Jak wywłaszczono rolników bez ich wiedzy

Redakcja
– Ten pasek przy drodze uprawiałem jeszcze w 2009 roku, a  teraz dowiaduję się, że już od 12 lat nie należał do mnie.
– Ten pasek przy drodze uprawiałem jeszcze w 2009 roku, a teraz dowiaduję się, że już od 12 lat nie należał do mnie. Krzysztof Świderski
Tysiące polskich rolników 12 lat temu pozbawiono własności ziemi, ale oni o tym jeszcze nie wiedzą.

Jednym z nich jest Jan Ojciec z Kątów. W lipcu 2009 roku hodowca trzody spod Opola, był przekonany, że oddaje 3,56 ara pod rozbudowę drogi wojewódzkiej nr 423 z Opola do Krapkowic. Na odszkodowanie czekał cierpliwie do dziś.

Prawdopodobnie nie dostanie jednak ani grosza, bo okazało się właśnie, że właścicielem przylegającego do drogi pasa gruntu, który uprawiał do 2009 roku, jest od dawna Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opolu.

- Z mapki, jaką dołączono w 2009 do wniosku o przejęcie ziemi pana Jana na rozbudowę drogi, wynika, że ZDW był właścicielem tego terenu już od 1 stycznia 1999 roku - wyjaśnia Marek Świetlik, dyrektor Wydziału Infrastruktury i Nieruchomości Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Stało się tak na mocy ustawy z 1998 roku, według której tereny prywatne zajęte pod drogi publiczne do 31 grudnia 1998 zostały od 1 stycznia 1999 własnością ich zarządców.

Dyrektor Świetlik jest zdziwiony, że w ZDW o tym nie wiedziano. Obawia się, że jeśli gospodarz dróg wojewódzkich nie zinwentaryzował stanu posiadania, to podobnych przypadków możemy mieć na Opolszczyźnie tysiące.

Arkadiusz Branicki, rzecznik ZDW, odpiera zarzut dyrektora Świetlika: - Wiedzieliśmy, że to jest nasze, a wniosek złożyliśmy tylko po to, by sformalizować stan faktyczny i dokonać odpowiednich wpisów w księgach wieczystych - przekonuje.

W ustawie przewidziano co prawda możliwość składania wniosków o odszkodowania za utraconą w ten sposób ziemię, ale termin minął w 2005 roku.

Opinia

Opinia

Bernard Dembczak, przewodniczący Związku Rolników Śląskich w Opolu:
- Tłumaczenie, że nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami i rolnicy sami powinni pilnować swoich interesów, to hipokryzja. Przepisy zmieniają się w takim tempie, że nawet prawnicy za nimi nie nadążają. Biurokraci świadomie z tego korzystają i odpowiedzialność za swoją indolencję, niedopatrzenia i bałaganiarstwo przerzucają na barki rolników.

Problem w tym, że Jan Ojciec, podobnie jak większość rolników w jego sytuacji, nie miał o przejęciu ziemi zielonego pojęcia. Dlaczego?

- Ustawodawca nie widział konieczności informowania zainteresowanych rolników o przejęciu ziemi w pasie drogi i terminie odwołań, zakładając, że sami powinni pilnować własnych interesów - wyjaśnia dyrektor Marek Świetlik.

Ale nawet złożenie wniosku na czas nie gwarantowało odszkodowania. Przekonał się o tym Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu i radny Opolszczyzny.

- Złożyłem wniosek w terminie, ale z przyczyn, których nawet nie próbowałem dociekać, żadnego odszkodowania nie dostałem - mówi. - Dla mnie ta ustawa to w rzeczywistości cicha nacjonalizacja. Sprawiedliwe państwo nie powinno tak traktować obywateli.

Jan Ojciec o tym, że ziemia, na odszkodowanie za którą czeka od ponad dwóch lat, nie należy już do niego, dowiedział się wczoraj, kompletnie zaskoczony, od dziennikarza nto.

- To po co wysyłano do mnie pisma, w których wspominano o odszkodowaniu? - pyta wzburzony. - Czemu w urzędzie wojewódzkim kazano mi czekać na wycenę rzeczoznawcy? Jak można zabrać coś komuś, nawet go o tym nie informując? Miałem pilnować swego? A skąd ja, prosty rolnik, miałem wiedzieć, co im w Warszawie strzeliło do głowy?! To jest po prostu nieludzkie! Rzeczywiście trzeba pilnować swojej ziemi, bo inaczej państwo zabierze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska