Rodzice pani Marii Klammer, która dziś mieszka we Frankfurcie, kupili przed wojną wybudowaną w XVIII wieku karczmę w centrum Izbicka. Podczas wymiany podłogi natknęli się na ukryty pod nią ogromny gwóźdź, a przy nim gliniany garniec, w którym schowany był pergaminowy rulon. Kolejni właściciele podczas każdego remontu dopisywali na nim ważne fakty dotyczące starej karczmy.
- Opowiedziała mi o tym mama - mówi pani Maria Klammer, którą wczoraj spotkałyśmy w Izbicku. Przyjechała tu z mężem na wakacje i zatrzymała się w przerobionej na mieszkanie przybudówce do dawnej karczmie, której ruiny (lokal spłonął podczas wojny) pod koniec lat 50. zostały zburzone.
Z zapisków na pergaminie rodzice pani Marii dowiedzieli się, skąd pochodzi nazwa przydrożnego zajazdu. Król pruski Fryderyk II Wielki zatrzymał się tu w czasie podróży na zdobyty przez jego wojska Śląsk. Po kolacji zadał szynkarzowi trzy pytania: ile liści ma pobliska lipa, ile on sam ma włosów na głowie i gdzie znajduje się środek Ziemi. Król zapowiedział, że jeśli szynkarz zadowalająco odpowie na pytania, zostanie sowicie wynagrodzony. Jeśli nie - będzie gościł monarchę wraz z orszakiem na własny koszt. Właściciel karczmy następnego ranka błyskotliwie odpowiedział Fryderykowi, że lipa ma tyle liści, ile szypułek, że on sam ma 34.526 włosów na głowie, a jak ktoś chce sprawdzić, niech je policzy, natomiast środek Ziemi jest zawsze tam, gdzie się człowiek akurat znajduje, czyli w tym wypadku w karczmie.
- Po wojnie mama pytała robotników pracujących przy rozbiórce zrujnowanej gospody, czy nie widzieli ukrytego pod podłogą glinianego naczynia, ale oni nic o nim nie wiedzieli - opowiada pani Maria. - Ja też go szukałam, kiedy w miejscu starej karczmy kopano fundamenty pod nową restaurację. Ale nikt o garncu nie chciał ze mną rozmawiać.
Aż do wczoraj. Doprowadziłyśmy do spotkania pani Marii z współwłaścicielem zajazdu Zbigniewem Polańskim, który wyznał kobiecie, że wie, gdzie jest naczynie z cennymi zapiskami. - Obiecuję, że zobaczy je pani za rok - dodał enigmatycznie.
Pan Zbigniew planuje wtedy otworzyć w lokalu istniejącą restaurację w nowej stylizacji, nawiązującej do dziejów gospody. - Może nazwiemy ją nawet "Karczmą na środku Ziemi" - spojrzał pytająco na panią Marię, zapraszając ją na uroczystość otwarcia.
Kobieta nie kryła wzruszenia. - Po pół wieku starań zobaczę wreszcie garniec! - cieszyła się. - Możecie, dziewczyny, napisać, że macie też w tym swój udział - dodała na pożegnanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?