Insp. Irena Doroszkiewicz: Mam swoją wizję tej komendy

Krysztof Świderski
Irena Doroszkiewicz, szefowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Irena Doroszkiewicz, szefowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Krysztof Świderski
Rozmowa. Z insp. Ireną Doroszkiewicz, szefową Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

- Kilka tygodni temu stanowisko stracił naczelnik wydziału ochrony informacji niejawnych. Wobec naczelnika wydziału łączności i informatyki toczy się postępowanie dyscyplinarne. Z końcem września stanowisko utraci wicekomendant odpowiedzialny za pion kryminalny insp. Zbigniew Stawarz. Czy te roszady kadrowe to efekt sprzątania po tzw. seksaferze w opolskiej policji?
- Naczelnik wydziału informacji niejawnych faktycznie wykonuje teraz inne zadania w wydziale prewencji. Mogę powiedzieć tylko tyle, że dokonując takiej zmiany, wykonałam swój obowiązek wynikający z ustawy o ochronie informacji niejawnych. W przypadku naczelnika wydziału łączności i informatyki postępowanie dyscyplinarne rzeczywiście się toczy. Powodem jest naruszenie dyscypliny służbowej.

- Czego konkretnie miał się dopuścić naczelnik? Pojawiły się spekulacje, że to właśnie z tego wydziału wypłynął zapis pikantnej rozmowy ówczesnego komendanta i szefowej jednego z wydziałów.
- Nie wypada mi mówić o szczegółach tej sprawy publicznie, ponieważ ona dotyczy pojedynczego człowieka.

- A jednak o szczegółach postępowania dyscyplinarnego wobec naczelniczki nagranej z komendantem mówiliście państwo otwarcie.
- Ale pani naczelnik sama wystąpiła publicznie w tej sprawie i uznała za stosowne poinformowanie o jej szczegółach opinii publicznej. Naczelnik wydziału łączności o swoim postępowaniu dyscyplinarnym nie mówił, więc i mnie nie wypada tego robić.

- Faktycznie to jego podejrzewacie państwo o to, że ujawnił nagranie?
- Dopóki prokuratura nie zakończy postępowania przygotowawczego, trudno przesądzać, skąd ono wypłynęło. Znam pewne szczegóły postępowania, ale nie mogę o nich mówić.

- Jak pani ocenia: to dla policji dobrze czy źle, że seksafera wyszła na jaw?
- To mi pani teraz ćwieka zabiła... Minusem jest to, że ludzie mogą mieć do nas mniejsze zaufanie. Ale z drugiej strony, jeżeli dzieje się źle, to nie można udawać, że problemu nie ma. Mleko się rozlało i trzeba sobie z tą sytuacją radzić.

- A wicekomendant Stawarz, odpowiedzialny za pion kryminalny, czym sobie zasłużył na odejście? Nie była pani zadowolona z jego pracy?
- Mam pewną wizję prowadzenia komendy i chciałabym tak dobrać swoich zastępców, aby pomogli mi tę wizję zrealizować.

- Na niekorzyść inspektora Stawarza przemawiała z pewnością opisywana przez nas sprawa mieszkańców Głubczyc terroryzowanych przez lokalnych gangsterów i zarzuty, że policja niewiele w tej kwestii robi, a także do dziś nie wyjaśnione brutalne morderstwo 16-letniej Samanty.
- Może nie bezpośrednio, ale te okoliczności po części miały wpływ na moją decyzję. W Głubczycach, odpukać, w tej chwili jest w miarę spokojnie. Spotkałam się z tamtejszą panią komendant, wiem, że wprowadziła pewne zmiany w zarządzaniu i to przynosi efekty. Sprawa Samanty będzie dla mnie zakończona dopiero wtedy, kiedy złapiemy sprawcę. Może nowy szef pionu kryminalnego spojrzy na tę sprawę świeżym okiem i to przyniesie jakieś efekty.

- Kto w takim razie zastąpi inspektora Stawarza?
- Mam swojego faworyta, ale nie rozmawiałam z nim jeszcze o tym, a nie chciałabym składać mu takiej propozycji poprzez prasę.

- Będzie to kobieta czy mężczyzna?
- Kobiet na stanowiskach kierowniczych mamy w opolskiej komendzie dużo, więc tym razem będzie to mężczyzna (śmiech).

- Na jakim etapie jest sprawa pani naczelnik Katarzyny Szawdylas-Wasielewskiej, bohaterki kontrowersyjnego nagrania w gabinecie komendanta?
- Pani naczelnik przebywa w tej chwili na zaległym urlopie i dopóki nie wróci, wszczęte wobec niej postępowanie dyscyplinarne będzie zawieszone. Dodatkowo wszczęto wobec niej postępowanie kontrolne dotyczące ochrony informacji niejawnych. Powiem tylko tyle, że chodzi o sprawdzenie pewnych faktów z jej przeszłości.

- Czy, pani zdaniem, odejście byłego komendanta zakończyło kwestię kontrowersji obyczajowych w komendzie? Podobno o jego zażyłych relacjach z podwładnymi mówiło się dużo wcześniej, zanim sprawa wyszła na jaw.
- Każdy z policjantów ma prawo mieć swoje życie prywatne i ja nie zamierzam w nie ingerować, pod warunkiem, że nie ma ono przełożenia na służbę. W innym wypadku moje reakcja będzie stanowcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska