Coraz więcej artystów ulicznych w Opolu

fot. Sławomir Mielnik
fot. Sławomir Mielnik
Opole, ul. Krakowska. Żar leje się z nieba, każdy chce jak najszybciej schronić się w cieniu, a oni stoją godzinami. Artyści uliczni.

Paweł żongluje pałeczkami koło sklepu rybnego. - Stoję na ulicy, żeby zarobić, ale mam w tym przyjemność - mówi. - Sztuki cyrkowe to moje hobby.

Zatrzymuje się kilkuletni chłopiec. - No chodź… - ciągnie go zniecierpliwiona matka. - Jak on to robi? - pyta zaciekawiony malec.

Paweł zaczyna tłumaczyć, na czym to podrzucanie polega. Chwila nieuwagi i pałeczki spadają na ziemię. Matka wrzuca do kapelusza monetę. Po chwili “polscy Niemcy" chcą sobie zrobić zdjęcie z Pawłem. Są hojni.

- Ale nie wszystkim się podoba to, co robię - przyznaje Paweł. - Zwłaszcza starszym. Wścibsko zaglądają, ile mam w kapeluszu i radzą, żebym się zajął uczciwą pracą.

To samo słyszy Czarownica, czyli Zuzanna, która siedzi obok pomnika Powstańców Śląskich. Ukrop, a ona cała w czerni, pod czarnym parasolem i woalce przy kapeluszu zasłaniającej twarz. - Rozmawiam z ludźmi, pozuję z dziećmi do zdjęć - mówi. - To jak teatr: scena, aktor i widz, a kto chce, może rzucić monetę do kapelusza.

Obok tabliczka: “Zbieram na wakacje" (wcześniej była “Zbieram na nową miotłę"). - Chcę do Toskanii, tam zamierzam zatrzymać się dłużej - mówi i dodaje: - Zazwyczaj siedzimy tu we dwie, z koleżanką, ale druga czarownica odfrunęła na miotle - śmieje się Zuzanna.

Po drugiej stronie ulicy konkurencję Czarownicy robi Człowiek-Kamień. Zaczyna się poruszać, kiedy przechodzi jakaś atrakcyjna dziewczyna. Widać ma ubaw, kiedy ją przestraszy.

Trochę dalej przygrywa saksofonista. Jego nastrojowe kawałki podobają się ludziom, co chwilę w kapeluszu brzęka moneta. Czasami na jego miejscu są skrzypkowie z Ukrainy - sentymentalnie brzmiące utwory zatrzymują przechodniów. Ci potrafią docenić ich klasę.

Na końcu Krakowskiej słychać flecistę. - Flet to taki przerywnik, za drobną opłatą opowiadam bajki - tłumaczy Przemek, student kulturoznawstwa. Sypie różnymi bajkami: od “Kuby rozpruwacza" przez “Gościa, który w centrach handlowych skalpuje" do “Pana Jezusa, który odwiedzał wsie".

- Nieszablonowi artyści, to europejski koloryt Opola - mówi Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta miasta.

- To szczęście, że jest ich coraz więcej. Wiedzą to ci, którzy pamiętają szare ulice z epoki KDL. W Krakowie wprowadzono licencje dla artystów ulicznych, my nie zamierzamy. Bo wielu z nich mogłoby to zniechęcić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska