Gmina Grodków. Mieszkańcy oglądali farmę wiatrową koło Wolina

Jarosław Staśkiewicz [email protected] 77 44 43 425
Mieszkańcy trzech wsi oglądali turbiny nad morzem. Za kilka lat podobna farma ma powstać wokół Wierzbnika. (UM Grodków)
Mieszkańcy trzech wsi oglądali turbiny nad morzem. Za kilka lat podobna farma ma powstać wokół Wierzbnika. (UM Grodków)
Wyjazd pod Wolin niewiele zmienił: przeciwnicy i zwolennicy wiatraków zostali przy swoim zdaniu.

Tydzień tilkudziesięciu mieszkańców Kolnicy, Przylesia Dolnego i Wierzbnika pojechało obejrzeć farmemu kę wiatrową koło Wolina. Wycieczkę zafundowała im firma EPA Wind, która stara się o zgodę na budowę elektrowni wiatrowych wokół tych trzech wsi.

Zobacz: Baborów. Będą wiatraki

- Rozmawialiśmy z mieszkańcami gminy Wolin, którzy wiatraki mają już z osiem lat - mówi Przemysław Kaletnik z Wierzbnika, jeden z uczestników wyjazdu. - Część mówiła o nich pozytywnie, część negatywnie. Ludzie narzekali trochę na migoczące cienie o różnych porach dnia, mówili też, że kiedy wieje od strony wiatraków, to, szczególnie w nocy, trochę je słychać.

Kaletnik zwrócił też uwagę, że grodkowska wycieczka zwiedzała np. wieś, z której turbin praktycznie nie widać, bo znajdują się kilometr od zabudowań i są osłonięte przez wzgórze.

Zobacz: Krępna. Belgowie chcą stawiać farmę wiatrową

- Inna rzecz, która zastanawiała, to wygląd tych wsi. Autobus ledwo mieścił się na wąskiej drodze dojazdowej, a w samej miejscowości asfaltu już nie było. Nie bardzo widać, żeby mieszkańcy mieli jakieś korzyści z tej farmy - mówi pan Przemek.

Inne wrażenia z wyprawy do Wolina ma Tomasz Róża z Kolnicy.

- Nie słyszałem od miejscowych negatywnych opinii, a wiatraki stały od tych wsi po 700-800 metrów, czyli w takiej odległości, w jakiej najbliższe mają stać od naszych domów - mówi pan Tomasz. - Widziałem za to, że rolnicy zyskali utwardzone drogi transportu rolnego, bo firma musiała pobudować dojazdy do turbin. Wydaje mi się jednak, że kto był od początku przeciwny, to pozostanie przy swoim zdaniu i ten wyjazd niewiele zmienił.

Róża przypomina, że decyzja i tak należy do burmistrza: - Od tego go mamy, żeby podejmował najtrudniejsze decyzje - jakie by one nie były.

Na razie Marek Antoniewicz zwleka z wydaniem decyzji środowiskowej w tej sprawie.

- Nie ma co się śpieszyć, trzeba do tego podejść spokojnie - mówi burmistrz. - W przyszłym tygodniu chcę się spotkać z trzema radami sołeckimi, a potem jeszcze raz z przedstawicielami firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska