III liga. Rajfel Krasiejów - Ruch Zdzieszowice 1-3

fot. Sebastian Stemplewski
Tomasz Damrat rozegrał bardzo dobry mecz.
Tomasz Damrat rozegrał bardzo dobry mecz. fot. Sebastian Stemplewski
Zdzieszowiczanie pokonali walczącego o utrzymanie lokalnego rywala. Tym samym potwierdzili, że nieprzypadkowo znajdują się w czołówce tabeli.

Wspierani dopingiem około setki swoich kibiców podopieczni Ryszarda Okaja już w 5. min mogli objąć prowadzenie. Spod opieki obrońców urwał się Daniel Rychlewicz i dograł piłkę wzdłuż bramki. Wojciech Ścisło uderzył na bramkę, ale z linii piłkę wybił obrońca.

- Bardzo żałuję tej sytuacji - mówił Ścisło. - Widziałem już piłkę w bramce i myślałem, że idealnie zaczniemy spotkanie. Jednak już w następnych akcjach rywale nie mieli tyle szczęścia.

Od pierwszych minut spotkania bardzo aktywny był Rychlewicz. W 17. min zostawił za sobą całą linię obrony Rajfela i wyłożył piłkę Tomaszowi Damratowi.
- Nie wykorzystać tej sytuacji to byłby grzech - przekonywał T. Damrat. - Daniel Rychlewicz zagrał mi idealną piłkę, mając ogromny udział przy golu. Ja dostawiłem tylko nogę.

Nie minęły dwie minuty, a kibice przeżyli deja vu. Ruch skopiował akcję sprzed 2 min podwyższając prowadzenie. Ponownie na listę strzelców wpisał się T. Damrat. W I odsłonie drużyna z Krasiejowa odpowiedziała jedynie niecelną "główką" Grzegorza Włocha.
W drugiej połowie nadal przeważali gracze Ruchu. Oko w oko z bramkarzem stanął Ścisło, jednak ponownie nie wykorzystał sytuacji. Gospodarze odpowiedzieli groźnym dośrodkowaniem, ale Marcin Feć śrubował swój ligowy rekord bez straty gola.

W 64. min ładnym trafieniem z okolic pola karnego popisał się ponownie młodszy z braci Damratów.

- To pierwszy mój hat trick w rozgrywkach trzecioligowych - cieszył się Tomasz. - Zdobywałem już trzy bramki w meczach, ale nigdy na tym poziomie. Jestem bardzo zadowolony, jednak wielki wkład w mój wynik mają koledzy. Ostania sytuacja była najtrudniejsza. Musiałem opanować trudną piłkę. Zrobiłem to składnie i mogłem cieszyć się z trafienia.

Gracze z Krasiejowa zdołali odpowiedzieć. Wprowadzony na boisko Przemysław Konik otrzymał podanie w pole karne i strzałem w długi róg pokonał Fecia, który gola puścił dopiero po 511 minutach.

- Wynik i gra bardzo cieszą - mówił trener Ruchu Ryszard Okaj. - Mimo grząskiej murawy całe spotkanie mieliśmy inicjatywę. Kontynuujemy bardzo dobrą passę i jesteśmy "na fali". Przed nami jeszcze dwa mecze ligowe i Puchar Polski, w którym chcemy dojść jak najwyżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska