepiej rozumiem małżeńskie czy rodzicielskie kłopoty parafian, bo sam przez podobne doświadczenia przeszedłem.
Ksiądz Marian przyznaje, że żona i dorosłe dzieci są często pierwszymi i bywa, że krytycznymi recenzentami niedzielnego kazania. Ale na co dzień są dużą duszpasterską pomocą.
- Noemi i Karol, czyli nasze dzieci, są często pierwszymi animatorami duszpasterstwa młodzieży w naszej wspólnocie - mówi ksiądz. - A niektórzy parafianie, zwłaszcza starsi, często po radę czy pomoc idą najpierw do pastorowej, a dopiero potem ewentualnie do mnie. Co do kwestii materialnych to po pierwsze praktycznie wszystkie pastorowe pracują obecnie zawodowo, a po wtóre finansowanie parafii w Kościele ewangelickim wygląda trochę inaczej. Pieniędzmi dysponuje rada parafialna, a nie ksiądz, co pomaga uniknąć napięć.

Jak się ma celibat do pedofilii
Dyskusje o zniesieniu celibatu lub przynajmniej o wprowadzeniu możliwości zawierania w Kościele katolickim małżeństw przez księży narastają w wymiarze globalnym po informacjach o nadużyciach duchownych, którzy dopuścili się podofilii. W poszczególnych parafiach wybuchają szczególnie wtedy, gdy jakiś ksiądz porzuca sutannę i wiąże się z kobietą.

Jednocześnie nawet zagorzali przeciwnicy celibatu, by przypomnieć choćby eks-dominikanina Tadeusza Bartosia, który zarzuca dużej części duchownych na tym tle niedojrzałość, a nawet niedorozwój psychoemocjonalny - przyznają, że żadne badania nie potwierdzają, iż celibatariusze mają większą niż inni skłonność do pedofilii.

W dyskusjach i sporach o celibacie uderza jeszcze jedna ciekawa, choć nie do końca zrozumiała, prawidłowość. Jeśli wierzyć niektórym badaniom, procent kapłanów, zwłaszcza młodych, opowiadających się za rezygnacją z celibatu z generacji na generację rośnie. Jednocześnie jednak księża pytani wprost przez dziennikarza o swój stosunek do tej sprawy, powszechnie opowiadają się za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy.

Na zarzut, że ksiądz bez własnych doświadczeń małżeńskich nie może być skutecznym doradcą - także w konfesjonale - wielu księży odpowiada, że lekarz nie musi sam mieć gruźlicy, żeby płuca leczyć. I przypominają, że żaden ksiądz nie spadł z nieba, tylko wychował się w rodzinie, ma zwykle rodzeństwo i przyjaciół żyjących w związkach małżeńskich, wreszcie szczególną wiedzę, i to wykraczającą zdecydowanie poza doświadczenie jednej pary, czerpią właśnie z rozmów z małżonkami podczas spowiedzi.

Czy księdzu może podobać się kobieta
- Celibat jest znakiem mojej szczególnej wspólnoty z Chrystusem i jestem zdecydowanie za tym, by zachować go w obecnym kształcie - mówi ks. Krzysztof Trembecki, diecezjalny duszpasterz młodzieży. - Za prymitywne uproszczenie uważam sąd, że ten, kto latami nie współżyje z kobietą, musi być osobowością niedojrzałą. To jest opinia krzywdząca. Niedojrzałości nie więcej jest wśród tych, którzy świadomie i z silną motywacją złożyli ślub celibatu niż wśród osób, które prowadzą życie seksualne, bywa, że w sposób niepohamowany.

Ks. Krzysztof jest zdania, że celibatariusz jest świadectwem dla wierzących i dla niewierzących, że miłość aż do końca jest możliwa. - A dla chrześcijan jest przypomnieniem, a przynajmniej powinien być - że istnieje Królestwo Boże i życie ważniejsze niż to na ziemi. Bez perspektywy życia po śmierci wierność Chrystusowi w celibacie, i wierność jednej żonie są równie trudne.
Zwolennicy celibatu przyznają, że ksiądz, przyjmując święcenia, nie zostawia swojej płci w zakrystii. A w życiu parafialnym - w kancelarii, na mszy i w konfesjonale wciąż spotyka i młode dziewczyny i mężatki. I nie może się ich bać.

- Tak samo jak mąż, który przysięgał wierność jednej żonie, spotyka w pracy, na ulicy czy w pubie wiele kobiet - dodaje duszpasterz młodzieży. - Też mu się podobają i też nie powinien się ich bać, dochowując jednak wierności tej jednej. Celibat nawet nie po to jest potrzebny, żeby księdza spętać i całą jego energię skierować na duszpasterstwo. On ma sens, kiedy jest podejmowany z miłości do tych ludzi, do których ksiądz jest posłany. To jest paradoks, że jednocześnie obserwujemy głęboki kryzys rodziny i próby niemal wepchnięcia księży na siłę w życie rodzinne.

Seks czy samotność
W dyskusjach o celibacie jeszcze jedno przesunięcie akcentów jest warte zauważenia. Czy większym problemem jest to, że celibatariusz nie śpi z kobietą (miał przez sześć lat pobytu w seminarium czas, by się przekonać, czy da radę), czy raczej to, że sam się budzi i często nie bardzo ma komu powiedzieć, że mu świetnie wyszła lekcja w szkole, albo, że boli go głowa? Czy samotność nie jest większą trudnością wynikającą z celibatu niż brak seksu?

Prawda pewnie leży po środku. Zdarzają się księża, którzy swą samotność znoszą źle, uciekając przed nią np. w alkohol. Inni starają się mieć możliwie wielu przyjaciół wśród księży i wśród świeckich, i zwykle potrafią wykorzystać w tym celu internet i komórkę.

Historycznie wyraźny nakaz zachowania celibatu przez duchownych pojawił się już na Soborze Nicejskim w 325 roku. Nie wolno im było mieszkać z innymi kobietami niż matka czy siostra.
- Pod koniec siódmego wieku z zachowywania celibatu zwolniono diakonów i księży w Kościele wschodnim - mówi ks. prof. Kazimierz Dola, historyk Kościoła. - Na Zachodzie od VI wieku z zachowywania celibatu zwalniają kapłanów królowie, szczególnie w Hiszpanii. Począwszy od ósmego stulecia celibat nadal nie jest powszechnie przestrzegany, ale coraz bardziej narasta świadomość, że ten stan jest sprzeczny z kościelną tradycją.

Ostatecznie obowiązek życia w celibacie został zadekretowany na II Soborze Laterańskim w 1139 roku. Aby wymóc jego przestrzeganie, uznawano dzieci urodzone ze związków księży z kobietami za nieprawe, co czyniło je obywatelami drugiej kategorii, którzy nie mogli np. dziedziczyć majątków, wyzwolić się na mistrza rzemieślniczego itp.

- Wprowadzanie tych postanowień w życie odbywało się w różnych krajach w różnym tempie - dodaje ks. profesor. - Metropolita gnieźnieński Kietlicz wprowadził je 70 lat po soborze, około 1230 roku. Ale o obowiązku życia w czystości tych, którzy dotykają Krwi Pańskiej, oraz o tym, że złamanie celibatu jest grzechem, biskup wrocławski przypominał jeszcze na początku XV wieku.

Ks. Kazimierz Dola na głosy wzywające w Kościele do ponownego przemyślenia sprawy celibatu patrzy ze zdziwieniem.

- Tym większym, że dochodzą one z takich krajów, jak Niemcy czy Belgia, czyli mieszanych wyznaniowo - dodaje. - Na przykładzie Kościołów ewangelickich widać wyraźnie, że brak celibatu nie zapełnia świątyń wiernymi, ani nie zwiększa liczby powołań i nie rozwiązuje problemów z moralnością duchownych. W Hesji, gdzie byłem na zastępstwie na 10 okolicznych parafii protestanckich w 4 lub 5 pastorzy byli rozwiedzeni, jeden nawet dwukrotnie, co było dla wiernych znacznym zgorszeniem. Nie rezygnowałbym łatwo z celibatu jako dodatkowego kryterium pomagającego rozpoznać autentyczność powołania do kapłaństwa.

Dyskusja trwa
Zwolennikiem zachowania celibatu jest papież Benedykt XVI. Nawet gdyby odłożyć na bok sprawy doktrynalne, wprowadzając celibat jako możliwość, a nie obowiązek, trzeba by pokonać nie tylko wielowiekowe przyzwyczajenia, ale także rozwiązać wiele spraw praktycznych. Od mieszkania 5-6 rodzin kapłanów na plebanii w dużej miejskiej parafii, po mniejszą mobilność księży przenoszonych dość często ze wspólnoty do wspólnoty. Ksiądz celibatariusz pakuje się i jedzie. Ksiądz z rodziną musiałby szukać pracy dla małżonki, szkół dla dzieci itd.

Z drugiej strony, celibat chyba nigdy nie był tak trudny jak dziś, w świecie mocno rozerotyzowanym, w którym niedługo bez pokazania kawałka damskiego biustu lub pupy nie da się zareklamować nawet zupek dla dzieci. Więc rozmowy o celibacie będą trwać. A funkcjonowanie obok siebie w Kościele katolickim księży żonatych i nieżonatych jest bardzo możliwe za lat 10, 20, 50. Kościół zwykle się nie spieszy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska