III liga. Rajfel Krasiejów - TOR Dobrzeń Wielki 1-1

fot. Sebastian Stemplewski
Obrońcy TOR-u: Grzegorz Reisig (z lewej) i Damian Kot (z prawej) powstrzymują Pawła Wróblewskiego.
Obrońcy TOR-u: Grzegorz Reisig (z lewej) i Damian Kot (z prawej) powstrzymują Pawła Wróblewskiego. fot. Sebastian Stemplewski
We wtorek górą była ekipa z Dobrzenia Wielkiego, która rzutami karnymi wygrała pucharową potyczkę. Z kolei w rundzie jesiennej piłkarze z Krasiejowa wygrali na wyjeździe.

W sobotę do przerwy dominowali przyjezdni, którzy w 27. min objęli prowadzenie. Michał Nowosielski podawał do Radosława Belli, a ten przepuścił piłkę między nogami, czym zaskoczył obrońcę Marcina Klaczkę. Przemysław Czajkowski dopełnił formalności.

- Koledzy z pomocy spisali się wybornie, za co należą się im gratulacje - stwierdził zdobywca gola, który w poprzedniej rundzie występował w zespole Rajfela.
- Czułem, że trafię tak jak chcę, i wyszło mi idealnie.

Wcześniej graczom obu zespołów gra nie kleiła się. Większość akcji rozgrywali w środkowej części boiska, ale w 13. min Paweł Wróblewski po główce stworzył pierwsze podbramkowe zagrożenie. Boisko było śliskie i nie sprzyjało finezyjnej grze. Zawodnicy w walce o piłkę często się wywracali. W taki sposób w 23. min w polu karnym padł Tomasz Begar.

- To był ewidentny karny, bo obrońca ciął mnie po nogach - powiedział schodzący na przerwę Begar.

Tuż po niej Klaczka brzydkim faulem uratował gospodarzy przed utratą kolejnego gola, bo Czajkowski wychodził na czystą pozycję. Z upływem czasu inicjatywę przejmowali miejscowi i niepodzielnie panowali na boisku.
W 59. min Bartosz Kowalczyk trafił w poprzeczkę. Ten "wyczyn" powtórzył w 80. min, a przy dobitce fatalnie zachował się Begar. Po chwili Kowalczyk dogrywał do Michała Pietraczyka, który wywalczył rzut rożny. Etatowego wykonawcę kornerów Pawła Grabowieckiego zastąpił Pietraczyk.

Po jego podaniu Artur Cybulski głową doprowadził do remisu. Defensor miejscowych mógł zostać absolutnym bohaterem, ale w 88. min fatalnie przestrzelił z sześciu metrów. Bramka stała przed nim otworem, bo Rafał Balsewicz wybiegł naprawić błąd kolegów z obrony.

- To była chwila zawahania - przyznał Cybulski. - Mogłem zrobić wszystko, tylko nie to, co zrobiłem. - Mogłem zastopować piłkę i wturlać ją czymkolwiek do pustej bramki. Jednak wcześniejszy moment rozprężenia po wyrównującej bramce mocno się na mnie zemścił.

W ostatniej minucie TOR wyprowadził kontrę, po której rezerwowy Krzysztof Niedworok znalazł się w znakomitej sytuacji, ale w polu karnym został powstrzymany przez obrońców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska