Jadą szroty z Zachodu

Michał Wandrasz
Od wczoraj opolski Urząd Celny zalewany jest falą samochodów sprowadzonych do Polski z krajów Unii Europejskiej według nowych przepisów celnych.

DOTĄD BYŁ SPOKÓJ
Tomasz Biały, rzecznik prasowy Urzędu Celnego we Wrocławiu: - Na żadnym przejściu granicznym nie ma żadnych zatorów ani kłopotów z przywozem aut, chociaż rzeczywiście, odnotowujemy ich wzmożony przywóz. Jednak problem zaczyna się już w niektórych urzędach wewnętrznych, które minister finansów wyznaczył do odpraw celnych. Na przykład we Wrocławiu i Wałbrzychu utworzyły się trzydniowe kolejki osób chcących oclić przywiezione samochody. Z moich informacji wynika, że dotąd na Opolszczyźnie nie było takich kłopotów. Ale wszystko może się zmienić z dnia na dzień.

Od początku roku przestało obowiązywać cło oraz limit wieku sprowadzanych do naszego kraju pojazdów. Teraz każdy, kto sprowadza auto zobowiązany jest tylko zapłacić podatek akcyzowy (za samochód z silnikiem poniżej 2 litrów - 6,4 procent, a powyżej - 17,6 proc.) oraz 22-procentowy podatek VAT. Zgłaszając się do odprawy celnej, trzeba dysponować zaświadczeniem ze stacji diagnostycznej.

- Choć przepisy obowiązują już od prawie miesiąca, do tej pory nie mieliśmy zwiększonej liczby samochodów zgłaszanych do odprawy - powiedział nam wczoraj rano Mieczysław Twardowski, zastępca naczelnika Urzędu Celnego w Opolu. - Na początku roku były załatwiane samochody z końcówki ubiegłego, kiedy jak najwięcej osób chciało zdążyć przed zmianą przepisów, bo nie było pewne, jakie one będą. Potem był znacznie mniejszy ruch, a od kilku dni znowu on wzrasta. Normalnie w ciągu w ciągu dnia odprawialiśmy średnio 10 aut.
Kiedy po południu po raz drugi rozmawialiśmy z naczelnikiem Twardowskim, sytuacja zmieniła się diametralnie.

- Prawdopodobnie dotarła do nas fala tych samochodów, które przekroczyły granicę kilka dni temu na nowych zasadach - powiedział nam tuż przed końcem pracy urzędu Mieczysław Twardowski. - Odprawiliśmy dzisiaj ponad 40 pojazdów, czyli cztery razy więcej niż do tej pory średnio w ciągu dnia. Głównie są to samochody starsze niż dziesięcioletnie, czyli te, które do tej pory były objęte zakazem importu. O ile do tej pory auta były odprawiane na bieżąco, o tyle teraz odprawy przekładane są o kilka dni. Kolejka sięga już lutego.
Od 1 do 25 stycznia ubiegłego roku odprawiono w opolskim urzędzie celnym 35 aut osobowych. W tym roku było ich odprawionych już dobrze ponad dwieście. Dwa razy więcej odprawiono także ciężarówek. Rok temu na początku stycznia było ich 11, a w tym roku 21.
Z informacji docierających z całego kraju wynika, ze większość sprowadzanych z Unii Europejskiej samochodów to auta wyposażone w silniki Diesla wyprodukowane w latach 1985-92.

- Od kilku dni przychodzi do mnie coraz więcej ludzi, którzy oferują nawet po kilka starych kadetów, eskortów i golfów tygodniowo, byle zapłacić im gotówką - stwierdza jeden z opolskich właścicieli komisów. - Jak mówią ci goście, trzeba się spieszyć, póki nie urwie się ten interes. Chodzą pogłoski, że wprowadzone mają być przepisy, według których auta muszą spełniać normy czystości spalin "Euro2". To znowu zamknie granicę dla takich szrotów. Póki co, ruch jest jak diabli.
Na Opolszczyźnie samochody z zagranicy można przewozić przez przejście drogowe Konradów - Zlate Hory: - Praktycznie po wprowadzeniu nowych przepisów nie odnotowaliśmy zwiększonego ruchu - powiedział nam anonimowo jeden z celników ("oficjalnych informacji udziela tylko nasz rzecznik prasowy"). - Ale to przez to, że większość aut trafia do nas przez zachodnią granicę. W Konradowie ludzie przywożą po dwa, trzy samochody tygodniowo. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby trafiło do nas kilka aut dziennie. Ale nie wykluczam, że taki boom nastąpi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska