Dla kogo darmowe obiady

Tak wynika ze wstępnych analiz, które przeprowadził Ośrodek Pomocy Społecznej wspólnie z dyrektorami szkół - mówi Adam Radom, sekretarz miasta Byczyna. - Jeszcze nie wiadomo, ile będzie w tej liczbie dzieci, które mogą skorzystać z darmowych obiadów. To ustalimy, kiedy spłyną wnioski od rodziców.
Ale już wiadomo, że taką pomocą gmina jest w stanie objąć ok. 350 uczniów. Na tyle wystarczy pieniędzy z budżetu oraz z dotacji, w tym z rządowego programu dożywiania uczniów.

- W ubiegłym roku z darmowych obiadów skorzystało 194 uczniów, choć potrzeby były znacznie większe - mówi sekretarz miasta. - Jednak przeszkodą była wówczas o wiele niższa dotacja z budżetu państwa. Teraz zaś jest tak, że dotacja z rządowego programu może być większa, na tych wyliczonych 800 uczniów, ale pod warunkiem, że gmina wniesie jedną trzecią kosztów. A na tyle nie wystarczy pieniędzy w budżecie. Efekt jest więc taki, że biedne gminy, mając zwykle więcej dzieci wymagających dożywiania, muszą wnieść o wiele większy udział, żeby tę jedną trzecią kosztów pokryć. A na to ich nie stać. Stąd już wiemy, że mogą być problemy z objęciem akcją wszystkich potrzebujących uczniów.
Do tego dochodzą jeszcze koszty związane z uruchomieniem punktów wydawania posiłków. Nie ma ich w podstawówkach w Kostowie, Roszkowicach, Dobiercicach i Biskupicach.

- Liczymy tu na dotację od wojewody, bo gmina na to pieniędzy nie ma - dodaje Adam Radom.
Dostarczaniem posiłków do szkół wiejskich zajmą się dwie działające już stołówki. Jedna w Byczynie, obsługująca na razie tamtejszą podstawówkę i gimnazjum, druga w Proślicach.
- Jednak niewykluczone, że będziemy musieli zaangażować do tego dodatkowo prywatną firmę - mówi sekretarz. - Mimo wszystko mam nadzieję, że po feriach będziemy w stanie przy współpracy OPS, szkół i rodziców uruchomić program dożywiania.