Demotywatory w futbolu, czyli brudna gra bez piłki

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Żeby wygrać wojnę często trzeba posuwać się do nieczystych zagrań. Piłka nożna to w wyobrażeniu wielu kibiców jest właśnie wojna, a na niej zwykle cel uświęca środki.

W trwających właśnie we Francji mistrzostwach Europy jeszcze nie byliśmy świadkami skandalu podczas jakiegoś meczu. W przeszłości na wielkich imprezach jednak ich nie brakowało.

Źli chłopcy
Do historii przechodzą nie tylko świetni piłkarze, ale też właśnie skandaliści. Ilu kibiców pamiętałoby włoskiego obrońcę Marco Materazziego? Owszem całkiem niezły obrońca, ze swoją narodową drużyną zdobył mistrzostwo świata w Niemczech w 2006 roku. Pamiętamy go jednak z tego powodu, że tak skutecznie sprowokował lidera reprezentacji Francji - Zinedina Zidana w finale mundialu 10 lat temu, że ten wyleciał z boiska.

Dlaczego słynny „Zizou” potraktował Włocha „z byka” nigdy oficjalnie nie zostało ogłoszone. Podobno Materazzi w swoich słowach miał obrazić matkę Francuza.

Prowokacja to nieodłączny element piłki nożnej. Nie tylko futbol, ale też i inne dyscypliny rozgrywają się głównie „w głowach” sportowców. Przy takim poziomie wytrenowania czy wiedzy o rywalach, o sukcesie w dużej mierze decyduje motywacja czy odporność psychiczna. Piłka to wielkie pieniądze, a tymczasem o ich podziale czyli zwycięstwie lub porażce coraz częściej decydują detale.

Wyeliminowanie rywala na zasadzie prowokacji może być kluczem do zwycięstwa, tak jak wspomniane zachowanie Materazziego. Zidane dostał czerwoną kartkę w dogrywce w 110. min, a losy spotkania rozstrzygały się w rzutach karnych, gdzie mniejsza liczba zawodników nie ma już przecież znaczenia. Tylko, że Francuzi pozbawieni byli swojego lidera. Prowokacja Materazziego się udała. W szeregi „Trójkolorowych” został wprowadzony zamęt, byli rozbici.

Właśnie Włosi uważani są za największych prowokatorów w piłce. Nieżyjący już wspaniały skrzydłowy reprezentacji Polski Włodzimierz Smolarek wiele razy wspominał, że przeciwko Włochom zawsze gra się bardzo ciężko. Nie dość, że słyną ze swojego „catenaccio” czyli twardego stania w obronie, to jeszcze ich taktyczne faule mogą wyprowadzić z równowagi. Włoscy obrońcy faulowali, z uśmiechem przepraszali, ale w niewidoczny dla sędziów sposób: a to pociągnęli za włosy, a to ścisnęli za szyję, a to uszczypnęli. Nie dość więc, że byli to bardzo dobrzy piłkarze, to wyjątkowo przy tym uprzykrzali życie przeciwnikom.

Tym, że był prowokowany przez cały czas tłumaczył swoje zachowanie na mistrzostwach świata dwa lata temu w Brazylii znakomity urugwajski napastnik Luis Suarez. Otóż ugryzł on w pewnym momencie meczu z Włochami defensora rywali - Giorgio Chielliniego. Prowokacji pewnie nie brakowało, ale na niekorzyść Urugwajczyka przemawiał fakt, że to był już trzeci taki jego występek w karierze. W 2010 roku ugryzł swojego przeciwnika w meczu ligi holenderskiej, gdy grał w Ajaksie Amsterdam, a w 2013 roku w meczu ligi angielskiej, gdy był zawodnikiem Liverpoolu. Światowa federacja ukarała go bardzo surowo. Został zdyskwalifikowany na cztery miesiące i musiał zapłacić 100 tys. franków szwajcarskich kary.

Do historii przeszło też niechlubne zachowanie świetnego pomocnika reprezentacji Holandii - Franka Rijkaarda na mistrzostwach świata w 1990 roku. „Pomarańczowi” dwa lata wcześniej w Niemczech zachwycili w mistrzostwach Europy zdobywając tytuł, a w półfinale pokonali RFN.

Okazja do rewanżu nadarzyła się dwa lata później na mundialu we Włoszech. Holendrzy w grupie spisywali się słabo, a Niemcy bardzo dobrze. Doszło więc do spotkania tych dwóch drużyn już w 1/8 finału. W drużynie niemieckiej liderem był Lothar Mattheus, ale bardzo niebezpieczny był też napastnik Rudi Voeller. Trzeba więc go było powstrzymać. Rijkaard zrobił to w żenujący sposób. Opluł bowiem niemieckiego napastnika, doszło do przepychanek. Argentyński arbiter Juan Carlos Loustau obydwu piłkarzom pokazał czerwone karki, choć Niemiec na nią nie zasłużył. Kiedy obaj zawodnicy schodzili już do szatni, Rijkaard jeszcze raz opluł Voellera. Holender był świetnym piłkarzem, potem trenerem, ale wielu kibiców zapamiętało go nie przez pryzmat jego sukcesów, a haniebnego zachowania w tym spotkaniu.

Mistrz prowokacji
Za takiego uważany jest osiągający z klubami wielkie sukcesy portugalski trener Jose Mourinho. Uważany za bufona szkoleniowiec robi wszystko, żeby ściągnąć presję ze swojego zespołu, z piłkarzy, a przenieść ją na siebie. Na sobie skupia więc złość kibiców drużyny przeciwnej. Jego klasyczna zagrywka to ciągłe narzekanie na sędziów. W przypadku porażek jest gotowe wytłumaczenie.

Tych Mourinho ma jednak bardzo mało. Wielkie sukcesy osiągał z FC Porto, Chelsea Londyn, Interem Mediolan i Realem Madryt. Jego stały numer to drwiny z menadżera Arsenalu Londyn Arsene’a Wengera. Zresztą wielki „Mou” to również bardzo trudny „przeciwnik” dla dziennikarzy. On wręcz bawi się z nimi. Wiedząc jak jest popularny (wśród większości kibiców ta popularność związana jest z niechęcią czy nienawiścią do niego) może mówić w zasadzie co chce wiedząc, że to i tak znajdzie się na portalach, w gazetach, telewizji czy radiu. W ten sposób może prowadzić swoją grę cały czas uważając, że zwycięstwo to nie tylko 90 minut spędzonych przez jego piłkarzy na boisku i pokonanie rywali.

Przy obecnym poziomie techniki i wyczuleniu sędziów na brutalną grę i nieczyste zagrania o prowokacje coraz trudniej. Inaczej wygląda sytuacja w niższych ligach. Jednym z najlepszych piłkarzy w naszym regionie jest napastnik Ruchu Zdzieszowice Dawid Czapliński. Zawodnicy, trenerzy i kibice innych drużyn na Opolszczyźnie wiedzą jednak, że nie potrafi on często utrzymać nerwów na wodzy.

W czasie meczów dość regularnie jest więc prowokowany i faulowany. To jest sposób na jego powstrzymanie czy wyeliminowanie. Zresztą w najniższych ligach, gdzie poziom zawodników jest niski, bardzo częsta praktyka to wyeliminowanie wyróżniającego się zawodnika drużyny przeciwnej czy to poprzez faul czy przez prowokacje.

Można to też zrobić w nieszkodliwy sposób, wbijając tzw. szpilkę. Tak zrobił choćby trzy lata temu kapitan Odry Opole Tomasz Copik przed meczem z Odrą Wodzisław. Opolanie wówczas zmierzali po awans do 2 ligi, a w ekipie z Wodzisławia zdecydowanie wyróżniał się pomocnik Paweł Polak. Przed meczem Copik zwrócił się ze śmiechem do niego, żeby się specjalnie nie starał jeśli chce zagrać w 2 lidze, bo są plotki, że ma trafić do Opola. To nie była prawda, ale w zespole z Wodzisławia powstał lekki zamęt. Słyszeli to bowiem jego koledzy z drużyny i trener. Polak, który wówczas w zespole z Wodzisławia grał od „deski do deski” w każdym meczu w starciu z naszą Odrą został zdjęty z boiska w 62. min, a opolanie dość spokojnie wygrali 2-0.

Może być też podstęp
Brudna gra nie dotyczy tylko zachowań na boisku, ale też i poza nim. Kibice poznańskiego Lecha z rozrzewnieniem wspominają jak w październiku 1990 roku ich ulubieńcy pokonali na własnym stadionie w meczu drugiej rundy Pucharu Europy czyli poprzednika Ligi Mistrzów naszpikowany gwiazdami francuski Olympique Marsylia 3-2. Przed rewanżem wynik dla Francuzów nie był najgorszy, bo do awansu wystarczyłoby im zwycięstwo 1-0. Nic nie chcieli jednak zostawić przypadkowi, bo Lech miał naprawdę niezły zespół.

Wydarzenia sprzed meczu rewanżowego przeszły do historii. Lechici uważali, że zostali podtruci przez miejscowych kucharzy. Większość zawodników skarżyła się na kłopoty żołądkowe. Kilku piłkarzy nie było w stanie grać, a pozostali słaniali się na nogach. Stąd też porażka aż 1-6. Trzy bramki zespół z Wielkopolski stracił w samej końcówce, kiedy jego piłkarze gonili już resztkami sił i mieli wszystkiego dosyć. Gracze Lecha nie byli jedynymi, którzy skarżyli się na dziwne praktyki jakie odbywały się w Marsylii. Nic niezwykłego jest więc w tym, że reprezentacje narodowe czy kluby mają swoich kucharzy, a na mecze latają z zapasem wody i jedzenia.

„Orężem” mogą być też kibice, którzy potrafią urządzić „koci” koncert na gwizdy czy głośno zachowywać się w inny sposób pod hotelem rywali w noc poprzedzająca mecz.

Sposobów zdemotywowania przeciwników jest wiele. W pogoni za pieniędzmi czy sukcesami niestety wielu ludzi futbolu wychodzi z założenie, że wszystkie chwyty są dozwolone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska