II liga. Calisia Kalisz - MKS Kluczbork 0-2

Oliwer Kubus/archiwum
Wojciech Bzdęga zdobył w Kaliszu swoją pierwszą bramkę w sezonie.
Wojciech Bzdęga zdobył w Kaliszu swoją pierwszą bramkę w sezonie. Oliwer Kubus/archiwum
To trzecia z rzędu wygrana naszego zespołu w meczu wyjazdowym.

Doskonale radzi sobie w roli gości w tym sezonie MKS. Mecz w Kaliszu był szóstym z rzędu, w którym podopieczni Andrzeja Konwińskiego nie przegrali. Tylko w pierwszym spotkaniu w Wałbrzychu musieli uznać wyższość tamtejszego Górnika przegrywając 1-2.

Trener Konwińśki przed sobotnim spotkaniem zapowiadał dwie zmiany w podstawowym składzie w porównaniu z ostatnim przegranym 0-1 meczu z MKS-em Oława u siebie. Pewne było, że do składu wróci pauzujący wówczas za kartki Adam Deja. Drugim nowym zawodnikiem w pierwszej jedenastce był Michał Sudoł.

- Calisia jest szczegonie groźna przy stałych framentach gry, więc wprowadzając Michała do składu na lewą obronę liczyłem na jego słuszny wzrost i dobrą grę głową - tłumaczył kluczborski szkoleniowiec.

To posunięcie było trafione, bo rzeczywiście gospodarze największe zagrożenie stwarzali właśnie po stałych fragmentach gry. Zawodnicy MKS-u dobrze sobie jednak radzili z próbami dośrodkowań i dalekimi wrzutami z autu rywali. Piłkarsko nasi piłkarze byli znacznie lepsi, kontrolowali przebieg gry i powinni odnieść wyższe zwycięstwo. Przypieczętowali je zdobywając drugą bramkę w ostatniej minucie. Wówczas po sprawnie wyprowadzonej kontrze gola strzałem z ośmiu metrów zdobył Tomasz Swędrowski, dla którego była to pierwsza bramka w sezonie.

Swojego pierwszego gola zdobył też Wojciech Bzdęga, który z lewej obrony gdzie zwykle grał został przesunięty na lewą stronę pomocy. Trafił on do siatki w 27. min po strzale głową, a dośrodkował z rzutu wolnego Deja.

W pierwszej połowie goście kilka razy wyprowadzali groźne akcje, ale brakowało precyzji przy ich wykańczaniu.
- Warunki do gry były fatalne - tłumaczył kierownik kluczborskiej drużyny Grzegorz Skóra. - Murawa była zaśnieżona, a śnieg zresztą padał cały czas. Do tych warunków przystosowaliśmy się znacznie lepiej. Nasza gra mogła się podobać, gdyby właśnie nie ten brak precyzji przy wykańczaniu akcji. Brakowało bowiem ostatniego dokładnego podania.

W drugiej odsłonie kluczborczanie prowadząc organizowali groźne kontry. Na bramkę gospodarzy strzelali: Deja (dwa razy) i Bzdęga. Dopiero na koniec meczu udało się zdobyć drugiego gola.

MKS w tabeli zbliżył się do zespołów z czołówki. Do premiowanej awansem 2. pozycji traci tylko pięć punktów. Kto mógł się tego spodziewać po pięciu kolejkach, kiedy to nasz zespół miał na koncie tylko punkt?
- Jeszcze są trzy mecze do końca rundy - zaznacza trener Konwiński. - Jeszcze jest sporo punktów do zdobycia. Więc spokojnie. Oceniajmy zespół na koniec rundy jesiennej.
Protokół
Calisia Kalisz - MKS Kluczbork 0-2 (0-1)
0-1 Bzdęga - 27., 0-2 Swędrowski - 90.
Calisia: Melon - Fechner, Wandzel, Paczkowski, Wiącek - Józefiak (39. Drężewski), Obem (90. Wróbel), Klofik, Kowal, Mokwa - Szepeta (63. Ciesielski). Trener Sławomir Majak.
MKS: Abramowicz - Orłowicz, Ganowicz, Gierak, Sudoł - Hober (90. Culic), Niziołek, Swędrowski, Deja, Bzdęga - Kojder (75. Burski). Trener Andrzej Konwiński.
Sędziował Przemysław Bzowski (Gdańsk). Żółte kartki: Wiącek, Mokwa - Deja. Widzów 150.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska