Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych

Agata Jop
Stanisław Konarski to człowiek z ułańską fantazją, społecznik, jakiego wiosce Kuniów mogłoby pozazdrościć Opole.
Stanisław Konarski to człowiek z ułańską fantazją, społecznik, jakiego wiosce Kuniów mogłoby pozazdrościć Opole.
Stanisław Konarski z Kuniowa mówi o sobie: - Jestem wariat. Bo kto inny zakładałby w wiosce klub narciarski i kino?

Złote Spinki 2007

Złote Spinki 2007

W sobotę, 17 lutego, nto nagrodzi najwybitniejszych Opolan Złotymi Spinkami. Nagrody przyznamy po raz dziesiąty, jak zwykle w pięciu kategoriach. Stanisław Konarski kandyduje w kategorii postawa społeczna.

Na co dzień pan Stanisław pracuje na kolei, jest maszynistą. Najlepsze pomysły przychodzą mu do głowy podczas postojów pociągu.
- Siedzę sobie wtedy i myślę, co by tu dobrego w Kuniowie zrobić - mówi były sołtys, obecnie radny Kluczborka, współzałożyciel Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Wsi Kuniów, społecznik, jakiego wiosce mogłoby pozazdrościć samo Opole.
Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Zaraził sąsiadów narciarstwem, założył Ski-Klub i gospodynie domowe z Kuniowa zaczęły szusować po stokach.
- Teraz na wyprawy w góry wynajmujemy autokar - mówi pan Stanisław.
- To bardzo zbliża ludzi - dodaje jego przyjaciel ze stowarzyszenia, Wojciech Fudali.

"Dziewczyny" z Kuniowa chodzą na aerobik i na basen (niektóre dopiero teraz nauczyły się pływać). Panowie zaangażowali się w odrestaurowanie zabytkowej kuźni i piekarni (są czynne, można je zwiedzać). Dzieci i młodzież mają luksusowe warunki w domu kultury. Powstał on w budynku szkoły i przedszkola. Ostatnio wyremontowano strych za pieniądze europejskie (są do wzięcia, trzeba tylko wiedzieć jak, a pan Staszek to wie) i gminnych, ale 40 tys. zł przekazał też sam Konarski, z diet radnego. Strych jest przepiękny, z trzecią już w Kuniowie dużą salą komputerową i z salą konferencyjną.
- Widzicie? Ze ścian wystają kabelki, będziemy mieli nagłośnienie i uruchomimy w Kuniowie multikino! - cieszy się pan Stanisław. - I jeszcze klub karaoke - na to też jest zapotrzebowanie.
- To wizjoner - mówi o panu Staszku Krystyna Polak, szefowa domu kultury. - Lider prawdziwy. Trzeba coś zrobić, to bierze łopatę i leci, a wszyscy lecą za nim.
Każda impreza we wsi ma cel charytatywny: jak nie na Caritas, to dla powodzian albo dla Pawełka, chłopca chorego na białaczkę. Pieniądze na leczenie były potrzebne od zaraz, więc pan Stanisław prywatnie wziął na ten cel 20 tys. kredytu. Dopiero potem zorganizował festyn. Ufał, że uzbiera taką kwotę. Zebrał dla Pawełka aż 30 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska