Cztery lata więzienia dla 41-letniego Janusza P. z Nysy za śmiertelne pobicie kolegi

fot. Sławomir Mielnik
fot. Sławomir Mielnik
Taki wyrok wydał dziś Sąd Okręgowy w Opolu. Adwokat oskarżonego zapowiedział apelację.

- Biegły jednoznacznie stwierdził, że ciosy, które zadał oskarżony były śmiertelne - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Robert Mietelski. - Kiedy przyjechało pogotowie, oskarżony wyszedł z mieszkania. Gdyby nie miał nic na sumieniu, zostałby tam, żeby wszystko wyjaśnić.

Dzisiejszy wyrok jest nieprawomocny. Adwokat oskarżonego już zapowiedział apelację. - Naszym zdaniem pochodzenie obrażeń głowy zmarłego nie zostało jednoznacznie wyjaśnione, a skoro tak, to nie można domniemywać, że są one dziełem oskarżonego - mówi mecenas Seweryn Plebanek.

Do tragedii doszło w nocy z 22 na 23 listopada 2007 roku w Nysie. Według prokuratury Janusz P. spotkał się ze swoim kolegą Józefem K. w mieszkaniu ich wspólnego znajomego Piotra W. Pili tam alkohol.

W trakcie libacji między Januszem P. a Józefem K. co chwilę dochodziło do kłótni. Piotr W. próbował ich godzić. Janusz P. dwukrotnie uderzył swojego kompana pięścią w głowę, powodując u niego m.in. krwotok z nosa.

Po jakimś czasie gospodarz położył się spać. Gdy wstał rano, Józef K. leżał na podłodze i nie dawał oznak życia, natomiast Janusz P. spał. Piotr W. od razu zadzwonił po pogotowie. Lekarz stwierdził zgon Józefa K.

Prokuratura o dokonanie tej zbrodni oskarżyła Janusza P. Ten jednak nie przyznał się do tego. Twierdzi, że gdy kładł się spać, ofiara wraz z Piotrem W. siedziała w pokoju, wyjaśnił również, że w przeszłości ci dwaj mężczyźni byli skonfliktowani.

Jednak biegli z Instytutu Badań DNA stwierdzili m.in., że krew ofiary znajdowała się na butach Janusza P. Oskarżonemu groziło do 12 lat więzienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska