Dostałeś mailem tajemnicza fakturę? Lepiej jej nie otwieraj!

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
freeimages.com
Naciągacze, podając się za windykatorów, rozsyłają mailem wezwania do zapłaty. Kłopoty zaczynają się, gdy klient otworzy załącznik.

Pan Hubert spod Kluczborka prowadzi firmę. W ubiegłym tygodniu otworzył skrzynkę mailową i bardzo się zdziwił.

- Z maila wynikało, że mam do zapłaty jakąś fakturę. Zaskoczyło mnie to, ale w pierwszej chwili pomyślałem, że w natłoku spraw o czymś zapomniałem - relacjonuje opolanin.

Rzut oka do terminarza rozwiał wątpliwości, bo z zapisków wynikało, że pan Hubert z płatnościami jest na bieżąco. - Uznałem, że ten mail to robota jakiś naciągaczy, którzy na celownik wzięli sobie osoby prowadzące firmy. Ze mną źle trafili, bo od lat zaopatruję się u tych samym dostawców, więc nie ma możliwości, aby ktoś oddał sprawę do windykacji nie mówiąc nawet, że jakaś wpłata nie dotarła - mówi przedsiębiorca.

Wiadomość została napisana w taki sposób, że nie wiadomo nawet z jaką płatnością spóźnił się jej adresat. W mailu czytamy: „zgodnie z zaakceptowanymi przez Państwo warunkami umowy dotyczącej naszych usług zobowiązali się Państwo do opłacenia zamówionej usługi w terminie 7 dni od dnia zawarcia umowy” (pisownia oryginalna). Później jest jeszcze adnotacja, że wpłata do tej pory nie dotarła i że odbiorca ma 5 dni na zapłacenie 2 tys. złotych. Dla opornych jest też ostrzeżenie, iż „brak zapłaty (...) spowoduje konsekwencje prawne co wiąże się z dodatkowymi kosztami”. Pod wiadomością podpisał się „specjalistę ds. windykacji klienta biznesowego”.

- Napisali mi, że w załączniku jest zaległa faktura, dlatego próbowałem otworzyć ten załącznik, ale mi się to nie udało. Chciałem więc przesłać mail do syna, ale też bezskutecznie, dlatego tylko utwierdziłem się, że coś tu nie gra - wspomina.

Opolanin zaczął przeszukiwać internet i szybko się okazało, że nie on jeden dostał podejrzaną wiadomość. Użytkownik Mirki, który również bije się w pierś, że żadnych usług nie zamawiał, wspomina, że przy próbie otworzenia załącznika zaalarmował go antywirus. I to może być klucz do rozwiązania zagadki.

- Takich wiadomości pod żadnym pozorem nie należy otwierać, bo możemy aktywować w ten sposób złośliwe oprogramowanie - ostrzega Rafał Bobola, administrator IT. - Taki wirus jest w stanie na przykład śledzić nasze hasła do bankowości elektronicznej, a to może nas słono kosztować, bo osoby, które stoją za tym oprogramowaniem, zyskują na przykład odstęp do naszego konta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska