Jak opolskie urzędy pracy traktują oferty przedsiębiorców

Archiwum
Na Opolszczyźnie żadnej odpowiedzi na ofertę nie udzieliło 6 z 11 pośredniaków, w tym PUP w Opolu.
Na Opolszczyźnie żadnej odpowiedzi na ofertę nie udzieliło 6 z 11 pośredniaków, w tym PUP w Opolu. Archiwum
Firma poszukuje chętnych do pracy, wysyła ofertę do opolskich pośredniaków. Ponad połowa z nich ją ignoruje. To była prowokacja, i niestety się udała.

Ekonomiści z Uniwersytetu Warszawskiego wespół z Konfederacją Pracodawców Lewiatan sprawdzili, co się dzieje z ofertami pracy słanymi przez przedsiębiorców do urzędów pracy. Na potrzeby eksperymentu rozesłali do pośredniaków maile z taką informacją: "Młoda firma poszukuje kierowcy, pracownika do sprzątania magazynu, osoby do księgowości i handlowca". Do oferty dołączono dokładny opis każdego stanowiska, dane firmy oraz zaznaczono, że sprawa jest pilna, przedsiębiorcy zależy na szybkiej odpowiedzi.

Niestety, eksperyment przeszedł najśmielsze oczekiwania autorów. Aż 60 proc. urzędów z całego kraju w ogóle nie zareagowało na zgłoszenie.

Na Opolszczyźnie żadnej odpowiedzi nie udzieliło 6 z 11 pośredniaków: z Opola, Strzelec Opolskich, Namysłowa, Kędzierzyna-Koźla, Prudnika i Nysy. Spośród urzędów, które skontaktowały się ze wskazanym w mailu pracodawcą, połowa odpowiedziała pismem pełnym prawnych formalizmów, inni prosili o kontakt telefoniczny lub wypełnienie specjalnego formularza.

- To badanie pokazało, że dla urzędników ważniejsze od załatwiania pracy bezrobotnym są procedury i papierkowe formalności - komentuje Monika Zakrzewska z Lewiatana. - Kolejny smutny wniosek jest taki, że elektroniczny obieg dokumentów w zasadzie nie istnieje, bo jeżeli pracodawcy chcą coś załatwić w urzędzie, to i tak muszą się tam pojawić osobiście, żeby wypełnić formularz. Spośród 336 pośredniaków w całym kraju, tylko w 9 załatwiliśmy sprawę kompleksowo przez internet.

Dyrektorzy opolskich urzędów pracy protestują, z zarzutami się nie zgadzają. Twierdzą, że zostali wypuszczeni na manowce, bo w prowokacji użyto nieaktualnych danych firmy. - Po sprawdzeniu wiarygodności przedsiębiorstwa, ustaliliśmy, że takiej firmy nie ma - tłumaczy Roman Kus, z PUP w Strzelcach Opolskich. - Dlatego na ofertę nie odpowiedzieliśmy.

Urzędnicy z pośredniaków w Prudniku i Kędzierzynie-Koźlu przekonują z kolei, że do nich żadna taka oferta nie dotarła. A gdyby nawet - dodają - dostali mail, to i tak by nie opublikowali ogłoszenia, bo każdą firmę muszą najpierw dokładnie zweryfikować.

- Chodzi o to, byśmy nie wysyłali bezrobotnych do pracy w firmach, które nie istnieją - argumentuje Grażyna Klimko, szefowa pośredniaka w Prudniku.

Według autorów prowokacji sprawdzać oczywiście trzeba, ale wcześniej trzeba w ogóle wykazać zainteresowanie. Ich zdaniem nic nie usprawiedliwia urzędników, którzy w ogóle nie odpowiedzieli na korespondencję.

- A tak właśnie było - mówi Monika Zakrzewska.

Autorzy krytycznego raportu dowodzą, że urzędowe pośrednictwo pracy to często fikcja. Ich zdaniem winę za to w mniejszym stopniu ponoszą urzędnicy, w większym - skomplikowane przepisy, które nijak nie przystają do rzeczywistości.

"Pośrednicy zmuszeni są pracować w obiegu papierowym zamiast cyfrowym. W efekcie zbierają formularze, weryfikują dane, zamiast szukać pracowników dla firm i pracodawców dla osób poszukujących zatrudnienia" - czytamy w raporcie.

Zdaniem "prowokatorów" trzeba radykalnie zmienić i uprościć przepisy, tak, by pośredniaki zyskały swobodę podobną do tej, jaką mają prywatne agencje pracy. Jako przykład absurdalnego przepisu podają ograniczenie, że konkretna oferta może trafić tylko do jednego pośredniaka, co często utrudnia pracodawcy znalezienie rąk do pracy.

Zdarza się bowiem, że bezrobotny ma bliżej do firmy w sąsiednim powiecie niż do urzędu pracy w miejscu zamieszkania. Ale nie ma szans, by dowiedzieć się o takiej ofercie.
Maria Labus, dyrektor PUP w Kędzierzynie-Koźlu, zgadza się, że prawo, na podstawie, którego funkcjonują urzędy pracy jest skomplikowane. Ale uważa, że likwidacja wszelkich ograniczeń i brak weryfikacji ofert ze strony pośredniaków, będzie ze szkodą dla bezrobotnych.

- Najlepszym przykładem niech będzie niedawny przypadek z Kostrzyna, gdzie jeden z przedsiębiorców oferował bezrobotnym paniom pracę w charakterze hostess w jednym z hoteli - relacjonuje. - Okazało się, że chodziło mu o pracę w nocnym klubie, ale tego w ofercie już nie zaznaczył. Proszę sobie wyobrazić, do jakiego skandalu by doszło, gdyby urząd w Kędzierzynie-Koźlu zachęcał bezrobotne kobiety do pracy w takim charakterze. Dlatego weryfikujemy każdego pracodawcę. Jesteśmy publiczną instytucją i działamy na nieco innych zasadach niż prywatne firmy.

Fakty są jednak takie, że wielu przedsiębiorców omija dziś pośredniaki z daleka. Zniechęceni formalnościami, szukają pracowników "pocztą pantoflową", przez internet, ogłoszenia w gazetach albo u prywatnych pośredników. Z badań ankietowych, przeprowadzanych wśród przedsiębiorców przez NBP, wynika, że zaledwie 10-20 proc. ofert pracy trafia do urzędów pracy. Ponad połowa przedsiębiorstw prawie nigdy w PUP nie zgłasza wolnych etatów. Robią to tylko w przypadku, gdy mogą liczyć na dotacje z urzędu lub poszukują stażystów.

Dr Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu, uważa, że wiele nieporozumień na linii pośredniak - pracodawca wynika z faktu, iż przepisy szyte są na miarę wielkich przedsiębiorstw.

- Wiele dużych fabryk prowadzi rekrutację przez urzędy pracy - tłumaczy. - Jest to czasochłonne, ale skuteczne. Problem mają natomiast mali przedsiębiorcy, którzy szukają pracownika "na wczoraj". Urzędnicy nie są w stanie przeskoczyć procedur, które ich obowiązują.

Z pozytywnych wniosków, do jakich doszli autorzy raportu, warto natomiast wymienić życzliwość urzędników - w odesłanych pismach byli mało konkretni, ale za to uprzejmi. Jeden z pracowników pośredniaka zaproponował nawet, że osobiście przyjedzie do firmy, żeby przyjąć zgłoszenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska