Cześć, jestem Nikodem. Bardzo chcę żyć

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Nikoś jest pogodnym, uśmiechniętym i mądrym chłopcem. Niedługo opuści szpital i wróci do domu.
Nikoś jest pogodnym, uśmiechniętym i mądrym chłopcem. Niedługo opuści szpital i wróci do domu. Archiwum prywatne
To się nie miało prawa wydarzyć. Przecież jechali tylko 30 kilometrów na godzinę. Przecież Nikodem tylko na chwilę przełożył pas z ramienia pod rękę, choć wiedział, że rodzice nie pozwalają…

Oddział intensywnej terapii dla dzieci w opolskim WCM-ie. Nikodem ma smutną buzię, jest zdenerwowany. Chce usłyszeć ulubioną piosenkę, ale nie potrafi mówić. Mama nie wie. Przed wypadkiem inna była ulubiona. - Kochanie, na jaką literę się zaczyna?

Nikodem wciąga wargi i gwałtownie je wypuszcza. M. Zaczyna się na literę m. Składanie tytułu piosenki trwa i trwa. Mama jest przejęta. Tak bardzo chciałaby zrozumieć. Puścić tę piosenkę jak najszybciej, by sprawić synkowi radość. By znów się uśmiechnął, zapomniał o tym, co się dzieje. „Majteczki w kropeczki”?! Tak, właśnie „Majteczki w kropeczki”. - Nie wiem, skąd ją zna, nigdy jej nie słuchaliśmy - dziwi się Iza Muc. - Musiał ją usłyszeć w Gdańsku, może słuchały jej pielęgniarki z OIOM-u w tamtym w szpitalu, gdzie trafił po wypadku.

Do celu było tak blisko...

9 lipca 2016 roku. Do Jastrzębiej Góry już niedaleko, tylko 20 kilometrów. Mucowie wyjechali z Sopotu, gdzie mieli dłuższy postój. Łukasz prowadzi, Iza siedzi obok. Z tyłu Nikodem gra na tablecie, obok w foteliku trzyletni Filipek. Jadą wolno, bardzo wolno. Korek ogromny, trwa wymiana turnusów. Posuwają się 30 km/h, ale przyjmują to ze spokojną rezygnacją. Przecież jeszcze chwila i będzie plaża, piasek, woda, słońce. Kilka minut później jest trzask, dźwięk gniecionej blachy, pękających szyb.

Łukasz wyskoczył z auta, w szoku zaczął biegać po drodze, kompletnie nie czując, że ma poważne obrażenia wewnętrzne. Gdy Iza się ocknęła, usłyszała płacz Filipa. Z trudem podniosła głowę, mały siedział zapięty w foteliku. Cały i zdrowy, ale bardzo wystraszony. Boże, nic mu nie jest. Teraz tylko przesunąć głowę i zobaczyć drugie dziecko, przecież też całe i zdrowe. Na pewno. Bo przecież był zapięty. Z tamtej strony złowroga cisza. Nikodem się nie odzywa, wisi bezwładnie na pasie. Przełożonym pod rączką.

Możesz pomóc!
Nikodem bardzo chce wrócić do domu, uczyć się, znowu się uśmiechać. Domowa opieka nad nim będzie się wiązała z ogromnymi kosztami, tym bardziej że jedno z rodziców musi zrezygnować z pracy i stale przy nim czuwać. Chłopiec jest podopiecznym Opolskiego Stowarzyszenia Rehabilitacji Neurologicznej i Funkcjonalnej. Można go wes­przeć, wpłacając pieniądze na konto nr: 34 1680 1235 0000 3000 1461 2426 z dopiskiem „cel szczegółowy Nikodem Muc”. Można także przekazać 1 proc. podatku - nr KRS fundacji: 0000273196 z dopiskiem „Nikodem Muc”. Kod SWIFT dla przelewów zagranicznych: IVSE PL PP NIKODEM MUC

8 października w hali sportowej OSiR w Komprachcicach odbędzie się impreza dobroczynna pod hasłem „Gramy dla Nikodema”. Będą występy muzyczne, zumba, pokazy sportowe i licytacja pamiątek polskich gwiazd.

W zasadzie nikt nie wie, co się stało. Dlaczego auto, ciągnąc się na trzecim biegu w sznurze innych aut, nagle zjechało na przeciwległy pas ruchu. Żadnej brawury, wyprzedzania. Łukasz nie był zmęczony, nie chciał się nawet zmieniać za kierownicą, bo czuł się pełen energii po dłuższym postoju i kawie w Sopocie. Momentu wypadku nie pamięta. Lekarze podejrzewają, że chwilowo zasłabł. W badaniach, które wykonywali mu później w szpitalu, wyszły jakieś nieprawidłowości w poziomie cukru we krwi. Choć Mucowie posuwali się bardzo wolno, z naprzeciwka korka nie było. Auto, które prawidłowo jechało na drugim pasie, po prostu się w nich wbiło.

Ratujcie moje dziecko!

Nikodem się nie odzywa, nie reaguje na krzyk mamy, po chwili wiadomo, że nie oddycha. Szczęście w nieszczęściu, że dwa auta dalej jedzie lekarka. Szybko i fachowo podejmuje reanimację. Słychać dźwięk nadjeżdżających karetek, chwilę potem ląduje helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Łukasz dalej biega po drodze. Filip dalej płacze. Trwa walka o przywrócenie oddechu Nikodemowi. Iza traci przytomność.

- Rozwieźli nas po szpitalach. Mąż trafił do Wejherowa, gdzie przeszedł operację. Miał uszkodzone jelita, ostre zapalenie otrzewnej, płyn w płucach. Mnie zawieźli do Gdyni i także operowali, bo miałam połamane żebra i poprzeczne wyrostki szyjne oraz pęknięte jelito cienkie - opowiada Iza. - Nikodema przetransportowali do Copernicusa w Gdańsku. Filipkiem, który był tylko trochę poobijany i trafił na pediatrię w Gdyni-Redłowie na krótką obserwację, zajęły się babcie. Musiały dać mu poczucie bezpieczeństwa, bo był przerażony. Zresztą nadal jest. Ma trzy latka i taką traumę. Ciągle opowiada o wypadku. Moja siostra kursowała między szpitalami i zdawała nam relację. Wiedzieliśmy, że z Nikodemem jest bardzo źle. W szpitalu był znów reanimowany. Lekarze mówili: stłuczenie pnia mózgu, rdzeń kręgowy dosłownie zgilotynowany na II kręgu. A my się cieszyliśmy, że żyje, trzymaliśmy się tej myśli kurczowo, powtarzając, że na pewno będzie dobrze.

Wybitny specjalista neurochirurg z Centrum Zdrowia Dziecka, prof. Marcin Roszkowski, u którego konsultowali stan zdrowia Nikodema, bezradnie rozłożył ręce. Rdzeń przerwany, nic nie można zrobić, przecież się go nie zszyje. Nikodem jest tetraplegikiem, jest sparaliżowany od szyi w dół. Sam nie oddycha, nie mówi. Miał też nie słyszeć, nie widzieć. 22 sierpnia przetransportowywano go z OIOM-u w Gdańsku na OIOM w Opolu. Chwilę przed tym otworzył oczy.
Iza i Łukasz cały czas są przy szpitalnym łóżku Nikodema. Puszczają mu bajki na tablecie, muzykę na YouTubie, w tym jego ulubione „Majteczki w kropeczki”. Uczą się też wszystkiego, co na razie robią pielęgniarki: obsługi sprzętu, rurki tracheotomijnej, odsysania śliny, pielęgnacji unieruchomionego dziecka. Niedługo zabiorą go do domu. A tam też trzeba wszystko pozmieniać. Wyburzyć ścianę pokoju, by Nikoś nie miał poczucia zamknięcia w czterech ścianach. Jego świat i tak jest ograniczony tylko do łóżka, niech więc chociaż spogląda sobie na salon, krzątających się bliskich.

Gdy na noc rodzice wracają do domu ze szpitala, czujnie przeglądają każdy metr przestrzeni. Trzeba schować rower, hulajnogę. Wcisnąć gdzieś nad garażem, by go czasem Nikodem nie dostrzegł. Pilnować, by nie widział, jak bawi się nimi Filipek. Tak uwielbiał ruch, szaleństwo, aktywność. To będzie dla niego najtrudniejsze do przyjęcia.

Trzeba też zorganizować dalsze życie. Sprawić, by było znośne. Zawalczyć o respirator domowy, sprzęt, który pozwoli opuścić szpital. Kupić specjalistyczne łóżko - 5 tysięcy złotych, wygodny materac, który pozwoli uniknąć odleżyn - 10 tysięcy złotych. Specjalne podkłady i mnóstwo innego sprzętu, o którym Mucowie jeszcze tak naprawdę nie mają pojęcia. Wszystkiego się uczą. Chcą wiedzieć. Spotykają się z rodzinami tetraplegicznych dzieci. - Podpatrujemy, jak funkcjonują, o czym musimy pamiętać, na co zwrócić uwagę. Ale też jeździmy do nich, by zrozumieć, że można tak żyć. Że na takiej tragedii życie się nie kończy - mówi Iza. - Dlatego chcę, by jak najszybciej syn wrócił do nauki. By przychodziła do niego nauczycielka. On się tak cieszy, że zaczął się już rok szkolny.
Nikodem zdaje się akceptować obecną sytuację. Już się uśmiecha, stroi miny. Zazwyczaj ma dobry humor, ale czasem, gdy chce coś zrobić lub powiedzieć, a nie może, złości się. Zaciska usta, zgrzyta zębami. Obraża się i nie chce otworzyć buzi, nawet wtedy, gdy mama prosi, bo czas odessać ślinę. - Rozbrajam go wtedy, mówiąc, że i tak sobie poradzę i wsunę mu tę rurkę. Wypadły mu mleczaki i ma szparę między zębami - uśmiecha się słabo mama. - Wtedy widzę ten błysk w oczkach i nerwy puszczają. Musimy sobie jakoś radzić. Przecież nie będę przy nim płakać.

Rodzice nie przekazują Nikodemowi tego, co mówią im lekarze. Że może leżeć do końca życia, że będą oddychać za niego maszyny. Nie odbierają mu nadziei. Ani sobie. Przecież medycyna się rozwija, a i cuda się zdarzają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska