Grzegorz Balawajder: Platforma walczy z SLD o wyborców

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
Politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
- Platforma woli koalicję z PSL, bo ludowcy załatwiają interesy po cichu - mówi dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.

Tuż przed konwencją SLD Platforma przejęła pięć osób z tego ugrupowania na swoje listy wyborcze. Po co PO taki efektowny sztych?
- Wynika on z tego, że głównym rywalem PO w wyborach wcale nie jest PiS. O tego samego wyborcę Platforma będzie walczyć nie z PiS-em - jego elektoratu praktycznie nie da się przejąć - ale właśnie z SLD. Jednocześnie Grzegorz Napieralski, lider lewicy, prowadzi specyficzną politykę tworzenia list wyborczych. Nawet tak wyrazistej postaci jak Ryszard Kalisz niełatwo było znaleźć dobre miejsce. Część działaczy wie, że u Grzegorza Napieralskiego się na listach nie zmieści. Oni są dla PO cennym nabytkiem.

- A jednocześnie Platfor-ma osłabia lewicę, by nie musieć tworzyć z nią koalicji?
- I dlatego Donald Tusk demonstruje, że jego partia jest centrowa, a nawet gotowa jest przesunąć się lekko ku lewej stronie sceny politycznej. To otwarcie w kierunku lewicowo-liberalnym ma pomóc pozyskać młodych wyborców, którzy w poprzednich wyborach jeszcze nie głosowali. Nadto politycy PO zdają sobie sprawę, że sami rządzić nie będą. Wolą współpracować w koalicji z bardziej przewidywalnym i rozgrywającym swe interesy po cichu PSL-em. W koalicji z SLD Platforma byłaby wciąż zakładnikiem straszonym, że partner w każdej chwili z niej wyjdzie.

- Tymczasem Grzegorz Napieralski mówi, że emerytury powinny wzrosnąć do poziomu unijnego.
- To jest populizm, który ma lewicy przydać głosów. SLD nie może odzyskać władzy od 2005 roku. Więc wynik najbliższych wyborów jest dla tej formacji ważny, by liczyć się jako ewentualny koalicjant albo PO, albo PiS. Jak znów lewica przegra, doły partyjne będą się buntować i Napieralskiego też rozliczą. A to nie będą dla SLD łatwe wybory. Elektorat socjalny trzeba wydrzeć PiS-owi, a ten elektorat jest często konserwatywny.

- PO odsysa polityków na swoje listy z lewa i z prawa. Ale Grzegorz Schetyna przyznaje, że jak patrzy na różnicę w sondażach między PiS-em i PO, odczuwa niepokój.
- I ma powody. PO w sondażach prowadzi wyraźnie, ale wynik wyborczy może być jeszcze różny. Z sondaży wynika, że aż 27-28 proc. wyborców stanowią niezdecydowani. Można się więc spodziewać spadku frekwencji, a to oznacza stratę PO. Nadto sondaże PO są raczej przeszacowane, PiS - wprost przeciwnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska