Był to pojedynek, który w pamięci nielicznej grupy widzów nie pozostanie w pamięci na długo. Było wprawdzie dużo walki, determinacji, brakowało natomiast skuteczności.
Początek nie zapowiadał festiwalu zmarnowanych sytuacji. W 14. min niezwykle aktywny napastnik z Proślic Bartłomiej Jasiak strzelił mocno z przed linii pola karnego, piłka skozłowała tuż przed bramkarzem gości i po jego palcach wpadła do bramki.
- Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu - cieszył się Jasiak. - Oprócz gola zaliczyłem jeszcze asystę przy naszej drugiej bramce. Wygrana jest nagrodą za naszą determinację i walkę do ostatniego gwizdka sędziego, chociaż w końcówce brakowało już sił.
Strata gola podrażniła zespół GKS-u. Beniaminek z Grodkowa uzyskał przewagę, często gościł pod bramką gospodarzy i wypracował trzy znakomite sytuacje podbramkowe, ale ich konto nie drgnęło. Najlepszą miał w 38. min Daniel Szylar, który z 10 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Minutę później okazji do podwyższenia nie wykorzystał z kolei Mateusz Garbowski. Jego strzał minimalnie minął bramkę.
- Przerażająca była nieskuteczność moich zawodników - ubolewał Marek Grabowski, trener GKS-u.- W pierwszej połowie strzelali bramki, sędzia ich nie uznał, odgwizdując pozycje spalone. Po zmianie stron ze skutecznością nie było lepiej. Graliśmy na jedną bramkę, a nasz dorobek ani drgnął.
Broniący z pasją jednobramkowej przewagi gospodarze nie zapominali o kontrach. Tuż przed zakończeniem spotkania jedną z nich wykorzystał Jacek Grześkowicz i radość jego kolegów nie miała granic.
- Kamień spadł mi z serca, odetchnąłem z ulgą, punkty zostały w Proślicach - powiedział wyczerpany nerwowo Wiesław Okaj, trener Centrali. - Przeżywaliśmy ciężkie chwile, bo rywal był bardzo wymagający. Wygrana to nagroda za niespotykaną ambicję i waleczność moich zawodników.
- Przegraliśmy na własne życzenie - skomentował końcowy wynik Wojciech Żarów, pomocnik GKS-u. - Niewykorzystanymi sytuacjami można by obdzielić całą kolejkę, a może więcej. Mimo tej porażki kończący się sezon jest dla nas, beniaminka, udany.
Podobnego zdania był po meczu Tomasz Gardas, kapitan zespołu z Grodkowa.
- Szkoda, że przegraliśmy, ale w piłce nożnej liczą się gole, a my ich nie zdobyliśmy - powiedział Gardas. - Gospodarze skorzystali z tego, że w końcówce graliśmy zaledwie trzema obrońcami i pozbawili nas szans na wywalczenie choćby jednego punktu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?