Drożdżówka z herbatą nie wystarczy

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Barbara Nowicka jest studentką, a w wolnych chwilach pomaga bezdomnym. Od kilku dni przygotowuje dla nich plakaty z informacjami, gdzie w mieście można się najeść, wyspać, wykąpać.
Barbara Nowicka jest studentką, a w wolnych chwilach pomaga bezdomnym. Od kilku dni przygotowuje dla nich plakaty z informacjami, gdzie w mieście można się najeść, wyspać, wykąpać.
Kilkuset bezdomnych tuła się zimą po opolskich dworcach, klatkach schodowych i bunkrach. W tym roku zamarzło już pięciu opolan. Gdy przyjdą mrozy, ofiar może być więcej.

Tak jak Holandia słynie z tulipanów, tak Polska słynie z bezdomnych, którzy zamarzają w czasie zimy - mówił ksiądz Arnold Drechsler, dyrektor opolskiej stacji Caritas.
Ksiądz, podobnie jak w ubiegłym roku, chce uruchomić na opolskim dworcu PKP stację socjalną, gdzie bezdomni będą mogli coś zjeść, napić się gorącej herbaty.

- Ubiegłej zimy przewinęło się przez Opole - około 300 bezdomnych - mówi dyrektor opolskiego Caritasu. - Niespełna stu z nich pochodziło z Opolszczyzny, reszta to koczownicy - mieliśmy gości z Sopotu, Piły, a nawet zza wschodniej granicy. Do naszej stacji przy kościele Piotra i Pawła przyszedł kiedyś bezdomny, którego w pierwszym momencie uznaliśmy za Araba. Dopiero jak się u nas wykąpał, po raz pierwszy od wielu lat, dostrzegliśmy, że to człowiek białej rasy...

Wczoraj w opolskim urzędzie wojewódzkim radzono, jak doraźnie pomóc tym bezdomnym, których życie może być zagrożone na wypadek mroźnej zimy.
- Nie wystarczy dać tym ludziom drożdżówkę z gorącą herbatą - mówi Magdalena Kasprzyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Podstawowym problemem Opolszczyzny jest brak doraźnych noclegowni, które działałyby tylko w okresie mrozów. Bezdomny mógłby tam bezpiecznie się wyspać, a rano jechać dalej w Polskę.
W ubiegłym roku bezdomni wprost z ulicy kierowani byli do dwóch opolskich noclegowni: "Szansa" i "Gawra". W tych placówkach przez cały rok mieszkają bezdomni, którzy chcą się usamodzielnić, często są to rodziny z małymi dziećmi.
- Obecność pijaków z dworca, których zwozi się do nas w czasie mrozów, działała na naszych podopiecznych demoralizująco - mówi Andrzej Juszczak, kierownik placówki. - Dzieci za każdym razem mają pośmiewisko, jak ci wstawieni panowie przewracają się na korytarzu. Uważam, że kierowanie do nas ludzi, którzy nie chcą się leczyć, jest szkodliwe dla naszych podopiecznych.

TUTAJ POMOGĄ
Bezdomni mogą już dziś (od 9.30 do 11.00) zjeść śniadanie w opolskim barze "Ikar". Od 11 do 13.00 wydają tam gorące posiłki. Cały dzień można też pytać w "Ikarze" o używaną odzież.
Wprawdzie w Opolu nie ma łaźni miejskiej, jednak stacja Caritas koło kościoła św. Piotra i Pawła udostępnia bezdomnym łazienkę z prysznicami - od poniedziałku do piątku, w godzinach od 12.00 do 14.00.

Wojewoda Leszek Pogan pytał wczoraj przedstawicieli wojska, czy jest możliwe przekazanie na okres mrozów opolskim bezdomnym jednego z budynków po likwidowanej jednostce wojskowej na ul. Prószkowskiej.
- Można by taki budynek odgrodzić od reszty, poprosić policję o ochronę - proponował wojewoda.
Koncepcja jednak szybko upadła, głównie ze względu na skomplikowaną sytuację prawną (trzeba by wystąpić o zgodę do ministra obrony narodowej, a na to nie ma już czasu). Stanęło na tym, że miasto Opole udostępni na zimę dwa mieszkania w pobliżu dworca PKP (ul. Armii Krajowej), w których bezdomni będą się mogli przespać w mroźną noc.
- Jutro przedstawiciele PCK obejrzą te lokale, czy da się je szybko i niedrogo wyremontować - mówi Przemysław Nijakowski, rzecznik wojewody.
Ryszard Gudz, 43-letni opolski bezdomny, żyje tylko dzięki temu, że w odpowiednim momencie otrzymał pomoc. Dziś mieszka bezpiecznie w ośrodku "Gawra", jednak wcześniej dwie zimy spędził na opolskim dworcu, błąkał się po klatkach schodowych. Kilka razy mało nie zamarznął.
- Przeziębiłem krew, miałem krwiaki i ropne wrzody na całym ciele - wspomina. - W końcu, już ciężko chorego, przywieźli mnie do "Gawry". Tutaj mnie podkarmili, wyleczyli, już drugi rok nie piję. Teraz staram się w urzędzie miasta o lokal socjalny, chcę iść na swoje, zacząć normalnie żyć.
Gudz jest bezdomnym, choć jeszcze w latach 80. był szanowanym, dobrze zarabiającym pracownikiem opolskiego Remaku. Potem rozpił się, stracił pracę, aż żona wyrzuciła go domu. Wstydził się pójść do noclegowni, więc spał gdzie popadło.

- Wielu bezdomnych tuła się po klatkach schodowych, bo nie wiedzą, gdzie mogą otrzymać skuteczną pomoc - mówi Barbara Nowicka, opolska studentka, która w czasie wolnym pomaga bezdomnym. Od kilku dni przygotowuje dla nich plakaty z użytecznymi informacjami: gdzie w mieście można się najeść, przespać, wykąpać.
- Porozklejam je na dworcach i w okolicach tanich barów - mówi. - Chodzi o to, aby bezdomni, którzy nie znają Opola, w razie nagłych mrozów wiedzieli, jak sobie poradzić.
Ksiądz Arnold Drechsler uważa, że na zgubę bezdomnych działają często bezsensowne przepisy i brak zrozumienia ze strony wielu instytucji.
- Dla schroniska w Bielicach załatwiliśmy za 15 tysięcy marek kompletne wyposażenie piekarni - mówi. - Bezdomni mogliby tam pracować, sami sobie piec bułki. Ale sanepid nie zgadza się na uruchomienie wewnętrznej produkcji, niebawem ta maszyna zardzewieje. Inny przykład: bezdomni, którzy śpią na dworcu, mogą to robić na siedząco, ale jak już opadną na bok, to sokiści ich z dworca wyganiają. Przecież to nie ma sensu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska