Im gorzej w świecie, tym lepiej w powiecie [komentarz Krzysztofa Zyzika]

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Archiwum
Im bardziej Polska jest izolowana na Zachodzie, im dramatyczniej skłócona wewnętrznie, tym bardziej PiS-owi rośnie poparcie - w ostatnich dniach sięga już 50 procent. Paradoks? Raczej efekt wyrachowanej polityki, w której władza relacje międzynarodowe złożyła na ołtarzu polityki wewnętrznej.

Spoiwem tej polityki jest odwoływanie się do poczucia godności narodu – tematu w III RP zaniedbanego.

PiS dowartościował miliony Polaków, niezależnie od ich statusu. Nie tylko z pomocą „500 plus”. Wyśmiewani latami „Janusze”, słuchający disco polo i nie lubiący obcych, awansowali do elity – władza też lubi Zenka Martyniuka i też nie chce uchodźców.

Już nie musimy gonić w pocie czoła Zachodu, a tym bardziej małpować stylu życia Niemców czy Francuzów. Przeciwnie – dziś Zachód to w przekazie rządowej propagandy siedlisko lewicowego zepsucia i rozkładu wszelkich wartości. Teraz to my mamy patrzeć w poczuciu wyższości na ich mitręgę z islamistami.

Choć globalne badania poziomu życia ciągle pokazują Europę jako najlepsze miejsce na Ziemi, machina propagandy przedstawia ją jako beczkę prochu, gdzie zwykli Europejczycy drżą przed maczetami uchodźców, dziewczynki przerabia się w przedszkolach na chłopców i odwrotnie, a na starcach dokonuje się eutanazji. Podobną narrację realizowano wcześniej w Rosji i na Węgrzech.

W bonusie z nagonką na niezależne media i organizacje pozarządowe, prezentowane jako źródło obcej agentury (w polskiej wersji: targowica). By taka „godnościowa” polityka była skuteczna, trzeba zwykłym ludziom zohydzić elity. Bo nie tylko Zachód jest zły, ale przede wszystkim ci, którzy do tej pory nadawali w Polsce ton. Politycy, ale i przedsiębiorcy, prawnicy, aktorzy, dziennikarze. I ta nagonka też się podoba wyborcom. Zwłaszcza tym, którzy do nowych elit aspirują.

Władza relacje międzynarodowe złożyła na ołtarzu polityki wewnętrznej. Celem jest większość konstytucyjna

Dr Maciej Gdula, który przeprowadził badania terenowe elektoratu PiS, nazwał tę grupę „kontrabasistami”. Latami grali oni w dalszych rzędach orkiestry, a przecież świetnie nadają się na solistów... Co ciekawe, zdaniem Gduli władza ma dziś największe oparcie wcale nie wśród warstw najuboższych, „żyjących z zasiłków i 500 plus”, ale w klasie średniej małych i średnich miast. Czyli właśnie w gronie „kontrabasistów”, którzy chcą awansować do pierwszych rzędów.

Dr Gdula snuje ciekawą wizję „nowego autorytaryzmu”. Nie uważa on, jak opozycja, że zły Kaczor zechce zlikwidować wolne wybory. Wystarczy, że będzie nadal z taką konsekwencją degradować moralnie politycznych adwersarzy, sprowadzając opozycję, niczym w Rosji, do roli oderwanych od „prawdziwego życia” wiecznych kontestatorów, którzy coś tam sobie po­krzyczą nad sojowym cappuccino. Co – zważywszy na katastrofalny stan polskiej opozycji, jej uwiąd organizacyjny i programowy – nie wydaje się zadaniem trudnym.

Z Maciejem Gdulą zgadzam się jeszcze co do jednego. Jeśli ktoś kiedyś PiS-owi odbierze władzę, a przecież w końcu to nastąpi, nie będą to politycy nawołujący do „depisizacji” Polski, ale ludzie, którzy zrozumieją, że przywracając w Polsce kurs prozachodni, nie można wykluczyć tych milionów uwiedzionych tzw. polityką godnościową PiS. Raczej z szacunkiem i sensownie ich zagospodarować.

Zobacz też: Opolskie Info [9.02.2018]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska