Gabinet Schetyny ciężko pracuje, rząd PiS krytykuje, program buduje. Efektów nie ma

Włodzimierz Knap
Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna Karolina Misztal
Polityka. Platforma Obywatelska ma gabinet cieni, który co tydzień zbiera się na posiedzeniach. Owoce jego pracy są jednak bardzo mało znane.

PO ma gabinet cieni, o czym może nie wszyscy wiedzą, choć istnieje od niemal roku. Miał też poprzednika w latach 2006-2007. Wtedy na jego rzecz aktywnie pracowali dwaj krakusi: Jan Rokita i Jarosław Gowin.

Analitycy sceny politycznej przyznają, że obecny gabinet cieni PO dotychczas nie zapisał się dokonaniami w ich pamięci. O jego funkcjonowaniu niewiele mają do powiedzenia nawet niektórzy ważni posłowie PO. Marcin Kierwiński, członek jej zarządu i szef warszawskich struktur, zapytany w mediach o to, kto stoi na czele resortu infrastruktury w gabinecie cieni PO, nie wiedział (są to: Sławomir Neumann i Cezary Grabarczyk)

50 plus Schetyna

W gabinecie cieni PO zasiada 51 osób. Troje z nich tworzy kierownictwo: Grzegorz Schetyna, jako premier in spe, a raczej “przy nadziei”. Ewa Kopacz i Tomasz Siemoniak są jego zastępcami. 48 jest ministrów i wiceministrów. Stoją na czele 24 gabinetów. W zdecydowanej większości są to parlamentarzyści PO, choć Schetyna zapowiadał, że pojawią się w nim niezależni fachowcy, przedstawiciele innych partii opozycyjnych i organizacji pozarządowych.

Najpierw był Rokita

Na powołanie gabinetu cieni PO zdecydowała się po raz drugi. W 2006 r. na jego czele stanął Jan Rokita. - O obecnym gabinecie nic nie wiem - przyznaje Rokita. - Mam wrażenie, że jego istnienie miało mieć walor propagandowy, czyli ogłoszenie powstania było ważniejsze niż późniejsza działalność.

Popularności gabinetowi Rokity przysporzył ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz, który określił go mianem „gabinetu cieniasów”. Ale w 2007 r. Rokita z Gowinem i prof. Pawłem Śpiewakiem przedstawili raport z prac gabinetu. Liczył 339 stron. Wskazywał, jak naprawić państwo. Ówcześni liderzy PO nawet go nie przeczytali, co przyznali.

Zapracowany gabinet

- Robimy bardzo dużo i są to merytoryczne działania - zapewnia Dorota Niedziela, małopolska posłanka PO, szefowa gabinetu rolnictwa i rozwoju wsi. - Niestety, media w niewielkim stopniu są zainteresowane przekazywaniem naszych ocen i propozycji, np. w kwestii afrykańskiego pomoru świń. Sprawa jest ważna, ale nie budzi zainteresowania. Z wielką uwagą natomiast pracom naszego gabinetu przygląda się PiS. Wielokrotnie potem widzimy, że nasze uwagi PiS przedstawia jako swoje.

Jerzy Fedorowicz, senator PO, wiceminister kultury w gabinecie cieni, mówi bez ogródek: -PiS kradnie nam pomysły i przedstawia jako własne, np. 500+ dla emerytów czy zawarte w projekcie ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce. Dlatego musimy powstrzymywać się przed ujawnianiem niektórych rozwiązań. Robimy to też z tego powodu, że po stronie opozycyjnej nie jesteśmy sami.

Piotr Trudnowski, redaktor naczelny portalu Jagiellon-ski24.pl przyznaje, że z procederem podkradania rozwiązań przez partie mamy do czynienia. Zauważa jednak: - Kradzież trzeba piętnować, ale jeśli ktoś do polityki idzie po to, by działać na rzecz dobra wspólnego, to powinien się cieszyć, że jego pomysły są realizowane, nawet jeśli boli fakt, iż zostały mu ukradzione i realizowane są przez konkurencyjną opcję.

Jak pracuje?

- Gabinet cieni spotyka się co tydzień, zwykle we wtorki lub środy. Jego rolą jest wypracowywanie stanowisk i wyznaczanie kierunków działania partii - informuje nas Bartosz Arłukowicz, poseł PO, jego rzecznik.

Obecność na posiedzeniach gabinetu cieni jest obowiązkowa ze strony tzw. ministra lub wiceministra. - I frekwencja jest zawsze niemal 100-procentowa - mówi Dorota Niedziela. Twierdzi, że na posiedzeniach gabinet Schetyny recenzuje te kwestie, którymi równolegle zajmuje się rząd PiS podczas swoich posiedzeń. - Moim zadaniem, jako szefowej gabinetu rolnictwa, jest opiniowanie pomysłów resortu rolnictwa (kierowanego przez Krzysztofa Jurgiela), wskazywanie błędów i pokazywanie dobrych rozwiązań, które powinny wejść w życie.

Jerzy Fedorowicz zajmuje się tym samym , ale wobec działań ministra kultury: - Muszę przyznać, że jego szef, czyli Piotr Gliński, i związani z nim ludzie, np. wiceminister Jarosław Sellin, nie utrudniają mi zadania, bo popełniają masę błędów. W dużej mierze wynika to z tego, iż nie rozumieją kultury i faktu, że aby ją uprawiać, trzeba dać innym wolność i samemu być wolnym. Fedorowicz przyznaje jednak, że działania gabinetu cieni są wyborcom nieznane: - Zapewne niemało w tym naszej winy.

Tak, tylko inaczej

- Gabinet cieni, jako instytucja, ma sens - przekonuje Rokita. - Oczywiście, nie w takiej postaci, w jakiej funkcjonuje.

Zachęca, by w ramach gabinetów cieni prowadzone były studia nad poszczególnymi dziedzinami, by politycy, którzy aspirują do sprawowania władzy w kraju, byli lepiej przygotowani. Podobnie sens gabinetów widzi Trudnowski. Narzeka, że w Polsce ze świecą szukać polityków, którzy przez lata przygotowaliby się do objęcia konkretnego resortu. Wskazuje na przykład gabinetu cieni Rokity. Zasiadało w nim 21 osób, a po dojściu do władzy PO, z tej grupy tylko Mirosław Drzewiecki i Ewa Kopacz objęli resorty, na czele których stali w gabinecie cieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gabinet Schetyny ciężko pracuje, rząd PiS krytykuje, program buduje. Efektów nie ma - Dziennik Polski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska