Felieton: Ludzki nadbagaż

Lina Szejner
Warto się pozbyć nie tylko zbędnych przedmiotów, ale też fałszywych przyjaciół.

Jechaliśmy z rodziną na wczasy pod namiot. Do malucha, prócz nas, musiały się zmieścić garnki, pościel, koce, namiot i turystyczna kuchenka. Jakoś upchnęliśmy to wszystko i podczas miesięcznego pobytu w górach niczego nam nie brakowało. Pomyślałam wtedy, że mam obok siebie to, co tak naprawdę jest człowiekowi niezbędne do życia.

W domu pozostało jednak jeszcze wiele przedmiotów. Jak je nazwać? Najlepiej pasuje określenie: nadbagaż. Jego część nigdy i do niczego nam się nie przyda, więc może by się tak go pozbyć?

Nasze zachowanie wiosną trochę mi przypomina okolice Nowego Roku. Wtedy i teraz chce nam się zacząć coś od nowa, coś zmienić, podjąć jakieś wyzwania... Przy okazji przedświątecznych porządków okazuje się, ile mamy tego przedmiotowego nadbagażu, który według feng shui, starochińskiej sztuki życia i urządzania wnętrz, ogromnie to życie utrudnia.

Część przedmiotów nie nadaje się do użytku - wyszła z mody, popsuła się, zagraca mieszkanie i stwarza pozorne wrażenie dostatku. Jeśli jednak zdobędziemy się na to, by się pozbyć zbędnego balastu, znawcy feng shui obiecują w zamian wewnętrzny spokój, przestrzeń do oddychania i harmonijne połączenie ducha i materii.

Więc może by zrobić jeszcze jeden krok i pozbyć się fałszywych przyjaciół, czy raczej znajomych, którzy przyjaciółmi nie są. Mamy ich telefony w swojej komórce i wyszukiwanie tego właściwego numeru sprawia nam trudność. Więc może część ich należałoby wykasować?
Podobno najłatwiej dokonać takiego wyboru wtedy, kiedy spotka nas jakiś dramat, kiedy rozpaczliwie potrzebujemy pomocy, wsparcia, dobrego słowa, podtrzymującego na duchu pytania: czy mogę coś dla ciebie zrobić? Jeśli niektóre z tych numerów wtedy nie zadzwonią, nie warto ich nadal pamiętać.

Ludzie tłumaczą, że nie odezwali się zaraz po tragedii, bo nie wiedzieli, czy sobie życzymy rozmowy z nimi, nie wiedzieli co powiedzieć, jak powiedzieć, żeby się nie narazić na zbytni chłód, odmowę rozmowy, nie być posądzonymi o wścibstwo. W istocie milczeli, bo nie chceli być zakłopotani.

W notesie są też imiona osób, z którymi dawno się nie widzieliśmy, bo ile razy pragnęliśmy się z nimi umówić, nie miały czasu. Gabriel Garcia Marquez (ten od "Miłości w czasach zarazy") powiedział: "Nie czekaj na kogoś, kto nie ma czasu, by go z tobą spędzić".

Wykasuj też z notesu imiona przyjaciółek, które bez pardonu zajmują ci godziny wtedy, kiedy to im coś złego się dzieje, ale nie są w stanie wysłuchać twoich zwierzeń, a jeśli już, to na każde zdanie o twoich pociągnięciach mówią: ja bym tak nie mogła, ja bym tak nie zrobiła...

Niech przez nieuwagę nie stracą ci się jednak numery przyjaciół, z którymi kiedy się spotkasz choćby raz na kilka lat, rozmawiasz tak, jakbyście się widzieli wczoraj. Nadmierny porządek może bowiem przynieść nie tylko większą przestrzeń do oddychania, ale i przygnębiającą pustkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska