Pierwsze minuty należały do gości, ale Orlik szybko opanował sytuację na boisku i w 26. minucie prowadził już 16:11.
Z drugiej linii świetnie rzucał Konrad Betka, swoje okazje doskonale wykorzystywał też kołowy Waldemar Stanoszek, rzuty karne bezbłędnie egzekwował Maciej Pieńczewski, a gospodarze imponowali też walecznością w obronie.
Goście, których prowadził grający trener Przemysław Bagiński - wychowanek Orlika i w latach 90. jego czołowy rozgrywający - jeszcze przed przerwą zdołali jednak zniwelować straty do jednego gola.
Decydujące dla losów pojedynków okazał się fragment spotkania między 40. a 50. minutą, kiedy Bór ze stanu 20:20 doprowadził do wyniku 24:29.
- To nasza bolączka, że przychodzi moment, kiedy trochę "przysiadamy", brakuje konsekwencji w obronie i rywale zwykle to wykorzystują - komentował trener Robert Karlikowski.
Tego okresu piłkarze mogą żałować tym bardziej, że świetnymi interwencjami popisywał się w tym czasie bramkarz Konrad Sobczyk, ale odbijana przez niego piłka zbyt często wracała do rywali, którzy dobitek zwykle nie marnowali.
Na szczęście Orlikowi nie zabrakło ambicji: piłkarze walczyli do końca, a po trzeciej karze 2-minutowej i w konsekwencji czerwonej kartce dla Bagińskiego goście nieco się pogubili i nie byli już tak skuteczni.
- Zabrakło opanowania, przytrzymania piłki, zagrania na czas - wtedy byłoby spokojniej i obyłoby się bez "wariactwa" w końcówce - komentował trener gości.
Pościg Orlikowi udał się połowicznie - po pięciu bramkach z rzędu doprowadził do stanu 30:31, ale goście w ostatnich sekundach odpowiedzieli golem i przypieczętowali zwycięstwo.
- Nastawialiśmy się na to, że będzie tu bardzo ciężko, wiedzieliśmy, że Orlik zaczął bardzo dobrze grać i rzeczywiście - walka była bardzo twarda, sam to odczułem, ale lubię grać przeciwko takiej obronie - dodawał Bagiński.
Niewysoki, za to bardzo silny wychowanek Orlika kilkakrotnie rzucił z wyskoku zaskakując obrońców, sam był często faulowany, ale też nie pozostawał brzeżanom dłużny.
- Zawsze te braki w warunkach fizycznych nadrabiałem ambicją i sercem do gry - tego się nauczyłem właśnie w Orliku - podsumował wciąż popularny w Brzegu "Pegi".
Ostatecznie Orlik przegrał 30:32, ale za walkę otrzymał brawa od 200-osobowej publiczności. Na zakończenie piłkarzy czekał jeszcze jeden miły akcent.
Na parkiet wybiegła grupa 9-10 letnich adeptów piłki ręcznej i obległa "orlików" zbierając od nich autografy i robiąc sobie wspólne zdjęcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?