Historia trudna i nierozliczona

Redakcja
Rozmowa. Prof. Edmund Nowak, autor wydanej przez UO książki "Rozrachunki z przeszłością. Śledztwa i procesy oraz inne następstwa funkcjonowania powojennych obozów na Górnym Śląsku".

- W swej książce zajmuje się pan jednym z najbardziej mrocznych, wstydliwie przemilczanym w czasach PRL-u, rozdziałem powojennej historii Polski.
- To zwieńczenie moich 20-letnich badań nad historią powojennych obozów odosobnienia na Śląsku. Opisuję w niej nieznane szerszej opinii publicznej śledztwa i procesy dotyczące zbrodni popełnionych w najbardziej represyjnych obozach w Łambinowicach, Mysłowicach, Świętochłowicach - Zgodzie, Jaworznie i Siemianowicach Śląskich. Mało kto wie, że toczyły się one przez wiele lat zarówno w Polsce, jak i Niemczech. Z kilkunastu śledztw w Polsce tylko dwa zakończyły się wniesieniem aktów oskarżenia, 1958 i w 2000 roku przeciwko Czesławowi Gęborskiemu, komendantowi obozu w Łambi-nowicach. W pierwszym przypadku został uniewinniony, drugie postępowanie umorzono z powodu jego śmierci w 2006 roku. W RFN dwa procesy zakończyły się wyrokami skazującymi dla dwóch obywateli niemieckich - lekarza i starszego izby, którzy znęcali się nad współwięźniami.

- Jakie wysnuwa pan z tego wnioski?
- Mało optymistyczne. Nasz system prawny okazał się ułomny a wymiar sprawiedliwości w dużej mierze niewydolny. Nie udało się osądzić popełnionych w tych obozach przestępstw, w tym najcięższych zbrodni ludobójstwa. Czas płynął, a świadkowie tragicznych wydarzeń, starzy już przecież ludzie, umierali, tracili pamięć, nie byli zdolni do dostarczenia prokuratorom i sędziom niezbitych dowodów winy przestępców. I nie wynikało to ze złej woli albo braku profesjonalizmu prokuratorów czy sędziów, ale z obowiązujących w Polsce przepisów i procedur.

- Nasz rozrachunek z przeszłością w odniesieniu do bolesnych wydarzeń na Górnym Śląsku nie wypada więc najlepiej.
- Rozrachunki nie do końca zostały przeprowadzone i nie wszystkich satysfakcjonują. Ofiary obozów, ich bliscy, nie doczekali się sprawiedliwości, ukarania winnych. Ale, między innymi dzięki nagłaśnianemu przez media procesowi Czesława Gęborskiego, do świadomości społecznej przebiły się wreszcie represje, jakim poddawani byli po wojnie Ślązacy, deportacje, zabójstwa. Powstały upamiętnienia, zbudowano cmentarz ofiar w Łambi-nowicach. A przecież polska opinia publiczna nie od razu i nie bez oporów oswoiła się z prawdą o wydarzeniach w tych obozach. Polacy przez swe doświadczenia historyczne, w tym II wojny światowej, przywykli do roli ofiar zbrodni a nie sprawców. Informacje o tym, że po wojnie również oni nie byli bez winy, dopuszczali się przestępstw wobec niemieckiej ludności cywilnej na Śląsku, długo wywoływały szok i naturalny sprzeciw. Zmieniło się wiele. Dziś już spokojniej, choć nie bez emocji, dyskutujemy o Tragedii Górnośląskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska