Jak wydoić Unię? Opolscy biznesmeni kombinują

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Próby "dojenia” Unii Europejskiej powszechne są w wielu krajach.
Próby "dojenia” Unii Europejskiej powszechne są w wielu krajach. sxc.hu
Harleye, limuzyna, samolot - m.in. takie rzeczy chcieli kupić za pieniądze z dotacji.

Kreatywność przedsiębiorców nie zna granic. Do Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki, które dzieli kasę z Brukseli, co rusz trafiają wnioski wywołujące uśmiech na twarzy urzędników.

Jubiler z Opola próbował niedawno kupić za unijne pieniądze luksusowego jaguara. W tym celu starał się o fundusze przeznaczone na wsparcie małych firm. Biznesmen wybrał konkretny model samochodu i przekonywał we wniosku, że czarna limuzyna jest mu niezbędna, by firma mogła dalej się rozwijać (cena takiego cacka to co najmniej 200 tys. zł!). Auto miało być ponadto wyposażone w specjalny sejf, w którym przedsiębiorca chciał wozić złote i srebrne precjoza.

Eksperci OCRG, którzy odpowiedzialni są za ocenianie unijnych wniosków, ten jednak odrzucili. Uznali, że taki zakup to fanaberia, a właściciel zakładu jubilerskiego może wozić swój towar znacznie tańszym samochodem.

Jeszcze bardziej nietypowy pomysł miał natomiast biznesmen handlujący aparatami słuchowymi. Zażyczył sobie, by Unia sfinansowała zakup trzech motocykli, konkretnie... harleyów. Przedsiębiorca tłumaczył, że w Opolu w godzinach szczytu tworzą się potężne korki. Natomiast na motorze można sprytnie omijać sznur samochodów.

Zdaniem wnioskodawcy, taki zakup był konieczny, bo w razie awarii aparatu słuchowego trzeba pilnie dowieźć klientowi do domu nowy sprzęt. Harleye miały się do tego idealnie nadawać.

Jeszcze inny biznesmen dowodził natomiast, że potrzebuje w firmie samolotu.

- Takie zakupy są nieuzasadnione rynkowo, więc wnioskodawcy nie mają szans dotację - tłumaczy Piotr Dancewicz, zastępca dyrektora OCRG.

Największe zdziwienie na twarzach urzędników wywołał jednak wniosek złożony przez biznesmena z Nysy, który starał się o pieniądze na rozwój turystyki. Zauważył, że jest pewna branża, w której istnieje zapotrzebowanie na hotel z pokojami wynajmowanymi na godziny. Z wniosku wynikało, że chodziło po prostu o dom publiczny, choć przedsiębiorca wprost tego nie napisał. Inwestycja miała pochłonąć dotację w wysokości ok. 2 mln zł. Wnioskodawca wyliczył natomiast, że jego biznes będzie strzałem w dziesiątkę, a obroty firmy wzrosną o kilkaset procent, bo zapotrzebowanie na taki hotel jest ogromne.

- Wniosek został oczywiście odrzucony - dodaje Dancewicz. - Choć czasami już z samego opisu wynika, że przedsiębiorca bardzo mocno naciąga niektóre fakty, to my nie możemy wyrzucić wniosku do kosza. Przechodzi on pełną weryfikację i jest oceniany przez ekspertów.

Ale nie tylko przedsiębiorcy kombinują, żeby zdobyć unijne pieniądze. Robią to także gminy, starając się o dotacje na rozwój wsi z tzw. Lokalnych Grup Działania. Np. urzędnicy jednego z opolskich samorządów dowodzili, że wysypanie tłuczniem polnych dróg poprawi walory estetyczne gminy. W uproszczeniu - dzięki temu do wsi mieli zjeżdżać turyści, by podziwiać okolicę, w tym utwardzone drogi.

- Doprawianie bzdurnej ideologii do niektórych projektów jest na porządku dziennym - potwierdza jeden z gminnych urzędników. - Złożenie wniosku nic nie kosztuje, a zawsze jest cień szansy, że może się udać.

Próby "dojenia" Unii Europejskiej powszechne są także w innych krajach. Takie przypadki piętnuje eurosceptyczna organizacja Open Europe.

Jako przykład marnowania pieniędzy podała m.in. dofinansowanie budowy centrum fitness dla psów, które powstało na Węgrzech; stworzenie w internecie bloga osła, który podróżował po Holandii oraz budowę centrum meblowego w Szwecji, które projektowało wyposażenie podkreślające równość płci.

Te projekty przeszły i zostały ostatecznie dofinansowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska