Chciał podrasować CV i narobił ojcu, wiceprezydentowi Kędzierzyna-Koźla, trochę kłopotów

Tomasz Kapica
Artur Maruszczak twierdzi, że współpraca syna z irlandzką firmą trwała tylko trzy tygodnie i nie była merytoryczna.
Artur Maruszczak twierdzi, że współpraca syna z irlandzką firmą trwała tylko trzy tygodnie i nie była merytoryczna. Archiwum
Syn wiceprezydenta Kędzierzyna-Koźla pochwalił się pracą w firmie, która wykonywała kontrowersyjne zlecenia dla urzędu miasta. Samorządowiec twierdzi, że syn był tam tylko na praktyce.

Sprawę nagłośnił jeden z kędzierzyńskich przedsiębiorców. Opublikował w internecie CV syna obecnego wiceprezydenta Kędzierzyna-Koźla Artura Maruszczaka oraz sprawozdanie z wykonania zadań inwestycyjnych dla miasta.

W CV syn pochwalił się, że w 2009 roku pracował jako asystent projektanta w irlandzkiej firmie Frank Crowley Architects.

Jednocześnie w sprawozdaniu finansowym widnieje informacja, że owa firma w 2009 roku przygotowała dla urzędu miasta dwie koncepcje zagospodarowania niszczejących obiektów sportowych. Mężczyzna przyznał, że wykonywał model 3D jednego z wielofunkcyjnych obiektów sportowych (nie sprecyzował jakiego).

Sprawie smaczku nadaje fakt, że obecny wiceprezydent i ojciec Artur Maruszczak był wówczas szefem wydziału inwestycji urzędu miasta. Mało tego, owe koncepcje nigdy nie były zrealizowane, pomimo że zapłacono za nie 120 tysięcy złotych.

Ich zamówienie zbiegło się w czasie z wizytą na Opolszczyźnie dwóch przedsiębiorców z Irlandii, którzy obiecywali remont Okrąglaka, budowę hotelu Hilton w Kędzierzynie-Koźlu oraz remontów innych obiektów sportowych. Okazało się jednak, ze przedsiębiorcy nie byli wiarygodni i szybko zniknęli nie realizując żadnej inwestycji.

W sieci pojawiły się sugestie, że wszystko było „ustawką” w którą zamieszany był syn ówczesnego naczelnika wydziału inwestycji, a dziś wiceprezydenta Kędzierzyna-Koźla.

Zadaliśmy Arturowi Maruszczakowi szereg pytań w tej sprawie.

Zapewnił nas, że syn nie pracował (wbrew temu co napisano w CV) w irlandzkiej firmie, a jedynie odbywał tam trzytygodniową praktykę.

Zaprzeczył, aby był autorem którejkolwiek z koncepcji. Odpowiedział nam również, że pomimo, iż był wówczas szefem wydziału, to nie zamawiał owych koncepcji, bo zamawiającym był... urząd.

Wiceprezydent Maruszczak przyznał, że nie pamięta dokładnie okoliczności zamawiania koncepcji, ale potwierdził że miało to związek z wizytą na Opolszczyźnie biznesmenów z Irlandii.

- O ile sobie przypominam ich przedstawiciele byli w grupie inwestorów, która była zainteresowana inwestycją w podzamcze w Koźlu - poinformował nas Maruszczak.

Ci ostatni faktycznie oświadczyli dziesięć lat temu, że jeżeli miasto sprzeda im podzamcze, XVII-wieczny zrujnowany zabytek straszący w samym środku Koźla, to przywrócą budowli dawny blask i zamienią ją w luksusowy hotel. Radni przyjęli nawet wstępną uchwałę w tej sprawie. Po kilku miesiącach biznesmeni zniknęli jednak, a po Irlandczykach pozostały jedynie koncepcje.

PLASTIK ZALEWA ZIEMIĘ. Jak temu zapobiec?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska