Ekshumacja zapomnianej mogiły w Szybowicach

Rosjan w mogile nikt się nie spodziewał, bowiem w latach 50. władze radzieckie przeniosły swoich poległych na zorganizowane cmentarze.

- Poszukiwaliśmy tego grobu od 10 lat - mówi Andrzej Latusek, który prowadzi ekshumacje na zlecenie Niemieckiego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi w Kassel. - Pierwsza informacja, że w Szybowicach znajduje się wojenny grób, trafiła do związku w Kassel od córki jednego z poległych. Był on łowczym w dobrach hrabiów Pless w Pszczynie. W Szybowicach dowodził plutonem snajperów, zabezpieczających odwrót niemieckich oddziałów. Zginęło wtedy jedenastu snajperów. Ich koledzy zebrali ich w nocy z pola walki i pochowali. Jeden z ocalonych po wojnie napisał do żony dowódcy list, w którym opisał, jak zginęli i gdzie ich pochowano. Córka łowczego mieszka w Austrii i chce w czerwcu przyjechać do Szybowic.

Przez 70 lat po wojnie grób został opuszczony i zapomniany. Udało się go zlokalizować na łące dzięki relacjom miejscowych. Zachowały się też specyficzne kwiaty. W zbiorowym grobie zakopano wymieszane szczątki poległych, włożone do drewnianych skrzyń. Prawdopodobnie ci żołnierze zginęli w marcu 1945 roku od ostrzału artyleryjskiego. Kilka miesięcy później nowi mieszkańcy wsi zebrali zwłoki i zakopali.

Na miejscu znaleziono też kilkanaście nieśmiertelników, w tym nie przełamane, co oznacza, że nie chowali ich wojskowi. Ciekawostką jest moneta - dwa grosze polskie z 1939 roku, z czasów wojny wrześniowej.

Obok grobu niemieckich żołnierzy osobno znajdowały się trzy pochówki żołnierzy radzieckich. Poszukiwacze zidentyfikowali resztki radzieckich mundurów, kompasu z zachowanymi napisami w języku rosyjskim.

- Te szczątki będą przekazane stronie rosyjskiej - mówi Andrzej Latusek. - Szczątki żołnierzy niemieckich trafią na cmentarz wojenny w Nadolicach koło Wrocławia.