Czarny dym i czarna rozpacz

Beata Szczerbaniewicz
Na uciążliwość zakładu Classen-Pol SA w Krapkowicach mieszkańcy skarżyli się od ponad roku.

W końcu w starostwie doszło do rozprawy administracyjnej. Po przeciwnych stronach stołu zasiedli przedstawiciele zakładu produkującego drewniane ościeżnice i mieszkańcy sąsiadującego z fabryką osiedla domków jednorodzinnych. Rozprawę prowadziła naczelnik wydziału ochrony środowiska starostwa Roksana Kosacka, w charakterze świadka wystąpiła zaś naczelniczka wydziału ochrony środowiska urzędu miasta i gminy Anna Księżarczyk.

Skargi na Classen-Pol dotyczyły wyziewów z komina kotłowni. W styczniu tego roku starosta Joachim Czernek nakazał firmie wykonanie przeglądu ekologicznego - opracowania o stopniu szkodliwości firmy dla środowiska. Teraz, na rozprawie, szefowie zakładu musieli się tłumaczyć z przestrzegania zawartych w nim zaleceń i odpowiedzieć na wiele pytań.
- My nie chcemy walczyć z zakładem, ale proszę nas zrozumieć, co by pan zrobił, gdyby budził się pan i miał zasypany balkon, ogród, samochód na trzy centymetry sadzą? - pytał dyrektora Classen-Pol Eryk Olczak.
Przedstawiciele firmy bronili się, że emisja z ich kotłowni jest niegroźna, a jedynie ciemny dym jest nieestetyczny. Upierali się, że nie ma dowodów, jakoby smrodliwe wyziewy, jakie niszczą zieleń wokół zakładu, pochodziły właśnie stąd.
Naczelnik Kosacka wyjaśniała: nie było możliwości technicznych, aby dokonać pomiarów stężenia zanieczyszczeń w powietrzu, ale Zakład Ochrony Środowiska w Gliwicach zrobił symulację, bazując na badaniach podobnej instalacji: nie wykazały one żadnych przekroczeń.

Mimo to, uznając rację skarg mieszkańców, stwierdzono, że aby komin zakładu przestał dymić, potrzebna jest kompleksowa wymiana całego systemu ciepłowniczego. Tymczasowo zalecono zaś m.in. nie otwierać całkowicie klap kotłów, nie palić w nich brykietów wraz z workami, okresowo czyścić urządzenia itp. Zdaniem Tomasza Sokołowskiego zalecenia te nie na wiele się zdały, bo nie są przestrzegane przez wszystkich pracowników.
- Kiedy zakład mógłby przystąpić do modernizacji? - pytała Roksana Kosacka.
- W planach inwestycyjnych zakładamy wymianę komina i kotłów, ale to koszt około 300 tysięcy euro - mówił dyrektor do spraw technicznych Zbigniew Zadworny. - Na wszystkie inwestycje związane z ochroną środowiska w Krapkowicach wydaliśmy do tej pory pół miliona marek. To wymaga czasu, inwestycje robi się etapami - przekonywał Zadworny. - Instalację grzewczą będziemy wymieniac w drugiej kolejności, to perspektywa dwóch lat.
Mieszkańcy nie byli zadowoleni, ale stwierdzili, że dobre i to. Na razie dyrektor Zadworny poprosił ich o "życzliwe" telefony w przypadku, gdyby komin znów mocno dymił, aby móc złapać na gorącym uczynku pracownika, który nie przestrzega zaleceń przeglądu ekologicznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska